Nie ma w Polsce jakiejkolwiek demokracji, nie ma poszanowania dla praw człowieka. Jest dyktatura neopańszczyźnianego kapitalizmu i neokolonializmu "made in USA", który naprzemiennie - w sferze politycznej - przybiera twarz a to Tuska, a to Kaczyńskiego/Morawieckiego itp. Kiedyś także m.in. Millera. Z niewielkimi tylko korektami socjalnymi, jakie zafundował swego czasu PiS - psując jednak jednocześnie w Polsce i tak słaby i nieprzyjazny rynek nieruchomości (przez program dopłat do kredytów "bankstera" Morawieckiego).
"Po drugie, prawicowy populizm rzadko jest rzeczywistym sprzeciwem wobec elit. Trump jest miliarderem, a Mentzen prawdopodobnie najbogatszym z kandydatów na prezydenta RP. Ich propozycje często służą zamożnym, a nie klasom niższym."
Otóż to!
"Albo zbudujemy nową demokrację, albo pozwolimy, by stara skonała w objęciach faszyzującej prawicy. Śmiało na lewo!"
Trafne konstatacje.
Tyle że dla dużej części polskich tzw. lewicowych polityków - sama lewicowość bywa raczej formą polityczno-medialnej, elitarystyczno-paternalistycznej, pozy i zbioru haseł, niż autentyczną emocją, postawą życiową oraz sposobem postrzegania rzeczywistości społecznej. Całe szczęście - nie dla wszystkich.
jw.
Kiedy przychodzi przypływ wszystkie łodzie idą w górę.
Poczytaj sobie o teorii skapywania tj. trickle-down theory
"Kiedy przychodzi przypływ wszystkie łodzie idą w górę.
Poczytaj sobie o teorii skapywania tj. trickle-down theory
autor: Cud2"
Działa to jedynie przy wprowadzeniu i uskutecznieniu mechanizmów redystrybucyjnych/sprawiedliwego dostępu do dóbr i do portu, przy którym zacumowane są łodzie.
Innymi słowy, w praktyce na niektórych statkach gromadzone są niewspółmiernie duże bogactwa. Wówczas najlepiej przynajmniej częściowo je rozładować, zwłaszcza gdy na innych - tych mniejszych - "wieje biedą". Także w warunkach przypływu. Ale do tego trzeba woli i organizacji.
zwłaszcza gdy na innych - tych mniejszych - "wieje biedą". Także w warunkach przypływu. Ale do tego trzeba woli i organizacji.
-----------------------------------------------------------
Może trzeba "woli i organizacji" aby sprawdzić dla czego "wieje biedą" ?
Może dla tego, że tym ludziom po prostu nie chce się pracować ?
Matczak pracował po 16 h (wliczając w to pisanie doktoratu)
Musk najbogatszy człowiek w historii pracuje po 14 h na dobę.
Po ile godzin na dobę pracują ci co drą mordę, że "mieszkanie prawe, nie towarem" ?
Cud2 - Wśród klasy kapitalistycznej, czerpiącej profity np. z posiadanych nieruchomości (ich najmu, sprzedaży, spekulacji), akcji, kruszców, różnych walut i kryptowalut czy prywatnych firm - wydaje się, że jest zdecydowanie więcej tzw. próżniaków, niż wśród klasy pracującej, "zapieprzającej" zwykle co najmniej po 8 godzin dziennie. Niestety, w kapitalizmie (a zwłaszcza w jego prymitywnych wariantach) istnieje dość szeroka grupa tzw. biednych pracujących, którym dzięki codziennej harówce wystarcza co najwyżej na skromne życie "od pierwszego do pierwszego"... A tzw. wartość dodatkową i profity w tym systemie zagarniają oraz kumulują właściciele prywatni i inni zarządcy. Oczywiście, z drugiej strony zdarzają się także osoby niezdolne do pracy, całkowicie lub częściowo, bezrobotne, a także rozczarowane tym światem i żyjące w pewnym sensie na jego "marginesie".
Ponadto, wspomniany przez Ciebie Musk jest jednym ze stosunkowo nielicznych wyjątków od reguły, zgodnie z którą większość bogaczy odziedziczyła swoje majątki i pozycję społeczno-materialną, nawet jeśli później ją pomnożyła (jak np. Trump). Stąd w warunkach tak niesprawiedliwego świata stosunków ekonomicznych i społecznych potrzebna jest redystrybucja dóbr organizowana np. przez państwo. Tyle że w praktyce mało kto się chce dzielić tym co posiada, a już zwłaszcza w krajach o takiej dominującej mentalności, jak Polska...
Zresztą, w historii rodzinnej Muska też pojawia się wątek związany z nie do końca wyjaśnionymi/ujawnionymi bogactwami i szmaragdami, jakie miał posiadać oraz szlifować jego ojciec (co oczywiście nie oznacza, że sam Elon Musk nie pomnożył majątku, bo na pewno tak się stało):
"Informacje na temat kopalni szmaragdów związanej z rodziną Muska są niejednoznaczne. Według biografii Elona Muska autorstwa Waltera Isaacsona, jego ojciec, Errol Musk, w 1986 roku wymienił swój samolot na szmaragdy pochodzące z kopalni w Zambii, jednak nie był właścicielem ani udziałowcem w tej kopalni. Errol importował surowe szmaragdy do RPA i tam je szlifował, przyznając, że działalność ta nie była formalnie zarejestrowana i miała charakter nielegalny."
https://next.gazeta.pl/next/7,151243,31775041,czy-ojciec-muska-mial-kopalnie-szmaragdow-kto-stworzyl-tesle.html