Wojciech Wojciechowski: Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni
[2016-08-01 11:25:17]
Rechot Co myślimy, gdy widzimy śmiejącego się przed sądem Breivika, którego autor książki nazywa „niezrzeszonym esesmanem”? Jak mamy zareagować, gdy oglądamy w internecie młodego chłopaka, który śmieje się po tym, jak skopał kolegę na szkolnym korytarzu? Pierwsze co nam przychodzi do głowy, to zrównać oprawcę z figurą psychopaty i szaleńca, bo niby jak mamy uzasadnić jego śmiech? Theweleit nie wyklucza rzecz jasna zaburzeń psychicznych, ale wskazuje m.in. na homeostazę, czyli równowagę napięć w ciele każdego z nas, także oprawcy. Homeostaza jest czymś naturalnym, a wręcz pożądanym. Właśnie ten śmiech pełni funkcję równoważącą, co inni nazywają „rozładowaniem napięcia”. Na tym polega odwaga Theweleita, że wypowiada taką tezę otwarcie, publicznie, lecz nie oznacza to, że ma zamiar rozgrzeszać morderców. Po prostu nie wystarcza mu obiegowa opinia obecna często w mediach, że mordercy są psychicznie chorzy. Chce zrozumieć ich zachowanie. Dodaje również, że samo zabijanie jest dążeniem do homeostazy i tutaj znaczenie ma organizacja, często stricte męskie środowisko, z którego wywodzi się oprawca, czyli wojsko lub gang, gdzie ciało nasiąka różnymi formami znęcania się. Osiągnięcie homeostazy jest ważne z tego powodu, aby to ciało nie było „ciałem pofragmentowanym”. Natura nie znosi luki, każda komórka dąży do równowagi. Z kolei homeostaza chociażby w przypadku egzekutorów z ISIS wymaga spektaklu, prawdziwego show, które każdy może obejrzeć online. To niebanalne podejście Theleweita, aby zrozumieć działania morderców, zdecydowanie odbiega od socjokulturowego bajdurzenia dziennikarzy, którzy głównych motywów działań oprawców szukają w zupełnie innych rejonach. Medialne bla bla bla Przed lekturą Śmiechu morderców warto wykonać proste ćwiczenie i przypomnieć sobie, czego dowiedzieliśmy się z prasy polskiej bądź zagranicznej na temat sprawców masowych mordów lub pojedynczych morderców osiedlowych. Jest wielce prawdopodobne, że w opinii dziennikarzy są jednostkami społecznie wykluczonymi, mieli zaburzone relacje rodzinne, ich osobowość była narcystyczna, byli chorzy psychicznie, mieli trudne dzieciństwo… Lista takich charakterystyk może okazać się bardzo długa, ale czy oddają one istotę rzeczy na temat działania oprawcy? Z jednej strony media starają się jak mogą, aby wyrwać nas z codzienności, pokazując niecodzienne morderstwa, a z drugiej strony wyjaśniają motywy działania zabójców w sposób banalny, sztampowy. Zdążyliśmy się przecież przyzwyczaić do zdania padającego chyba najczęściej, że morderca prowadził normalne tryb życia, w normalnym otoczeniu, bywał często ze swoją normalną rodziną na mszy… a mimo to zabił. Fraza mówiąca o tym, że morderca wiódł „normalne życie rodzinne” często zamyka nam usta. Jak mamy w takim razie wyjaśnić jego czyn? Brakuje nam narzędzi, aby wykazać, że z normalności może zrodzić się nawet masowy mord. Tutaj Theweleit nie wytrzymuje: „A dlaczego, do jasnej cholery, miałoby być inaczej? Zmierza się do tego, by [ w mediach] przedstawić młodych ludzi gotowych do zabijania lub zamachowców samobójców jako ludzi nadzwyczajnych. Tak nie jest”. Theweleit przypomina nam w swojej książce na moment o Charlesie Mansonie, wokół którego wytworzył pewien przemysł, gdy bestseller na jego temat napisał…związany z procesem prokurator. Morderca staje się gwiazdą, ponieważ od początku jest traktowany przez media jako ktoś wyjątkowy, nienormalny. Theleweit pyta więc, czym jest ta magiczna „normalność”? Cóż, ona nie istnieje, powiada autor. „Mordowanie, tak jak mordowanie w skali masowej, jest integralną częścią bycia zupełnie normalnym typem człowieka – wszędzie tam, gdzie zawodzą moralne hamulce”, dodaje autor. Zatem autor Śmiechu morderców, podobnie jak Pierre Bourdieu w Panowaniu dziennikarstwa, zwraca uwagę na jakość komunikatu medialnego, który produkują dziennikarze, wchodzący często w buty socjologów i antropologów, albo też korzystają oni z opinii takowych, a ci bez względu na to, czy jest to prasa bądź telewizja częstują nas „kulturowym fast-foodem” - powiada francuski socjolog - czyli papką banałów, uproszczeń i stereotypów. Jasne, że zamachowiec mógł być narcyzem lub nieudacznikiem, ale takich jest wielu, pisze Theweleit. Zresztą nie chodzi tylko o media. Fachowcy Temperatura, niestety w nieco chaotycznej książce Theweleita, mimo wszystko rośnie ze strony na stronę. Termometr w końcu eksploduje, gdy nasz autor wytacza działa przeciwko znawcom tematu. Chodzi tutaj konkretnie o Haralda Welzera (psycholog społeczny) i Sönke Neitzela (historyk), których książka Żołnierze. Protokoły walk, zabijania i umierania ukazała się również w Polsce. Polemika z Welzerem i Neitzelem bywa chwilami bardzo emocjonalna, a jednym z głównych zarzutów, jaki stawia obu panom wyprowadzony z równowagi Theweleit, to uzasadnianie przemocy niemieckich oficerów „systemem odniesienia” czyli II wojną światową. Daje on do zrozumienia, że obaj badacze postępują nieodpowiedzialnie. Zarzuca im wręcz „moralne oczyszczanie” niemieckich oficerów. Przekonuje również, że pomijają oni w swojej pracy aspekt „osobistej przyjemności podczas zabijania” u niemieckich żołnierzy i ośmielają się pisać, że mieli oni „potrzeby natury seksualnej”, gdy dokonywali gwałtów na kobietach żywych a także wtedy, gdy odbywali stosunki seksualne z kobietami już rozstrzelanymi. Na marginesie warto dodać, że o zaspokajaniu potrzeb seksualnych jest również mowa w innej książce Welzera pt. Sprawcy. Dlaczego zwykli ludzie dokonują masowych mordów. Zdaniem autora Śmiechu morderców nie można tu mówić o żadnych potrzebach seksualnych. To zwykła chęć i potrzeba zabijania. Również w kontekście konfliktu w Rwandzie, gdy dochodziło do masowych gwałtów eseista podważa samo pojęcie „aktu seksualnego” i pyta o seksualność gwałciciela. Zwraca uwagę na fakt, że przemoc także może wywołać podniecenie seksualne u bardzo młodych chłopców, gdy zamiast związanej z dorastaniem inicjacji seksualnej pojawi się w ich młodym wieku udział w masowym mordach. „Jakich podstaw seksualności by nie wykształcili, przy jej dalszym rozroście (lub całkowitym zaniku w ich ciałach) zostanie zakodowana za pośrednictwem śmierci i rozczłonkowanych zwłok, za pośrednictwem masakr, w których sami służyli jako narzędzie zbrodni”, czytamy. Książka Klausa Theweleita będzie miała dla wielu znaczenie, jako ciekawa przygoda intelektualna. Powinna ona jednak skłonić nas do refleksji, gdy myślimy zarówno o przybywających do Europy uchodźcach, jak i polskiej młodzieży wstępującej w szeregi faszyzującej prawicy à la ONR. Powiada on wprost, że nie wystarczy wciąż opowiadać młodym ludziom o osiągnięciach zachodniej cywilizacji. „Pomóc mogą jedynie relacje, związki miłosne, dobre, komunikatywne grupy, stowarzyszenia i oczywiście dobre miejsca pracy. Stabilizują grunt pod nogami. Dopiero wtedy można rosnąć. Kto nie ma okazji urosnąć w takich warunkach, stanie się częścią idiotyzmu nadrzędnej władzy. To swego rodzaju prawo.” Poprzez „nadrzędną władzę” rozumie on różne organizacje, wykorzystujące słabość lub niepewność zwłaszcza młodej osoby, aby wciągnąć ją w swoje struktury. Tym samym Theweleit zwraca swoją książką uwagę na rolę instytucji w kształtowaniu ludzkich zachowań. Te instytucje to m.in. wzorce myślenia, ład społeczny lub po prostu reguły wspólnego życia. Sam śmiech mordercy jest zdaniem autora jak narodziny „spojonego władzą instytucjonalnego ciała”. Warto tutaj sięgnąć po esej Mary Douglas Jak myślą instytucje, w którym autorka pisze, że instytucje również „tworzą strefy cienia, gdzie niczego nie można dostrzec i nie zadaje się żadnych pytań”. W kontekście pracy Theweleita oraz takich problemów jak społeczne wykluczenie i nierówności społeczne brzmi to szczególnie niepokojąco. Klaus Theweleit, Śmiech morderców. Brievik i inni, tłum. Piotr Stronciwilk, Wydawnictwo Naukowe PWN SA, Warszawa 2016. Recenzja ukazała się w czerwcowym numerze "Le Monde Diplomatique - edycja polska". |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- MARSZ DLA PALESTYNY
- Warszawa, Pomnik Mikołaja Kopernika
- 📅 Sobota, 30 listopada 2024 r., godz. 15.00
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
4 grudnia:
1942 - Powstała ogólnokrajowa konspiracyjna Rada Pomocy Żydom (Żegota), na czele której stanął socjalista Julian Grobelny.
1944 - W Atenach krwawo stłumiono dwudniowe masowe demonstracje lewicy.
1975 - W Nowym Jorku zmarła Hannah Arendt, filozofka, publicystka, teoretyczka polityki.
1982 - Przyjęto nową konstytucję ChRL.
1986 - W Paryżu kolejna demonstracja setek tysięcy studentów i licealistów przeciwko forsowanemu przez prawicowy rząd projektowi zmian w szkolnictwie wyższym. Pochodzący z Magrebu student zginął pobity przez policję.
2006 - W Wagadugu zmarł Joseph Ki-Zerbo, historyk i polityk z Burkina Faso. W 1994 założył Partię Demokracji i Postępu/Partię Socjalistyczną.
2009 - Ukazał się ostatni numer "Trybuny".
2012 - Milo Đukanović (DPS) został po raz czwarty premierem.
2012 - Hage Geingob (SWAPO) został po raz drugi premierem Namibii.
2016 - W powtórzonej drugiej turze wyborów prezydenckich w Austrii Alexander Van der Bellen pokonał kandydata FPÖ Norberta Hofera.
?