Tomasz Florczyk: Hajłej tu hel

[2015-03-22 20:25:59]

Pewnie, że można by się czepiać. Można by nawymyślać Szczerkowi, że jedzie Gombrowiczem na odległość i nawet szukać takich parafraz, że dzieciak by się połapał. No dalekie to od oryginalności czasem. Jak Mistrz Witold pisał: „Płyńcież wy do Narodu waszego świętego chyba Przeklętego! Płyńcież do Stwora tego św. Ciemnego, co od wieków zdycha, a zdechnąć nie może!”, to Ziemowit na to: „Po cholerę było toto rodzić w takich bólach i tyle razy, po to, żeby tego trupa skazanego przez historię na śmierć co rusz reanimować?”. A jak Gombrowicz, że „Polska taka, jaka ją stworzyły warunki jej historycznego bytowania, czyli Polska słaba”, to w Siódemce mamy „kraj (…) przez tysiąc lat nie dorobił się nawet porządnego kształtu, bo kształtu, na wszelki wypadek, lepiej nie przyjmować, bo się jeszcze okaże chujowy i co wtedy ludzie powiedzą w każdym normalnym kraju”.

Można by sarkać (ładne słowo!, nie użyłeś go, Ziemowit, a myślałem, że wykorzystałeś wszystkie ładne słowa) na to, że fabuła się sypie czasem, a autora ponosi w rejony, które całkiem niedawno zwiedzał już Karpowicz (galeria postaci), Sieprawski (niby-senne fantazje), Varga (monologowy wyrzyg frustrata), a nawet… Szczerek (automobilowe gonzo – subtelny autoplagiat?). Można by ponarzekać wreszcie, że nadmiar wulgarności zaczyna męczyć w okolicach 150 strony i już się trochę ma dość tych kurew i chujów. Serio można by się poczepiać i jeszcze powyszukiwać słabości.

Tylko – po co? Nowa powieść Ziemowita Szczerka jest niedoskonała, bo jest taka, jak temat który opisuje. Mam wrażenie, że dawno nie było w polskiej współczesnej prozie tekstu, którego tematem byłaby po prostu Polska. Nie Polacy nawet, a (to) Polska właśnie. Pokraczna, cudaczna, dziwna i bezkształtna. Tekst przystaje do tej Polski, przylega do niej ściśle, sięga do narodowych mitów i tych starych, i tych nowych, ślizga się pomiędzy realnością i fantazmatami, jest obrazowy, obrazoburczy i obrażający, a zarazem (no naprawdę przepraszam za słowo) – sentymentalny i momentami wzruszający.

Powala już początek, bo Szczerkowy humor każe mu rozpocząć podróż po krajowej Siódemce mottem z Iron Maiden. Proszę bardzo, można sobie wyśmiać moją nadinterpretację, ale mam wrażenie, że to nawiązanie do Ajronów jest tu mocno wielostopniowe. Dziecięca fascynacja kiczowatym melodyjnym metalem, diabelskie konotacje, które za chwilę staną się tematem poszczególnych rozdziałów, polskie oddanie bez reszty importowanej kulturze w czasach tuż-przed-transformacją, mistyczna łże-poezja… To wszystko jest w krótkim „seven deadly sins…”, które dla pokoleń dzisiejszych trzydziesto- i czterdziesto- pobrzmiewają chłopacką młodością z ósmej klasy podstawówki. No i w rytm tej właśnie muzyki rozpoczyna się podróż w kierunku piekła. Polskiego, choć nie tylko. Jeśli jednak ktoś nie pamięta Bruce’a Dickinsona i ma wątpliwości, czy czytać Siódemkę, od razu podpowiem, że nie samymi Ajronami Szczerek żyje: prawdziwa droga (a nawet jazda) zaczyna się w momencie, kiedy główny bohater bierze na stopa Wiedźmina. A ten częstuje go eliksirami własnej roboty. Mniam mniam.

Warto zauważyć, że Ziemowit Szczerek od czasu napisania Mordoru, który tak urzekł czytelników i krytykę, zmienił się, dojrzał, wiele zrozumiał i zwyczajnie poprawił pisarskie rzemiosło. Tam, kompletnie wbrew hitchcockowskiej zasadzie, owszem, zaczyna się od trzęsienia ziemi, ale napięcie rośnie słabo, momentami siada, potem zrywa się w finale, nie tak jednak, aby porwać ze sobą. Tu jest inaczej: pisarz zastawia na odbiorcę pułapkę, no bo taki finał nie sposób sobie zaprojektować, daje mu do rozwikłania tajemnicę narracji (nie wszystko jest tak oczywiste, jak się od początku wydaje, choć mam wrażenie, że w pewnej chwili pomysł jest przekombinowany i autor sam się w nim nieco pogubił), wprowadza autocytaty (Udaj i Kusaj to nie tylko imiona synów wiadomo kogo, ale też bohaterowie Mordoru), miesza konwencje i style. Ten miks jest zresztą świadomy i zamierzony; ma się wrażenie, że autor doskonale się bawi wyobrażając sobie miny czytelników, którzy muszą miotać się pomiędzy współczesnym realizmem początkowego monologu bohatera, klasycznym gonzo (brzmi nieźle – „klasyczne (!) gonzo”), humoreską rodem z dwudziestolecia międzywojennego, miejskim horrorem, Trans-Atlantykiem, Dziadami i Weselem.

Przesadziłem z tym ostatnim? Może, ale tylko trochę, bo przecież Siódemka wpisuje się w dialog o Polskę współczesną znacznie lepiej niż programy publicystyczne, choćby dlatego, że – na przekór współczesnej skompromitowanej polityce i żałosnemu politycznemu dziennikarstwu (nie oszukujmy się – żałosnemu i histerycznemu z każdej politycznej perspektywy) – podejmuje rozmowę, polemikę, nawet jeśli najpierw na poziomie wewnątrztekstowym. Szczerek pyta, odpowiada, diagnozuje, szuka, nie pozwala na zobojętnienie i ogłupienie. W momencie, w którym tekst powieści staje się profetyczną wizją (oby nie) przyszłości – naprawdę robi się gorąco. Nie zamierzam spojlerować, no ale nie jest lekko… Siódemka jest odrobinę jak Dzień świra – zaczyna się komediowo, by przerodzić się w autentyczny dramat. I też podobnie jak tam – groteska nie niweluje uczucia autentycznego lęku po zakończeniu lektury.

Ziemowit Szczerek, Siódemka, Korporacja Ha!art, Kraków 2015.

Tomasz Florczyk


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



25 LAT POLSKI W NATO(WSKICH WOJNACH)
Warszawa, ul. Długa 29, I piętro, sala 116 (blisko stacji metra Ratusz)
13 marca 2024 (środa), godz. 18.30
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca
Podpisz apel przeciwko wprowadzeniu klauzuli sumienia w aptekach
https://naszademokracja.pl/petitions/stop-bezprawnemu-ograniczaniu-dostepu-do-antykoncepcji-1
Szukam muzyków, realizatorów dźwięku do wspólnego projektu.
wszędzie
zawsze

Więcej ogłoszeń...


18 kwietnia:

1904 - Ukazało się pierwsze wydanie francuskiego lewicowego dziennika L'Humanité.

1905 - Pierwsze walki na barykadach prowadzone z policją i wojskiem przez łódzkich robotników.

1937 - Podczas strajku chłopskiego w Racławicach doszło do starć z policją, w wyniku których zginęło trzech chłopów.

1955 - W Princeton zmarł Albert Einstein, genialny fizyk, socjalista.

1970 - W Warszawie zmarł Michał Kalecki, wybitny ekonomista, profesor Zakładu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk i Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, członek rzeczywisty PAN.

1973 - Ukazało się pierwsze wydanie francuskiego centrolewicowego dziennika Libération.


?
Lewica.pl na Facebooku