Sprawa gazu
2009-01-07 00:41:16
Jesteśmy w ostatnich dniach świadkami zdarzeń, które potwierdzają, że tak, jak Amerykanie skutecznie korzystają ze swoich marines i pocisków ze zubożonym uranem, tak Rosjanie nie mają oporów przed wykorzystaniem zimą gazu, a właściwie ograniczenia dostaw gazu. Skutkuje to podobnie – i jedno i drugie jest bronią, mającą na celu wzmocnienie nacisków politycznych i osiągnięcie celów mocarstwowych.
Właściwie w całej sprawie ograniczeń dostaw gazu rosyjskiego na Ukrainę z biznesowego punktu widzenia wszystko jest w porządku. U nas, w Polsce też nie zapłacony rachunek za gaz skutkuje jego wyłączeniem. Mamy jednak kontekst polityczny i międzynarodowy. I tutaj nie wszystko jest takie proste.
Polska będąc w sojuszu z USA nie musi obawiać się marines, ale powinna głęboko zastanawiać się, jak poruszać się po światowej szachownicy, aby zapewnić właściwy dopływ energii, pozwalający na zaspokojenie potrzeb społecznych i rozwój. Nie jest ważna tutaj orientacja polityczna rządzącej w Polsce koalicji. Ważne jest to, czy jako państwo posiadamy rozsądną, wieloletnią strategię rozwoju i polityki gospodarczej, oraz służącą temu politykę zagraniczną, akceptowane przez wszystkie siły polityczne w ramach parlamentarnego konsensusu. Ostatnie lata rządów, szczególnie ugrupowań konserwatywno-prawicowych, pokazują znaczący rozziew pomiędzy tymi dwoma dziedzinami, wynikający z prymatu ideologii i uprawianej polityki historycznej nad interesami gospodarczymi. Jest wiele przykładów to potwierdzających z historii najnowszej naszych stosunków np. z Rosją, Chinami i innymi partnerami.
Rosja poprzez swój Gazprom realizuje program czysto biznesowy – sprzedaje gaz do Europy, co daje jej środki na rozwój i jest jednym z ważniejszych źródeł dochodów. Nie może pozwolić sobie na wstrzymanie dopływu środków. W związku z tym, co najwyżej stać ją na czasową grę taktyczną, która służy wymuszaniu warunków kontraktów.
Rosja prowadzi też politykę mocarstwową, dąży do powrotu na światową scenę, jako jeden z graczy odbudowującego się świata wielobiegunowego, przy słabnących Stanach Zjednoczonych, które przeżywają gwałtowny kryzys.
Ani Rosji ani USA nie stać na konflikt globalny, który musiałby by mieć charakter nuklearny, więc trwa światowa gra w oparciu o konflikty lokalne. Obszar byłej, pojałtańskiej Europy i byłych republik ZSRR jest poważnym polem takiej konfrontacji. Rosja przeszła do ofensywy globalnej – widać to m.in. po skutkach konfliktu gruzińskiego a dziś po zaostrzających się relacjach Rosja – Ukraina.
Rosyjska polityka energetyczna ma bez wątpienia charakter monopolistyczny. Potwierdza to trwająca do dziś pełna kontrola źródeł energii oraz ropociągów i gazociągów na całym obszarze postradzieckim, a także nie dopuszczanie do usamodzielnienia się kogokolwiek. Dotyczy to takich zdarzeń, jak kolejne wojny czeczeńskie, konflikt gruziński, relacje Rosji z państwami basenu Morza Kaspijskiego itd. Przypadek Ukrainy jest istotny – przez ten kraj przebiega gazociąg „Przyjaźń” transportujący gaz do Wiednia i dalej do Europy Zachodniej. Drugi główny gazociąg „Jamał-Europa” biegnie przez Białoruś i Polskę do Berlina i dalej na zachód. Trzeci gazociąg w budowie tzw. Gazociąg Północny przebiegać będzie po dnie Bałtyku do Niemiec i dalej na zachód. Planowany jest także gazociąg tzw. Południowy Strumień, który zaopatrywać ma państwa bałkańskie i Włochy.
Polska powinna brać tę sytuację pod uwagę, tym bardziej, że bardzo różne są na zaistniałą sytuację reakcje innych państw Unii Europejskiej. Są one spokojne, ale nacechowane świadomością, że Europa bez rosyjskiego gazu nie przeżyje, szczególnie w środku zimy bez alternatywnych źródeł zasilania. Również w dłuższym okresie jest to niemożliwe, bowiem cykle inwestycyjne w energetyce np. jądrowej są wieloletnie.
W ostatnich dniach rośnie zainteresowanie w zachodniej Europie przyłączeniem się do Gazociągu Północnego. Poza Niemcami, które są udziałowcem tej inwestycji, zainteresowanie wyraziła np. Holandia.
Gazeta „Dziennik” twierdzi, że konfliktem z Rosją na tle dostaw gazu zainteresowane są ukraińskie elity polityczne. Trwa bowiem konfrontacja na linii Juszczenko – Tymoszenko przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w tym kraju. Ten, kto rozwiąże konflikt z Rosją, ma w kieszeni wygraną. Niedawni sojusznicy w „Pomarańczowej Rewolucji” stoją dziś po dwóch stronach barykady. Zachodzi pytanie, jeśli jest to prawda, czemu wciągają całą Europę w konflikt i zagrożenie egzystencji wielu milionów ludzi.
Polska powinna w tej sytuacji zachowywać się bardzo racjonalnie. Powinien być wypracowany konsensus wszystkich sił parlamentarnych z udziałem prezydenta w sprawie polityki energetycznej. Warto przyspieszać działania dotyczące alternatywy w postaci gazu skandynawskiego. Warto też rozważyć, szczególnie dziś przy wspólnej polityce energetycznej Unii Europejskiej, czy nie przystąpić do projektu Gazociągu Północnego. Nieobecni w tym, jak się okazuje już nie tylko niemiecko-rosyjskim projekcie, mogą nie mieć racji.

poprzedninastępny komentarze