1:0 dla Ameryki. Ale mecz się dopiero zaczyna
2022-08-03 07:05:54
Cieśla który chce dobrze robotę wykonać
Musi najpierw naostrzyć swe narzędzie

KONFUCJUSZ

Nancy Pelosi wylądowała jednak w Taipei na Tajwanie. Mimo groźby światowego konfliktu i starcia mocarstw dysponujących jądrową bronią. Chińskie myśliwce nie zdołały (?), nie potrafiły (?) nie chciały (?) przechwycić nad Morzem Południowochińskim samolotu rządowego USA, którym 82 – letnia spikerka Izby Reprezentantów, jedna z głównych osobowości Partii Demokratycznej i poważny gracz w talii tzw. „deep state” w USA leciała z Kuala Lumpur (Malezja) do Taipei podczas swego turneé po Azji południowo-wschodniej. Waszyngton triumfuje, Pekin ociera łzy. To mimo wszystko medialna porażka ChRL i osobiście prezydenta Xi Jinpinga. Przede wszystkim w perspektywie nadchodzącego późną jesienią XX Zjazdu Komunistycznej Partii Chin, który zgodnie ze wszystkimi przewidywaniami i personalnymi „tektonicznymi ruchami” w tej najliczniejszej politycznej organizacji na świecie (ponad 95 mln członków) powinien zatwierdzić kolektywnie – jak to ma miejsce w Chinach - władzę Xi i kierunek rozwoju Państwa Środka na najbliższe lata.
Ten afront – bo tak w wymiarze chińskiego pojmowania władzy i roli Chin jako centrum kultury oraz wschodzącego globalnego mocarstwa trzeba rozpatrywać dojście do skutku lądowanie i wizytę Pelosi na Tajwanie – ma wymiar przede wszystkim symboliczny i prestiżowy. Na dziś. Wschodzące, nowe mocarstwo i przyszły planetarny dominator – który zgodnie z zapowiedziami ma królować na świecie w XXI wieku – poniósł wizerunkowy uszczerbek. Hegemon dotychczasowy postawił na swoim. Jeszcze raz.
Ale znając historię, zwłaszcza dzieje polityki światowej i rozumienie tzw. syndromu Tukidydesa, a także mając na względzie pamiętliwość Azjatów trzeba sądzić, iż to dopiero początek zasadniczego starcia. Tę pamiętliwość odnieść należy zwłaszcza do Chińczyków, gdyż ta cecha została wdrukowana głęboko w ich kulturę i mentalność. Z wielu względów i uwarunkowań historycznych, kulturowych, filozoficznych itd. Czerpie to także uzasadnienia w ich głębokim poczuciu wewnętrznej mocy i kulturowo-cywilizacyjnego prymatu w dziejach świata. Nie na darmo Chiny wg tej koncepcji są Państwem Środka. Wielu obserwatorów uważa już, iż Chiny i USA nie mogą uniknąć owej pułapki Tukidydesa która mówi, że wschodzące mocarstwo musi się zetrzeć z panującym do tej pory hegemonem na polu boju.
Obserwując na bieżąco w światowych mediach elektronicznych jak rozwijała się sytuacja na pd. – wsch. Azji oraz nad Morzem Południowochińskim nadejść mogła tylko refleksja, iż dzisiejszy świat co raz staje w obliczu planetarnego konfliktu, ku któremu nieuchronnie zmierzamy. Ukraina krwawi już pół roku. Zagotowało się w Kosowie – to starcie jest tylko odroczone na razie o miesiąc gdyż USA w obliczu konfliktu jaki zawisł nad Tajwanem i wizytą Pelosi nie było absolutnie na rękę aby Bałkany znów stanęły w ogniu wojny Serbów i Albańczyków - trwa wojna na Ukrainie, niepokoje wywracają Irak, przedłużają się wojny w Syrii i Jemenie. Iskrzy mocno miedzy Turcją i Grecją (państwami członkami NATO). Czy dotychczasowy światowy żandarm i hegemon ma tyle sił i środków (w obliczu wewnętrznych, poważnych trudności i kryzysu tożsamości amerykańskiej) aby opanować i gasić wszystkie – a to tylko nieliczne konflikty, które niosą sobą zarzewia szerszych wojen – lokalne starcia, które najczęściej sam wywoływał i nadzorował ?
Wszystkie znaki na niebie i Ziemi wskazują, że światowy konflikt zbliża się wielkimi krokami, a my jak lemingi idziemy bezwiednie ku owemu Armagedonowi. Ukraina okazać się może – to trzeba sobie w Polsce uświadomić, gdyż eurocentryzm czy euro-atlantyzm są ideami zwietrzałymi i minionymi w obliczu trendów współczesnego świata – preludium i wstępem do zasadniczej rozgrywki w przeformatowaniu świata. To co się wydarzyło 2.08.2022 wokół Tajwanu było jawnym otwarciem tego starcia. Chiny w tej rywalizacji o pierwszeństwo na świecie, próbując wypchnąć Amerykę z liderowania, postępowały dotychczas w sposób pokojowy. Konkurując na polu gospodarki, kultury, logistyki i powiązań w ramach światowej gospodarki i wg reguł globalizacji jakie Zachód promował po upadku Muru Berlińskiego i kolapsu bloku radzieckiego. Teraz nadchodzi już po prowokacyjnej i jawnie wyzywającej wizycie Pelosi w Taipei czas zasadniczej realizacji opisanego schematu działań opisanych 2500 lat temu przez Tukidydesa.
Przed Pekinem stoją aktualnie dwa zadania. Zwłaszcza, że użyto w języku dyplomacji – co w Chinach zdarzało się do tej pory niezwykle rzadko – podczas sytuacji z wizytą Pelosi na Tajwanie terminu „yanzhen yidai”. To oznacza, iż jesteśmy w pełni przygotowani na każdą ewentualność. Takie sformułowanie ostatni raz Chińczycy użyli w 1950 r. I padło ono z ust premiera Zhou Enlaia. Dotyczyło ewentualnego przekroczenia 38 równoleżnika na płw. Koreańskim przez wojska amerykańskie w czasie wojny i poprzedzało udział ponad 1 mln ochotników chińskich w wojnie na półwyspie. Ma to być zarówno symbol jak i dowód na determinację Pekinu w sprawie Tajwanu, podobnie jak to miało miejsce w 1950 r.
Pierwszym zadaniem Chin jest ostateczne zjednoczenie z Tajwanem jako częścią ChRL, możliwie z minimalnymi (jak to po wspomnianych wydarzeniach widać) stratami oraz tym samym anulowanie możliwości zaistnienia takich jak to miało miejsce 2.08.2022 prowokacji. A po drugie – danie nauczki prowokatorowi made in Waszyngton. Jedno z licznych chińskich przysłów bowiem mówi: „drapieżniki łowi się podstępem, zwierzęta domowe – arkanem”.



.

poprzedninastępny komentarze