Dlaczego potrzebujemy strajku generalnego?
2013-10-04 15:50:58


W ostatnich latach, po światowym kryzysie gospodarczym w 2008 roku, dokonano całej serii ataków na ludzi pracy. Kodeks pracy został zmieniony, aby ułatwić zwalnianie pracowników. Teraz został również zniesiony 8-godzinny dzień pracy. Nastąpiła eksplozja liczby osób "zatrudnionych" na umowach śmieciowych. W zeszłym roku wiek emerytalny został podniesiony do 67 lat zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet, a w ciągu ostatnich kilku lat pracownicy wielu sektorów, min. kolejarze, górnicy są pod ostrzałem. Prawa wynikające z umowy o pracę są atakowane jako „przywileje”, podczas gdy pracownicy, którzy chcą obronić swoje prawa, są demonizowani jako beton. Obecnie nawet umowa o pracę jest "przywilejem", o którym marzą setki tysięcy, jeśli nie miliony pracowników.





Nie widać końca ataków na nasze prawa i standardy życia. Gospodarka rozwija się w ślimaczym tempie i słabość polskiej gospodarki jest stale wykorzystywana, żeby zastraszyć pracowników i związki zawodowe oraz zmusić je do akceptowania dalszych ataków. Do tej pory związki zawodowe nie były w stanie zatrzymać tych ataków przeciwko ludziom pracy. Zeszłoroczne protesty związkowe okazały się całkowicie nieskuteczne, pomimo ogromnego sprzeciwu społeczeństwa wobec propozycji rządowych. Niestety, mimo gniewu i chęci do walki wśród zwykłych związkowców, a także wśród szerokiej warstwy pracowników nie zrzeszonych w związkach zawodowych, kierownictwu Solidarności i OPZZ nie udało się zorganizować powszechnej mobilizacji przeciwko atakom. Duda i Guz zrobili tylko tyle, ile potrzeba, aby uwolnić część presji ze strony ich własnych członków, więc protesty pozostały głównie symboliczne. To właśnie z powodu tych połowicznych prób liderów związkowych nie udało się wykorzystać ogromnego potencjału do przygotowania efektywnej obrony naszych praw. Ten brak zdecydowanego działania ze strony kierownictwa związków zawodowych zdradził zwykłych ludzi pracy i pozwolił rządowi przeforsować swoje ataki. Ośmielony, rząd kontynuuje odbieranie nam coraz większej ilości naszych praw, przekonany, że opór ze strony związków zawodowych nadal będzie nieskuteczny.




Rosnące poparcie dla strajku generalnego



Coraz więcej związkowców zaczyna zdawać sobie sprawę, że w celu powstrzymania ataków, należy zorganizować coś znacznie większego i bardziej powszechnego, niż do tej pory. Obserwując walkę prowadzoną w Grecji, Hiszpanii, Portugalii i innych krajach europejskich, polscy pracownicy wyciągają wniosek, że my też powinniśmy przyjąć takie metody walki. W miarę, jak ataki nasilają się i frustracja rośnie, rosną też determinacja i wsparcie dla postulatu jednodniowego strajku generalnego w całej Polsce.





Alternatywa Socjalistyczna wysuwa ten postulat od początku kryzysu. Jednak w ostatnim roku idea strajku generalnego staje się coraz bardziej popularna wśród związkowców i innych pracowników, gdy stają się coraz bardziej świadomi, że symboliczny protest sam nie przekona tego rządu do wycofania swoich ataków. Ze względu na olbrzymią presją z szeregów związkowych, Guz i Duda zostali zmuszeni do powtórzenia frazesów o idei zorganizowania strajku generalnego. Niestety, po raz kolejny widzimy negatywną rolę Dudy, Guza i ich kolegów w kierownictwie. Pomimo swoich deklaracji, najpierw dotyczących strajku generalnego na Śląsku, następnie w sprawie ogólnopolskiego strajku generalnego, kierownictwo związków zawodowych sabotuje tę ideę. Guz i Duda nie podjęli żadnych poważnych kroków, ani żadnych poważnych planów w celu zorganizowania jednodniowego strajku generalnego i przy każdej okazji starali się obniżyć rangę akcji, z jednodniowego strajku do czterogodzinnego strajku na Śląsku, od ogólnopolskiego strajku do demonstracji czy pikiety w stolicy.





Obecne kierownictwo związków zawodowych okazałe całkowicie niezdolne do obrony ludzi pracy i należy je wymienić w pierwszym możliwym terminie, zastępując je z bardziej bojowymi działaczami związkowymi, którzy będą demokratycznie wybierani i rozliczani przed członkostwem związków oraz bardziej dostosują się do potrzeb i wymagań członkostwa. Ponadto, konieczna jest jasność w kwestii strajku generalnego, w jaki sposób ma być zorganizowany i w jakim celu.




Nieograniczone strajki generalne



Pierwsze strajki generalne miały miejsce pod koniec XIX wieku. Belgijski strajk generalny z 1893 roku został ogłoszony przez Belgijską Partię Pracy. Ponad 300.000 pracowników uczestniczyło w strajku. Był to nieograniczony strajk generalny, który został odwołany, kiedy rząd zaczął ustępować – przyznał powszechne prawo wyborcze dla wszystkich mężczyzn powyżej 25 roku życia. Podobnie, znacznie większy strajk generalny w 1905 roku w Rosji i Polsce zmusił reżim carski do podejmowania ustępstw konstytucyjnych.





Jednak nieograniczone strajki generalne bardzo szybko stawiają pytanie – kto rządzi w społeczeństwie i kto dzierży władzę? Nieograniczone strajki generalne mogą przestraszyć rząd i zmusić go do ustępstw, ale również prowadzą do konieczności rewolucyjnego rozwiązania – obalenia rządu i przejęcia władzy przez zorganizowaną klasę robotniczą. W tym sensie, nieograniczony strajk generalny to „wszystko albo nic” i musi być zorganizowany wtedy, gdy klasa robotnicza jest świadoma swoich celów i gotowa do walki do samego końca. Częściowo miało to miejsce w Petersburgu w 1905 roku, gdzie rada robotnicza – nowa, demokratyczna formacja powstała w wyniku połączenia demokratycznie wybranych komitetów strajkowych – stała na czele strajku generalnego i zaczęła organizować gospodarkę. Niepowodzenie przejęcia władzy przez radę petersburską i zniesienia caratu w 1905 roku ostatecznie doprowadziło do okresu brutalnych represji, pomimo ustępstw, które robotnicy wcześniej wywalczyli od caratu.





Innym przykładem nieograniczonego strajku generalnego była fala okupacji fabryk we Francji w 1968 roku, która zakończyła się strajkiem generalnym z udziałem około 10 milionów pracowników. Strajk ten prawie obalił rząd Charles'a De Gaulle'a, który w pewnym momencie uciekł z kraju. Również w sierpniu 1980 roku w Polsce fala strajków miała charakter nieograniczonego strajku generalnego, z udziałem około 10 milionów pracowników. W Polsce w roku 1980, władza reżimu została zawieszona, gdyż efektywna władza już leżała w rękach klasy robotniczej. Narzędzia, przez które przyszły demokratyczny rząd robotniczy mógł sprawować władzę – alternatywny rząd wobec biurokratycznego reżimu PRLu – istniały w postaci Międzyzakładowych Komitetów Strajkowych. Niestety, Wałęsa i przywódcy Solidarności nie mieli zamiaru obalić biurokratycznych rządów PZPRu. Oczekiwali oni, że najwięcej, co ten wspaniały ruch mógłby osiągnąć, to niewielkie reformy, okruchy ze stołu biurokracji partyjnej.





Jacek Kuroń przyznał później, iż był przekonany, że żądanie legalizacji niezależnych związków zawodowych było tylko wyjściowym stanowiskiem negocjacyjnym, i że wierzył, że ten postulat nie zostanie zrealizowany. Kierownictwo przez cały czas pełniło bardzo zachowawczą rolę, powstrzymywało cały ruch i blokowało bardziej radykalne żądania robotników. Nawet postulaty skończenia z „przewodnią rolą” PZPR i wprowadzenia wolnych wyborów zostały odrzucone przez przywódców i nie znalazły się wśród 21 postulatów!





W tej sytuacji konieczne było zdeterminowane przywództwo, które byłoby gotowe do prowadzenia walki aż do logicznego wniosku – obalić rząd biurokracji, który był rzeczywiście już całkowicie sparaliżowany i bezsilny, i przygotować MKSy do przejęcia władzy.





Zamiast tego, przywódcy Solidarności wynegocjowali ugodę z biurokracją, co pozwoliło reżimowi przetrwać. Dzięki tej drugiej szansie na przetrwanie, biurokracja poczekała na swój czas, a kiedy poczuła, że ruch wokół Solidarności słabnie, w grudniu 1981 roku część biurokracji podjęła zdecydowane kroki, by go zniszczyć.2




24-godzinny strajk generalny jako pierwszy krok



Jest oczywiste, że na tym etapie nieograniczony strajk generalny nie jest na porządku dziennym w Polsce i większości krajów europejskich. Jednak w ostatnich latach, najpierw w Grecji, a następnie w Hiszpanii, Portugalii i innych krajach europejskich pojawił się jednodniowy strajk generalny, a w Grecji, czasami nawet 2-dniowy strajk generalny, jako broń w walce przeciwko brutalnej anty-pracowniczej polityce i cięciom socjalnym. W niektórych z tych przypadków, jednodniowy strajk generalny tymczasowo zmusił rząd do wycofania się. Ponadto, perspektywa kolejnego strajku generalnego dała niektórym rządom do myślenia podczas planowania dalszych tzw. „reform".





Jednak w większości przypadków jednodniowy strajk generalny nie wystarcza, aby zmusić rząd do wycofania swoich planów i przywrócić wszystkich praw, które zostały zlikwidowane. Choć taka akcja może czasowo zmusić rząd do ustępstw, powinna ona być postrzegana jako niezbędne przygotowanie w kroku w kierunku 2-dniowego strajku generalnego, a nawet dłuższego strajku. Jednodniowy strajk generalny może dać pracownikom szansę poczuć własną siłę i nabrać pewności siebie i może również być przykładem dla innych pracowników, jeszcze nie zrzeszonych w związkach zawodowych, których ruch będzie mógł objąć w przyszłości. Przede wszystkim powinien on być wykorzystany do mobilizacji i pozyskania pracowników do idei bardziej długotrwałego działania w przyszłości, w przypadku, gdy pierwszy strajk nie osiągnie natychmiast swoich celów.





W latach 2010-2012 Grecja doświadczyła serii strajków generalnych, w sumie około 20, w tym kilka 2-dniowych strajków generalnych przeciwko brutalnemu programowi oszczędnościowemu wymuszonemu na Grecji przez Trojkę (Komisja Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Europejski Bank Centralny). Niestety, przywódcy związków zawodowych stosują taktykę strajków generalnych jako środek zwalniający na nich nacisk, żeby działać, a nie w celu opracowania i rozszerzenia ruchu. Potrzebny był program działań, w tym dwudniowy, trzydniowy, a nawet dłuższy strajk generalny. Mimo to, strajki generalne pod koniec 2011 roku wraz z protestami w dniu 28 października doprowadziły do upadku rządu George'a Papandreou.




Potrzebna jest polityczna alternatywa



Tutaj widzimy kolejne ograniczenie ówczesnego ruchu w Grecji. Choć robotnicy byli w stanie obalić rząd, nie mieli alternatywy politycznej, która mogłaby go zastąpić, a w próżni władzę objął prawicowy ekonomista Papademos, były gubernator Banku Grecji, który kontynuował program oszczędnościowy poprzedniego rządu!





Mamy w Polsce podobny problem w tej chwili. Istnieje powszechny sprzeciw wobec polityki rządu Tuska, a większość społeczeństwa nawet patrzyłaby chętnie na upadek tego rządu. Jednak co ma zastąpić Platformę? PiS cieszy się dużym poparciem wśród wielu związkowców, jednak mimo pozerstwa Kaczyńskiego w czasie wyborów, powinniśmy pamiętać o ostatnim rządzie PiS-u, który nie był przyjacielem ludzi pracy i związków zawodowych. Kaczyński również działa w ramach gospodarki rynkowej, czyli kapitalizmu, i jako taki jest zwolennikiem prywatyzacji i polityki anty-pracowniczej. Podobnie jak Wiktor Orban na Węgrzech, którego Kaczyński jest wielkim wielbicielem, jego rząd nieuchronnie będzie zmuszony do prowadzenia ataków na prawa pracownicze w celu ochrony własności prywatnej bogatych właścicieli przedsiębiorstw i banków.





Dlatego uważamy, że polski ruch robotniczy musi uzbroić się na dwa sposoby. Po pierwsze, we właściwą taktykę walki – najpierw jednodniowy strajk generalny jako krok do budowy dwudniowego strajku generalnego na późniejszym etapie, a następnie trzydniowy strajk generalny lub nawet dłuższy, aż postulaty ruchu są spełnione, a rząd jest zmuszony do podania się do dymisji. Ale po drugie, ruch robotniczy musi uzbroić się w polityczną alternatywę dla obecnego rządu, innymi słowy, budować partię, która może wypełnić pustkę pozostawioną przez ustępujący rząd i stworzyć rząd robotniczy. Taka partia musi być uzbrojona w program, zdolny do rozwiązania kryzysu, który przeżywają ludzie pracy w Polsce. Choć program ten musi być opracowany demokratycznie, angażując jak najwięcej szeregowych działaczy w dyskusjach, nie tylko na zebraniach partyjnych, ale także w miejscach pracy, uważamy, że ważne jest, aby taki program zobowiązał przyszły rząd do odwrócenia procesu prywatyzacji i renacjonalizacji przemysłu oraz całego systemu bankowego w Polsce. Ale znacjonalizowane przedsiębiorstwa nie mogą być zarządzane w starym stylu, jak w czasach PRL-u, lub jak kiedyś w Europie Zachodniej. Muszą one być zarządzane w interesie ludzi pracy, co oznacza, że muszą one być demokratycznie kontrolowane i zarządzane przez samych ludzi pracy. Umożliwi to realizację demokratycznego planu produkcji, który zarządza gospodarką w interesie większości społeczeństwa. Nie byłby to biurokratyczny plan, taki jaki istniał w ZSRR i PRLu, sporządzony przez nomenklaturę i całkowicie oderwany od rzeczywistości, ale plan opracowany demokratycznie przez społeczeństwo od dołu do góry, który bierze pod uwagę potrzeby społeczeństwa i prawdziwy, istniejący potencjał produkcyjny. Tylko w ten sposób można w końcu położyć kres chaosowi gospodarki rynkowej i niekończącej się serii ataków na standardy życia i prawa pracowników.


Paweł Nowak

Tekst pochodzi z 25 numeru gazety "Jedność Pracownicza"

poprzedni komentarze