Kopanie się z koniem
2008-04-14 18:06:28
Monolog o przewidywalności dialogów.

OSOBY:
AUTORKA – blade widmo nad laptopem
GŁOSY WEWNĘTRZNE:
CARITAS – zażywna dama w wieku balzakowskim, w różowym koronkowym szlafroku rozchylonym na obfitych piersiach
SPES – uduchowione, wiotkie dziewczę o marzycielskich oczach, w zielonej sukience z białym kołnierzykiem
RANCOR – krwisty szlachcic w kontuszu, z ręką na głowni szabli
SARCASMUS – żółty jak cytryna, skrzywiony troll o przymrużonych ślepkach za drucianymi okularkami

Rzecz dzieje się mniej więcej aktualnie.


AUTORKA przegląda artykuły i komentarze będące reakcją na artykuł Parentiego o Tybecie, wypowiedź Laury Akai o działaniach protybetańskich (opublikowane na CIA) oraz na wpis AUTORKI w blogu, poświęcony artykułowi Parentiego. Wsłuchuje się w GŁOSY WEWNĘTRZNE.

AUTORKA
No i po komentarzach Xaviera w moim blogu dowiedziałam się, kto jest moim mocodawcą... Ale odpowiedzi na swe wątpliwości nie uzyskałam.
SARCASMUS
Sojusz lewica.pl z Obywatelem... czyż nie jest to idea, którą mogłabyś poprzeć? Powinnaś się cieszyć! Xavier pozostał zdolny do kreślenia śmiałych wizji działania „ponad podziałami”, co zawsze mu dobrze wychodziło.
RANCOR
To jest zwykłe propagandowe oszczerstwo, bezczelność i chamstwo, ot co!
CARITAS
Eee... Xavier to niegłupi człowiek. Ma tylko nadmierny temperament polemiczny.
SPES
W każdym razie NIE CHCE drukować chińskiej propagandy, więc idzie w zaparte i usiłuje się „mścić”. I oburza się na wzmianki o cenzurze, bo sobie tejże nie życzy. Mając gorączkę, najłatwiej stłuc termometr, po prostu.
AUTORKA (zagląda na Indymedia)
O, tu przekleili mój blogowy wpis, dając do niego tytuł: „Anarchiści wspierają chiński zamordyzm”.
RANCOR
Swoją drogą to nadużycie i hucpa – opatrywać tekst takim tytułem. Podobnie jak sformułowanie o „chińskiej agentce Akai”. Choć zważywszy na to, co wypisuje o rozmaitych ludziach i środowiskach Akai, trudno się dziwić, że ktoś jej postanowił odpłacić tą samą monetą.
CARITAS
Na wszelki wypadek napisz i podkreśl wyraźnie, że akurat za chińską agentkę Akai nie uważasz. No i określenie "ścierwojady" względem CIA jest niestosowne.
SARCASMUS
O ile nie są ścierwojadami, tzn. o ile nie drukowali tych tekstów głównie po to, żeby się wylansować.
AUTORKA
O, tu jest olbrzymia dyskusja poświęcona ważkiej kwestii „marginalności” CIA i „Obywatela” tudzież zdrowiu psychicznemu i kulturze osobistej redaktorów obu tych bytów.
RANCOR mruczy coś pod nosem, od czego CARITAS i SPES pąsowieją.
SARCASMUS
Naprawdę, oni są bardzo wiarygodni w tym, co piszą. Wiesz, myślę, że powinnaś się wmieszać do tej dyskusji. I oznajmić, że dałaś się przekonać mądrzejszym od siebie, niezależnie od światopoglądu. W zakresie merytorycznej rzetelności i wyważonych ocen będziesz się wzorować na Laurze Akai, w zakresie „nie lania żółci” i „nie bycia marginalnym frustratem” na Xavierze, w zakresie „nie popierania zamordystów” na redakcji „Obywatela”, w zakresie kultury dyskusji – na wszystkich wymienionych. I oczywiście musisz rozreklamować twojego marginalnego bloga – o, na początek zacząć się zajmować pieniactwem na indymediach albo zrobić parę nagonek na różne środowiska. To początek twojej metanoi.
SPES
No nie! Tak jakby nigdy ci się nie zdarzyło wyjść z siebie i komuś nawrzucać! To już było doprawdy nazbyt pyszałkowate!
CARITAS
Złośliwe i okrutne! Czysty sadyzm!
SPES
Mój Boże, jakaż żenada... Czytać hadko to wszystko!
SARCASMUS
Wiesz, co napisał niedawno Urban? Pasuje tu jak ulał:

„Strachu” Grossa jeszcze nie czytałem, pomimo to nie boję się o tej książce
pisać. Prace Jana Grossa należą do tego gatunku książek, których lektura nie
wywiera żadnego wpływu na opinie publicznie o nich głoszone. Z góry bowiem
wiadomo, którego dyskutanta dzieło zachwyci, którego oburzy, a który będzie
lawirował. Ocena zależy bowiem od ideowo-politycznej przynależności oceniacza,
nie zaś od wymowy faktów, trafności analiz, bogactwa źródeł, czyli od
zawartości książki i autorskiej siły przekonywania.
Każdy postendecki nacjonalista radiomaryjny da się porąbać np. za trafność
wywodów Jerzego Roberta Nowaka czy Krzysztofa Kąkolewskiego, że w Kielcach w
1946 r. Żydzi sami się wymordowali ku wielkiemu zmartwieniu biskupa Kaczmarka.
Ktokolwiek zaś inaczej ocenia zdarzenia, szkaluje wspaniały polski naród,
który umęczony w przeszłości znosi oto nowe razy przydające mu nowych cierpień.
Równie dobrze wiadomo z góry, że kosmopolityczni liberałowie, ateiści,
filosemici, post-Żydzi – słowem przyjaciele i redaktorzy „Gazety Wyborczej” –
zachwycą się Grossem i będą mu obciągać. Ja więc jako Polak niearyjski,
czosnkowy, a też zajadły postkomunista, wróg Boga i co gorsze papieża Polaka,
z natury rzeczy jestem grossistą. Cokolwiek Jan Gross napisał, muszę być
„Strachem” zachwycony.
Wniosek z tego prosty: w naszej ukochanej Polsce, kiedy się ma wyrazistą
tożsamość genealogiczno-polityczną, to już nie trzeba czytać książek. (Dla
porządku myślowego dodam, że ktokolwiek uczył się logiki, ten wie, że
twierdzenia tego nie wolno odwracać. Nieczytająca większość ludzi jest
pozbawiona poglądów i interesującego pochodzenia, nie czyta zaś z innych motywów).”

SPES
Cóż za wstrętny, godny Urbana cynizm! Nie chcesz chyba powiedzieć, że niszowe lewicowe środowiska funkcjonują wedle tej samej reguły? Przecież to niemożliwe – toż wszyscy oni tacy ideowi i przeintelektualizowani do tego...
SARCASMUS
Chcę powiedzieć, że tu sprawa jest ździebko bardziej skomplikowana, z racji tej ideowości właśnie, choć zasada ta sama. Bo stanowisk jest więcej, a linie frontu się krzyżują z podziałami środowiskowymi. Ale też wiadomo, kto komu będzie obciągał.
AUTORKA
A tu jest polemika Laury Akai.
SPES
Chyba wypada na nią odpowiedzieć. Zauważ, że Laura Akai zadała pytania odnoszące się do meritum.
SARCASMUS
No. I nie wyzwała cię od faszystek ani pederastów. I przekręciła tylko część twojego artykułu. To już coś.
CARITAS
Tylko tym razem napisz, i to WIELKIMI literami, że NIE UWAŻASZ, JAKOBY CENTRUM INFORMACJI ANARCHISTYCZNEJ Z DOBREJ WOLI ZAMIERZAŁO WESPRZEĆ CHIŃSKI REŻIM, a kto przypisuje Ci inne mniemanie, ten jest pieniacz. Koniecznie! I napisz, że pojawiały się na CIA teksty protybetańskie. No i pisz spokojnie, broń Boże nie w afekcie! I zamieść tam coś pozytywnego o CIA, żeby tę gorzką pigułkę jakoś osłodzić. O, na przykład, że CIA nie jest marginalne... Że bywa tam... eee... wiele ciekawych informacji. Że dziennikarstwo społeczne to przyszłość tego kraju. Albo że... no, nie wiem, co jeszcze.
RANCOR
A po jaką cholerę ją osładzać? Czy Laura Akai słodzi jakiekolwiek pigułki? Nie słodzi. Urządza z byle powodu nagonki na kogo się da? Urządza. Przekręciła twój wpis? Przekręciła. CIA opublikowało szajs? Opublikowało, i to niejeden. Stosują cenzorskie praktyki? Stosują. Należy się wpierdol, nie osładzanie.
SPES
Zauważając dobre strony zjawiska, wyrażamy zaufanie w możliwość zmian na lepsze i szacunek dla przeciwnika. Na przykład XVII Karmapa stwierdził, że chińska inwazja na Tybet przyniosła jedną pozytywną rzecz: Tybetańczycy zaczęli jeść warzywa, sprowadzone przez chińskich osadników. To wpłynęło na ich zdrowie i długość życia.
RANCOR
I g... to stwierdzenie XVII Karmapie oraz Tybetańczykom pomogło...
SARCASMUS
Taa... z pewnością redakcja CIA będzie się zastanawiać, czy replika jest delikatnie wyważona, czy nie, i czy mogłaś jeszcze parę rzeczy dołożyć. Może jeszcze ci uprzejmie podziękują za zwrócenie uwagi na drobne nieścisłości w polemice Akai?

AUTORKA (czyta tytuł wpisu Laury Akai)
„Reakcja zwolenników "różnorodności" czy zderzenie dwóch wersji historii?”
SPES
Reakcja przeciwniczki tekstów opartych na maoistowskiej propagandzie. Oraz wyraz nadziei na rzetelność tak zwanych wolnych mediów.
SARCASMUS
Swoją drogą – uderz w stół a nożyce się odezwą... o „różnorodności” w krytyce tekstu Parentiego było raptem tyle, że publikacji owego tekstu można byłoby w imię różnorodności bronić... Ciekawostka, że akurat z „braku różnorodności” redaktorzy CIA tłumaczą się najgoręcej...
AUTORKA (czyta kolejny fragment)
„Podanie dokładne jakie fakty, według Ciebie są oparte na chińskiej propagandzie a nie na innych źródłach informacji i o podanie konkretnie źródła chińskiej propagandy (data, publikacja, strona internetowa, cokolwiek) wykorzystanych do tego artykułu.”
SPES
Bezpośrednim źródłem chińskiej propagandy jest Anna Louise Strong, Tibetan Interviews (Pekin: New World Press, 1959). Do tego źródła odsyła 5 z 48 przypisów, a zatem wszystkie fakty, które zostały w ten sposób uźródłowione, są na niej oparte. Na chińskiej propagandzie oparte są także wszystkie te fakty, które zostały uźródłowione za pomocą odwołania do relacji z podróży po Tybecie w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. Ergo wszystkie, które zostały uźródłowione przez odwołania do relacji B i R. Gelder,The Timely Rain, ( 7 z 48 przypisów), do pracy Karan, The Changing Face of Tibet (3 z 48 przypisów).
SARCASMUS
No, chyba że zdaniem Laury w Pekinie w 1959 roku panowała błoga i radosna wolność słowa?
SPES
Oczywiście, nie znaczy to, że one wszystkie są fałszywe. Za wiarygodny możemy uznać fakt potwierdzony przez dwa niezależne od siebie źródła. Tak się natomiast składa, że przykłady cytowane przez Parentiego nie są potwierdzone przez źródła od nich niezależne. Inne źródła (i opracowania) nie potwierdzają enuncjacji o rozpowszechnieniu tortur i feudalnej samowoli. Zwracają natomiast uwagę na takie – pominięte, dlaczego? - kwestie, jak nieistnienie głodu w feudalnym Tybecie (rzecz nietypowa w Azji...), swobody osobiste – dotyczące także feudalnych chłopów, wolność religijna, wysoka pozycja kobiet.
Parenti pomija też kwestię rozpoczętych przez Dalajlamę reform. Dlaczego?
Ewidentnym przekłamaniem jest poniższe zdanie, zważywszy na liczbę uwięzionych i torturowanych w więzieniach i lao-gai, a także zmuszanych do niewolniczej pracy:
„Przy wszystkich krzywdach i nowym ucisku pod okupacją chińską Chińczycy po 1959 roku rzeczywiście znieśli niewolnictwo, system nieodpłatnej pracy pańszczyźnianej i zakazali chłosty, okaleczania i amputacji jako kar za przestępstwa.”
Parenti pisze o walkach w Tybecie, podkreślając/domniemując (bo to kwestia sporna), że brali w nich udział głównie feudałowie, nie wspomina natomiast o powstaniach wywoływanych przez ubogich koczowników - pasterzy, których pozbawiono źródeł utrzymania i zdegradowano, zmuszając do osiedlania się w miastach. Dlaczego?
Parenti pisze o liberalnych narodowościowo reformach w latach osiemdziesiątych, pomijając milczeniem liczne krwawe zamieszki po roku 1987, wynikające właśnie z wycofania się z owej liberalnej polityki. Dlaczego?
No i przekleję – do znudzenia – powtórnie następujące wypowiedzi:

>„Wbrew popularnemu na Zachodzie przekonaniu — pisze jeden z >obserwatorów — Chińczycy starali się pokazać szacunek dla kultury i >religii Tybetu"
Fakt póki Chińczycy nie zbudowali lotnisk i dróg postępowali ostrożnie powód jest jasny jak słonce - koszty wojny w terenie pozbawionym nawet podstawowej infrastruktury były by bardzo duże a skuteczność działań partyzanckich wysoka.
dalej
>Obawiali się, że zaprowadzenie kolektywistycznych, egalitarnych >rozwiązań w Tybecie jest tylko kwestią czasu.
Piękny kwiatuszek - jeśli chiny to przykład egalitaryzmu i kolektywizmu to jest to egalitaryzm więźniów dostających jedzenie z jednego kotła i kolektyw ludzi zakutych jednym łańcuchem - nie trzeba także zapominać o strażniku który zawsze wynagrodzi szuje i donosiciela.
dalej
>„Wielu lamów i świeckich członków elity, jak również większość armii >tybetańskiej dołączyli się do powstania, ale większość ludności tego >nie zrobiła, zapewniając porażkę",
Porażka była by pewna nawet gdyby w powstaniu brali wszyscy - i starcy i dzieci - wystarczy spojrzeć na proporcje miedzy Chinami i Tybetem. Szczególnie kiedy Chińczycy wybudowali niezbędna infrastrukturę.
dalej
>Do roku 1961 Chińczycy wywłaszczyli ziemię będącą własnością lordów i >lamów i zorganizowali chłopstwo w setki komun. Rozdzielili setki >tysięcy akrów między dzierżawców i bezrolnych chłopów. Stada należące >kiedyś do arystokracji zostały przekazane kolektywom ubogich >pasterzy. Ulepszono jakość zwierząt hodowlanych, wprowadzono nowe >odmiany warzyw, pszenicy i jęczmienia, co wraz z ulepszoną irygacją >doprowadziło podobno do zwiększenia produkcji rolnej
>a następnie:
>Po powstaniu pod koniec lat pięćdziesiątych uwięziono tysiące >Tybetańczyków. Podczas „wielkiego skoku" narzucono chłopom przymusową >kolektywizację i uprawy zbożowe z katastrofalnymi skutkami.
Mamy wiec opisany mniej więcej ten sam okres raz pozytywnie drugim razem już bardziej negatywnie. choć jak czytamy uwiezienie to co najwyżej widzimy wiezienie itd... nic z tych rzeczy - były to regularne obozy koncentracyjne przy których rosyjskie łagry wydawać sie mogą sanatorium. gdzie czas wypełniała niewolnicza robota połączona z seansami nienawiści, przymuszaniu współwięźniów do wymierzania kar czy nawet zabicia współwięźnia. Dowiadujemy sie tez kilkukrotnie ze Chińczycy znieśli niewolnictwo - otóż nie uczynili je tylko powszechnym i totalnym. Nie kto inny wszak jak Bakunin doszedł już do tego ze socjalizm bez wolności to powszechne niewolnictwo. W tekście mamy tez powoływanie sie na relacje - otóż trzeba mieć świadomość ze wtenczas po komunistycznych chinach nie mógł podróżować bez kontroli i nadzoru żaden "turysta" nawet jeśli był z "bratniej partii" wszelkie relacje są w najlepszym wypadku recenzją ze spektakli które były przed nimi odgrywane - nie raz zaś czysta propagandą."

"Podstawowym kontrargumentem jest niewiarygodność i jednostronność źródeł, na których opiera się Parenti. Przyjrzej się bibliografii - kto, kiedy i na jakiej podstawie to napisał. Jeśli potrzebujesz paru innych źródeł - polecam książki wydane przez Fundację Helsińską. Ciekawe, czemu był tak jednostronny?

Wystawa tybetańskich narzędzi tortur - opisana przez ludzi jadących do Tybetu na początku lat sześćdziesiątych - mogła przedstawiać prawdziwe narzędzia tortur, powszechnie i często stosowane, ale nie musiała. A stwierdzenie o tym, że Chińczycy zabronili stosowania tortur wobec uwięzionych (w zestawieniu z enuncjacjami o torturach), podobnie jak oględny tekst o "więzieniach", jest zwyczajną manipulacją w zestawieniu z liczbą uwięzionych i torturowanych w lao-gai. Ciekawe, po co?

Aby zdyskredytować buddyzm tybetański, Parenti pisze o Sri Lance, Birmie, Korei i Japonii. Ciekawe, jaki to ma związek z Tybetem?
Szukając "niepokojowych" wydarzeń politycznych w Tybecie, musi cofnąć się do XVII wieku... Ciekawe, po co?

Co do agenta CIA, Dalajlamy... Pomijając kwestię wysokości pomocy CIA i samej obecności CIA w Tybecie (raczej w Nepalu) - równie dobrze można byłoby dyskredytować Solidarność z tej racji, że była wspomagana przez CIA."


AUTORKA (czyta dalej tekst Akai)
„Podanie twoich źródeł informacji, które podważają te fakty, konkretnie - proszę spróbuj podać książki historyczne, antropologiczne, jeśli możesz.”
SPES
O rozpoczętych przez Dalajlamę reformach oraz o pominiętych przez Parentiego aspektach chińskiej okupacji piszą wszystkie znane mi opracowania na temat historii Tybetu. O licznym udziale tybetańskich koczowników w walkach i o znacznie bardziej pozytywnym obrazie Tybetu sprzed chińskiej inwazji pisze, np. bardzo „odbrązawiająca” Tybet lektura - „Tybet, Tybet”, choć nie tylko. Nie brakuje w niej krytycznych opinii także o tybetańskim feudalizmie.

Tu kilka pozycji - nie bezkrytycznych - o Tybecie:

Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Tybet: Stare duchy, nowe duchy, Warszawa 2000;
Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Tybet: Od Litościwej Małpy po Trójnóg Narodowej
Jedności,
Warszawa 2001;
Dalajlama Tybetu, Wolność na wygnaniu. Autobiografia, Warszawa 1999;
Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Tybet: Pamięci niezrównanych wojowników, Warszawa
2004;
Patrick French, Tybet, Tybet, Warszawa 2007.

Już nie będę wspominać o różnych takich dziełkach jak "Siedem lat w Tybecie" czy "Tybet. Kraj zakazany otwiera swoje wrota".

AUTORKA (czyta dalej)
„Jeśli także chcesz rozwijać temat, proszę o twój opis sytuacji socjoekonomicznej Tybetu przed 1950, znowu z podaniem źródeł informacji. Chętnie poczytam na czym opiera się twoja opinia.”
SARCASMUS
No widzisz... masz rewelacyjną okazję, aby popełnić wypracowanie o historii Tybetu... Chcesz się kopać z koniem, to pisz!
SPES
Źródła i opracowania podałam, a na pisanie referatów nie mam czasu ani ochoty.
Jeśli Laura Akai potrzebuje innych lektur, to są, np. tu:
http://www.hfhrpol.waw.pl/Tybet/pdf/Bibliografia.pdf

AUTORKA (czyta dalej i wzdycha)
„Co do artykułu Parentiego oraz riposty do niej napisanej przez Joshuę Schreia, krótko skomentuję. Nie będę twierdzić, że Parenti, jako autor wielu książek, doktor Yale i dość wybitny komentator polityczny ma większy autorytet i automatycznie ma rację w porównaniu do autora tekstu do którego ty odesłałaś ludzi - Joshuy Schreia, absolwenta Laughing Lotus Yoga School, członka partii Zielonych, który obecnie jest dyrektorem firmy marketingowej, która robi reklamy dla m.in. Nike, Gillette oraz Toyoty.”
SPES
Historycy...
SARCASMUS (wpada jej w zdanie)
Głównie prawicowi, psiakrew...
SPES (kontynuuje)
... nauczyli mnie, że osoba piszącego ma znaczenie w takim stopniu, w jakim może wpływać na znajomość wydarzeń oraz interes w ich fałszowaniu/ujmowaniu pod określonym kątem. A zatem „robienie reklam dla Nike, Gilette oraz Toyoty” jest argumentem zwiększającym wiarygodność Schreia. Schrei miałby raczej interes w wybielaniu Chin, było nie było, kontrahenta wielkich korporacji.
Owszem, „doktorat Yale” zwiększa wiarygodność Parentiego (politologia i historia dość blisko stoją...) ale bycie „dość wybitnym komentatorem politycznym” nie, jeśli wziąć pod uwagę, że Parenti jako komentator bardzo niechętnie przyjmował do wiadomości (i negował) łamanie praw człowieka za żelazną kurtyną, w tym w Polsce.
AUTORKA (czyta dalej)
„Nie będę automatycznie przyznawać komuś racji ze względu na dyplom, ale jestem ciekawa na czym polegała riposta Joshuy. Pewnie Joshua zna wiele osób ze współczesnego Tybetu, ale główny "dowód", który daje w swoim artykule polega na tym, że nie można zaufać ani Parentiemu, ani kilku innym profesorom (w tym Grunfeldowi) ponieważ są marksistami, może (ale bez jak widzę konkretnego dowodu na to) korzystali z marksistowskich źródeł informacji, a także nawet że są przeciwko niezależności Tybetu i niby twierdzą, że niezależność Tybetu oznaczać będzie powrót do feudalizmu.”SPES
Replika Schreia polegała przede wszystkim na tym, że:
1.Zwrócił uwagę na niewiarygodność źródeł
2.Zwrócił uwagę na jednostronność źródeł i opracowań.
Przeciw niepodległości Tybetu cytowani przez Schreia autorzy są nie „niby”, lecz naprawdę.

„Ja nie twierdziłam, że ludzie Tybetu chcą wrócić do lamakracji. Jedyne, co mogę dać pod rozwagę, to pytanie do zwolenników Dalaj Lamy - jak naprawdę wyglądało życie w lamakracji i czy chcecie je przywrócić. Przepuszczam, że nikt nie chce żadnego feudalizmu, ale także przypuszczam, że mało kto z nich pyta, jak ma wyglądać Wolny Tybet, a także że mają pewne iluzję.Zwolennicy Dalaj Lamy mogą tu odpowiedzieć na pytanie: jaki ustrój ekonomiczny i jaką formę władzy proponuje Dalaj Lama? Moim zdaniem, niech ci mnisi i lamowie pracują normalnie ze wszystkimi innymi i żyją tylko i wyłącznie z dochodów swojej pracy, bez żadnych przywilejów, bez żadnej władzy (rządowej lub religijnej) no wtedy dla mnie w ich wolnym czasie mogą bawić się w boga, czy fałszywych proroków, czy w Batmana, czy cokolwiek, to mnie nie interesuje.”
SPES
O Dalajlamie jako „ikonie starego feudalizmu” pisała sama Laura Akai, więc niech się zdecyduje na jakąś wersję zeznań... O tym, że ów Dalajlama niekiedy określa sie jako „pół-marksista, pół-buddysta” pisze nawet sam Parenti. Pomijając, że Dalajlama nie głosi hasła wolnego Tybetu.
SARCASMUS
Akai potwierdza tezę Urbana swoim tekstem o zwolennikach Dalajlamy... No i jest bardzo łaskawa, skoro tak dalece pozostawia Tybetańczykom wolność wyboru ustroju, w którym będą żyli. Myślę, że bardzo się cieszą, wiedząc, że mają jej poparcie pod tymi warunkami.
AUTORKA (czyta dalej)
„Tak, marksiści mogą interpretować historię w inny sposób niż np liberał, demokrata, czy nawet np. w inny sposób niż liberalny specjalista marketingowy z dobrymi intencjami. Więc możemy spekulować, że ludzie, którzy korzystają m.in z marksistowskich źródeł informacji mogą być tendencyjni tak jak, ludzie, którzy korzystają m.in. z prawicowej tradycji intelektualnej mogą być tendencyjnymi.”
SARCASMUS
Czy to oznacza, że marksistom wolno pomijać istotne fakty oraz jednostronnie dobierać źródła informacji?
AUTORKA (czyta, a w jej głosie słychać coraz większe zażenowanie)
„A także, co oczywiste, ktoś kto czyta Dalaj Lamę czy Jana Pawła i bierze te słowa za mądrość bez większej krytycznej refleksji, a inni czytają i myślą, no ładnie, ale i tak żyjesz w pałacu fundowanym z pracy innych i w waszym porządku feudalnym czy kapitalistycznym, ludzie giną z biedy, powodowanej przez ten system.”
GŁOSY WEWNĘTRZNE (razem)
Yyy...? A jakby mi tak kto przetłumaczył to zdanie, żeby dało się w nim sens znaleźć? A zwłaszcza związek z którymkolwiek innym?
AUTORKA (czyta dalej)„Można się spodziewać, że ta wizja jest popularna wśród wielbicieli ezoteryzmu, jeśli chcecie w taki sposób to olać.”
AUTORKA
„My”? Czyli kto? Bo jak dotąd nie występuję w trzech osobach, jeśli nie liczyć głosów wewnętrznych. Czy to wystarczy do zaliczenia w poczet „wielbicieli ezoteryzmu” którzy chcą coś (na Boga, co?) „olać”?
(czyta dalej)
„Pani Justyna dalej postuluje, że gdybyśmy publikowali "różnorodne idee" (np może biografię Dalaj Lamy czy antykomunistyczne teksty Kolibra?), to publikacja takiego artykułu jest OK, ale jeśli jesteśmy wszyscy raczej antykapitalistyczni, to jakaś niesprawiedliwość.”
RANCOR
Pani Justyna nic o antykapitalizmie nie pisała, więc Pani Laura kłamie.
CARITAS
Albo nie zrozumiała.
SPES
Pani Justyna zadała pytanie, wedle jakich zasad funkcjonuje polityka redakcyjna CIA. I nie uzyskała odpowiedzi. Ani też nie pisała o „niesprawiedliwości”.
SARCASMUS
Co najwyżej – między wierszami – pisała o hipokryzji. Ale ja tu czegoś jednak nie rozumiem.
Nie rozumiem, dlaczego Laura Akai pyta się, co CIA ma publikować, skoro CIA ustaliło sobie politykę redakcyjną.
Nie rozumiem, wedle jakich reguł ta polityka funkcjonuje w rzeczywistości.
Nie rozumiem, w czym akurat biografia Dalajlamy miałaby naruszać politykę redakcyjną CIA.
No i wreszcie nie rozumiem, co biografia Dalajlamy ma do krytyki nieszczęsnego Parentiego.
AUTORKA (czyta)
„Jeśli osoby z Racjonalisty, czy Pani Justyna uważają coś za bezkrytyczne „połykanie komunistycznej propagandy”, proszę o konkretną informację.”
SARCASMUS
A Pani Laura naprawdę myśli, że „osoby z Racjonalisty” nie mają Pani Laury i Pani Justyny głęboko w d...? Pani Justyna natomiast odpowiedziała na to pytanie z pomocą głosów wewnętrznych, wyżej.
AUTORKA (czyta dalej)
„W języku polskim jest książka byłego agenta CIA o Tybecie. Dla mnie fakt, że był on byłym agentem CIA nie podważa wiarygodności historycznej tej książki, choć mogę nie zgodzić się z pewnymi wnioskami autora.”
SPES
A dla mnie, owszem, podważa, co nie znaczy, że wszystko w tejże książce jest nieprawdą.
AUTORKA (czyta)
„Pani Justyna uważa się za dobry przykład obiektywizmu i "rzetelności dziennikarskiej" (nie podając ani jednego konkretnego przykładu domniemanego kłamstwa, ani jednego źródła).”
SPES
Pani Justyna pisząc bloga w najmniejszym stopniu nie zamierza być przykładem obiektywizmu (skąd Pani Laura to wydedukowała?), wręcz przeciwnie – jest subiektywna do bólu, a źródła podaje na życzenie.
SARCASMUS
Bo musiałoby ją zdrowo pochlastać, gdyby to robiła w każdym blogowym wpisie...
SPES
Przykładem rzetelności na miarę swoich skromnych możliwości być, owszem, zamierza.
SARCASMUS
Aż boi się pytać, za przykład jakich cnót uważa się pani Laura...

poprzedninastępny komentarze