2021-10-29 10:41:54
z islamskim dżihadem, jaki malują obrońcy
„wojny z terroryzmem” oraz logikę ich
rozumowania, można by rzec, że ta wojna
zamieniła wielu z „nas” w „nich”. I być może
to właśnie jest jednym z największych zwycięstw
terrorystów, którzy wbili samoloty w wieże
WTC. Egzekucja na ibn Ladenie i jej szeroka
akceptacja są tylko kolejnymi tego przykładami.
Artur Domosławski
Od wielu lat (praktycznie od 3 dekad) mówi się o gruntownej reformie ONZ-tu i Rady Bezpieczeństwa jako będącej ciałem stałym, decydującym w zasadzie o kierunkach polityki światowej. Chodzi głównie o rolę tzw. Wielkich Mocarstw w RB ONZ i przysługującego im prawa weta. Celem tej reformy miałoby być z jednej strony urealnienia sytuacji jaka ma dziś miejsce na naszej planecie i dokooptowanie w formie stałych członków RB krajów, których rola i potencjał polityczni-gospodarczy niepomiernie wzrósł (znaczenie takich krajów jak Indie, Japonia, Niemcy, Brazylia, Meksyk, Iran czy Turcja jest nie mniejsze niż Francji czy Wielkiej Brytanii), a z drugiej – odwrócić tendencję przejawiająca się postępującym paraliżem działań całej organizacji. Chodzi głównie o tzw. interwencje humanitarne mające mandat Organizacji Narodów Zjednoczonych, z odpowiednimi plenipotencjami operacyjno-militarnymi. Przywoływane są tu przede wszystkim przykłady wojen domowych i związanych z tym klęsk dopadających miejscową ludność w Somalii i byłej Jugosławii (wojna w Bośni), a z ostatnich dekad – Irak, Libia, Syria, Sudan (dżandżawidzi i Darfur) czy Myanmar (i problem Rohingya). Pierwsze kroki ku materializacji takiej reformy złożył w czasie swego sekretarzowania (1997-2006) Kofi Annan, ale wobec sprzeciwu wszystkich stałych członków RB ONZ projekt odłożono do szuflady. Debaty nad nim trwają jednak od jakiegoś czasu, ale wszystko ogranicza się do debat kuluarowych, głównie między USA, Rosją i Chinami (Francja i Wielka Brytania pozostają „jakby z boku” wobec tego zagadnienia choć od czasu od czasu dobiegnie z ich strony jakieś oświadczenie czy enuncjacja w tej mierze).
Pojęcie tzw. interwencji humanitarnej przy użyciu wojsk międzynarodowej koalicji w błękitnych hełmach i pod flagą Narodów Zjednoczonych jako jedynej reprezentacji społeczności globalnej zostało jednak w XXI wieku wyraźnie sprofanowane i skompromitowane. NATO swoje operacje wojskowe, agresywne i typowo kolonialno-imperialistyczne działania (np. w Libii czy wcześniej w sprawie Kosowa), tłumaczył i objaśniał właśnie takimi argumentami. Choć wielu autorów o światowy wymiarze zwraca uwagę na cynizm i mega oszustwo tych działań. M.in. Naomi Klein w >DOKTRYNIE SZOKU< pokazała, iż wywoływanie lokalnych konfliktów i tzw. „kolorowych rewolucji” ma na celu spowodowanie chaosu w określonym kraju po to aby pod pozorem właśnie zaprowadzania porządków na „neoliberalna modłę” i niesienia tym samym pomocy cierpiącej ludności dokonywać zbrojnych interwencji. Także narracja o międzynarodowym terroryzmie i prowadzonej z nim wojnie z nim (toczonej od 20 lat czyli od chwili ataku na WTC) przybrała współcześnie groteskowy choć tragiczny w istocie wyraz. Właśnie argumentacja uzasadniająca interwencje humanitarne jakie przedsiębrał Zachód w kontekście tej wojny (dodatkowo argumentując, iż zaprowadzenie w tych regionach demokracji liberalnej na wzór zachodniej) okazywała się niezwykle kompatybilną z tym co poruszyła w swej książce wspominana Naomi Klein.
Znamienne słowa na temat kto jest terrorystą napisał w >SPIEGEL - on Line< znany dziennikarz, działacz polityczny i wydawca niemiecki Jacob Augstein: „Zachód zwalcza islamski terroryzm. Dlaczego nie nasz własny ? Liczba ofiar które on powoduje jest znacznie wyższa. Co 5 sekund w świecie umiera z głodu jedno dziecko. Z naszej winy. Jedynym wyjściem z tego jest oddłużenie biednych narodów, nałożenia ceł zaporowych na import agropaliw, zakaz spekulacji giełdowych na podstawowe produkty spożywcze”. Czy to jest możliwe do zrealizowania ? Czy tym właśnie nie powinna zająć się przede wszystkim – o ile do tego dojdzie – zreformowana RB i całe ONZ a nie debatami nad usprawnieniem ewentualnych militarnych interwencji ?
Rezolucja RB ONZ nr 688 z 5.04.1991dotyczyła potępienia Iraku i użycia przez Saddama Husajna wobec swoich obywateli napalmu, bomb fosforowych i gazów bojowych. Rezolucja otworzyła drogę – i była autentycznym głosem całej opinii międzynarodowej – do ingerencji humanitarnej w północnym Iraku (Kurdystan) oraz poprzez nadzór z powietrza zablokowała wszelkie ruchy wojsk irackich w tym rejonie.
11.09.2001 roku podczas ataku na WTC i Pentagon śmierć poniosło 2973 osoby z 62 narodowości. Minęła właśnie 20 rocznica tego dramatycznego wydarzenia zmieniającego diametralnie optykę świata. Z tego powodu Ameryka wyruszyła na wojnę do Afganistanu, która trwała bez mała 20 lat. Dziś US Army zrejterowała z tego środkowo-azjatyckiego kraju kończąc interwencję porażką. Dane ONZ mówią, iż w chwili gdy waliły się wieże Twin Towers na świecie z głodu i niedożywienia zmarło ok. 35 tys. dzieci poniżej 10 lat. Z powodu gruźlicy, biegunek, AIDS, malarii, trądu, infekcji dróg oddechowych tego samego dnia zakończyło życie w tzw. III Świecie 156 368 osób. Porównajmy – emocje, dramat telewizyjnego przekazu oraz śmierć na oczach świata owych 2973 osób pod gruzami zaatakowanych obiektów i kompletna cisza, milczenie wobec nieszczęścia tych dziesiątków tysięcy ludzi w tym „gorszym”, bo nie zachodnim nieszczęśliwym, świecie. Świecie który takich – i podobnych nieszczęść – doświadcza właśnie z racji polityki Zachodu realizowanej od dekad, by nie rzec – od wieków. I nikt nie wzywa do humanitarnych interwencji – nie, nie militarnych ale skoordynowanych i globalnych działań bogatych i sytych społeczeństw upasionych na wyzysku, niesprawiedliwości i cynizmie – aby położyć kres tej hekatombie. I kto jest tym rzeczywistym terrorystą ? Bo terrorystą jest nie tylko ten kto dokonuje zamachu, ale też i ten kto swoim działaniem stwarza pole do działań terrorystycznych. Klasyczny przykład współudziału w zbrodni.
Głośno mówi się o dramacie Syryjczyków gdzie od dekady toczy się brutalna wojna domowa i gdzie jak prezentowały do niedawna mainstreamowe media sytuacja układała się wedle schematu – dobrzy i światli bojownicy o demokrację i zła, brutalna władza w Damaszku (na dodatek wspierana przez Moskwę). Lecz czy sytuacja jaka istnieje np. od lat w demokratycznej i stawianej za przykład sąsiedniej Wenezueli Kolumbiii nie wymaga humanitarnej interwencji i takich samych wniosków ? Już w 2014 r. Wysoka Komisarz ONZ, Navi Pillar z RPA, podczas jednej z sesji RB ONZ zwróciła uwagę na fakt, iż w Kolumbii instytucje na szczytach władz państwowych chronią paramilitarne oddziały pozostające na usługach uprawiających palmę olejową latyfundystów bądź ponadnarodowych korporacji. Oprawcy z tych grup zabijali już wtedy setki rolników, palili ich domostwa uwalniając tym samym ziemię pod rozszerzanie upraw swoich mocodawców. Lekarze z Międzyamerykańskiej Komisji Praw Człowieka ONZ ekshumujący i identyfikujące te zwłoki zawiadamiali o tych nagminnych faktach władze w Bogocie. Żadnej reakcji Bogoty i zainteresowania mediów jak w przypadku rzeczonej Syrii nie było i nie ma. Odkrywane są masowe pochówki zawierające poćwiartowane i rozrzucone w różnych miejscach szczątki zabitych ludzi. To metoda uniemożliwiająca identyfikację zaginionych osób, którą stosuje się ostatnimi czasy w tym kraju.
Na temat poruszonej katastrofy humanitarnej w Kolumbii Navi Pillar nie uzyskała żadnej odpowiedzi od możnych zachodniego świata. A media światowe pominęły i nadal pomijają temat źródeł przemocy i zasięgu humanitarnej katastrofy w Kolumbii, skupiając uwagę na sytuacji w Wenezueli, tworząc atmosferę poparcia dla figuranta Guaido, niby-prezydenta tego kraju. Kolumbijska elita władzy uważa, iż jest ona upoważniona do pouczania i potępiania Caracas i Maduro w przedmiocie praw człowieka.
I znów się ciśnie pytanie - kto tu jest terrorystą i jaka jest jego definicja ?