2011-06-27 11:34:56
Zbieramy podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie prywatyzacji Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej (SPEC). Przeciwstawiamy się prywatyzacji gdyż z doświadczenia wiemy, że powoduje ona:
1) likwidację zakładu,
2) obniżenie jakości usług
3) zmniejszenie zatrudnienia
4) obniżenie wynagrodzeń,
5) zastąpienie umów o pracę, umowami śmieciowymi,
6) podwyższenie ceny usług,
7) wstrzymanie prac remontowych i modernizacyjnych,
i wielu tym podobnymi „korzyściami”. Ten, kto kupuje firmę, której zadaniem jest zaspokajanie potrzeb bytowych ludności czyni to nie po to, by te potrzeby zaspokajać, lecz przede wszystkim po to by realizować zasadę maksymalizacji swojego całkiem prywatnego zysku. Prymat prywaty nad dobrem publicznym jest wpisany w tzw. gospodarkę wolnorynkową. Dlatego prywatyzacja wszelkiego rodzaju przedsiębiorstw świadczących usługi infrastrukturalne czy społeczne jest przedsięwzięciem budzącym coraz większy sprzeciw społeczny na całym świecie, a więc także w Warszawie. Badania opinii publicznej wykazują, że zdecydowana większość opinii publicznej w naszym kraju kierując się dotychczasowym złym doświadczeniem odrzuca proces dalszej prywatyzacji majątku narodowego. Nie przeszkadza to czterem najważniejszym partiom parlamentarnym wspierać kontynuację tego procesu (procederu), co stawia je po stronie potencjalnych beneficjentów prywatyzacji, a nie większości obywateli, którzy słusznie postrzegają prywatyzację jako zagrożenie dla ich interesów zarówno konsumenckich jak i pracowniczych.
Podczas zbierania podpisów przy warszawskiej stacji metra „Centrum” podeszło do nas trzech młodych ludzi, którzy powołując się na poglądy swoich rodziców, którzy „znają się na ekonomii”, poparli prywatyzację SPEC-u. Wywiązała się dyskusja w trakcie, której poprosiliśmy młodych ludzi o wyjaśnienie, jakie potencjalne korzyści widzą w prywatyzacji firmy miejskiej, która:
1) W zeszłym roku przyniosła zysk w wysokości 250 milionów zł., z których większość zainwestowała w rozbudowę sieci, modernizację i remonty i zdołała jeszcze przekazać do kasy miasta 70 milionów złotych
2) Jest naturalnym monopolem jako, że żadne ekonomiczne ani techniczne uzasadnienie dla budowy nowej, konkurencyjnej sieci cieplnej Warszawie nie istnieje.
Młodzi ludzie nie umieli znaleźć odpowiednich argumentów, jako że nie było tu mowy ani o potrzebie dekapitalizowania, ani uzdrowienia, gdyż zyski są i to znaczne, ani wreszcie jakiegoś znaczącego i niezbędnego transferu technologii. Jednak, co charakterystyczne dla neoliberalnego dogmatu, wbrew faktom, młodzi ludzie nie potrafili zmienić swego stanowiska i pozostali nie przekonani. Bycie za prywatyzacją wydawało im się tak ważne, że nawet wtedy, gdy nie znajdowali argumentów w dyskusji za prywatyzacją, pozostali niezłomni. Wydaje się, że bycie za prywatyzacją wbrew zdrowemu rozsądkowi ma charakter klasowy, sprawia, że głosiciele prywatyzacyjnego dogmatu pozostają po stronie zwycięskiej, słusznej w walce tak zideologizowanej, że oderwanej od elementarnych zasad logicznych, ekonomicznych, o interesie społecznym nie wspominając. W oczach tych młodzieńców zwolennicy prywatyzacji są „cool”, a przeciwnicy to nie wykształcony motłoch, który nie rozumie, że najważniejsze by jest to by jednostki mogły się bogacić. Nawet wtedy, gdy to bogacenie odbywa się kosztem interesów ogółu. Dla liberała polskiego kraj jest tym nowocześniejszy im więcej jest w nim milionerów. Moralne uzasadnienie tego poglądu jest kruche jak pierwszy lód na Wiśle i polega na twierdzeniu, że bogacące się jednostki podciągną w górę resztę społeczeństwa. To, że w praktyce dzieje się odwrotnie nie jest dla nich żadnym argumentem, bo ilekroć fakty przeczą teorii panowania klasowego lepszych gości, tylekroć znajduje zastosowanie reguła: „Tym gorzej dla faktów”. Zasadniczy spór toczy się między zasadą nieograniczonej wolności bogacenia się jednostek (skrajny liberalizm graniczący z libetarianizmem w stylu Janusza Korwina-Mikke) a zasadą dającą prymat interesowi większości, której kosztem owo bogacenie się zwykle odbywa. Nie ma w Polsce znaczącej partii, która by w tym sporze potrafiła w sposób jednoznaczny opowiedzieć się po stronie większości, przeciwko pasożytniczej elicie. Stąd nasz pomysł na budowanie Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
W Warszawie inicjatorem referendum w sprawie prywatyzacji SPEC jest lokalna organizacja SLD. Równolegle podobną akcję prowadzi PiS. Na szczeblu ogólnokrajowym, parlamentarnym, żadna z tych partii otwarcie nie przeciwstawia się dalszej prywatyzacji wspólnego majątku, ale te lokalne inicjatywy wskazują na coraz większą potrzebę liczenia się z opinią publiczną. Brak współpracy obniża szanse zablokowania prywatyzacji SPEC i wskazuje, że partyjne interesy przeważają na interesem ogółu. Jednak ta jaskółka, która wiosny nie czyni jest warta zauważenia.
1) likwidację zakładu,
2) obniżenie jakości usług
3) zmniejszenie zatrudnienia
4) obniżenie wynagrodzeń,
5) zastąpienie umów o pracę, umowami śmieciowymi,
6) podwyższenie ceny usług,
7) wstrzymanie prac remontowych i modernizacyjnych,
i wielu tym podobnymi „korzyściami”. Ten, kto kupuje firmę, której zadaniem jest zaspokajanie potrzeb bytowych ludności czyni to nie po to, by te potrzeby zaspokajać, lecz przede wszystkim po to by realizować zasadę maksymalizacji swojego całkiem prywatnego zysku. Prymat prywaty nad dobrem publicznym jest wpisany w tzw. gospodarkę wolnorynkową. Dlatego prywatyzacja wszelkiego rodzaju przedsiębiorstw świadczących usługi infrastrukturalne czy społeczne jest przedsięwzięciem budzącym coraz większy sprzeciw społeczny na całym świecie, a więc także w Warszawie. Badania opinii publicznej wykazują, że zdecydowana większość opinii publicznej w naszym kraju kierując się dotychczasowym złym doświadczeniem odrzuca proces dalszej prywatyzacji majątku narodowego. Nie przeszkadza to czterem najważniejszym partiom parlamentarnym wspierać kontynuację tego procesu (procederu), co stawia je po stronie potencjalnych beneficjentów prywatyzacji, a nie większości obywateli, którzy słusznie postrzegają prywatyzację jako zagrożenie dla ich interesów zarówno konsumenckich jak i pracowniczych.
Podczas zbierania podpisów przy warszawskiej stacji metra „Centrum” podeszło do nas trzech młodych ludzi, którzy powołując się na poglądy swoich rodziców, którzy „znają się na ekonomii”, poparli prywatyzację SPEC-u. Wywiązała się dyskusja w trakcie, której poprosiliśmy młodych ludzi o wyjaśnienie, jakie potencjalne korzyści widzą w prywatyzacji firmy miejskiej, która:
1) W zeszłym roku przyniosła zysk w wysokości 250 milionów zł., z których większość zainwestowała w rozbudowę sieci, modernizację i remonty i zdołała jeszcze przekazać do kasy miasta 70 milionów złotych
2) Jest naturalnym monopolem jako, że żadne ekonomiczne ani techniczne uzasadnienie dla budowy nowej, konkurencyjnej sieci cieplnej Warszawie nie istnieje.
Młodzi ludzie nie umieli znaleźć odpowiednich argumentów, jako że nie było tu mowy ani o potrzebie dekapitalizowania, ani uzdrowienia, gdyż zyski są i to znaczne, ani wreszcie jakiegoś znaczącego i niezbędnego transferu technologii. Jednak, co charakterystyczne dla neoliberalnego dogmatu, wbrew faktom, młodzi ludzie nie potrafili zmienić swego stanowiska i pozostali nie przekonani. Bycie za prywatyzacją wydawało im się tak ważne, że nawet wtedy, gdy nie znajdowali argumentów w dyskusji za prywatyzacją, pozostali niezłomni. Wydaje się, że bycie za prywatyzacją wbrew zdrowemu rozsądkowi ma charakter klasowy, sprawia, że głosiciele prywatyzacyjnego dogmatu pozostają po stronie zwycięskiej, słusznej w walce tak zideologizowanej, że oderwanej od elementarnych zasad logicznych, ekonomicznych, o interesie społecznym nie wspominając. W oczach tych młodzieńców zwolennicy prywatyzacji są „cool”, a przeciwnicy to nie wykształcony motłoch, który nie rozumie, że najważniejsze by jest to by jednostki mogły się bogacić. Nawet wtedy, gdy to bogacenie odbywa się kosztem interesów ogółu. Dla liberała polskiego kraj jest tym nowocześniejszy im więcej jest w nim milionerów. Moralne uzasadnienie tego poglądu jest kruche jak pierwszy lód na Wiśle i polega na twierdzeniu, że bogacące się jednostki podciągną w górę resztę społeczeństwa. To, że w praktyce dzieje się odwrotnie nie jest dla nich żadnym argumentem, bo ilekroć fakty przeczą teorii panowania klasowego lepszych gości, tylekroć znajduje zastosowanie reguła: „Tym gorzej dla faktów”. Zasadniczy spór toczy się między zasadą nieograniczonej wolności bogacenia się jednostek (skrajny liberalizm graniczący z libetarianizmem w stylu Janusza Korwina-Mikke) a zasadą dającą prymat interesowi większości, której kosztem owo bogacenie się zwykle odbywa. Nie ma w Polsce znaczącej partii, która by w tym sporze potrafiła w sposób jednoznaczny opowiedzieć się po stronie większości, przeciwko pasożytniczej elicie. Stąd nasz pomysł na budowanie Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
W Warszawie inicjatorem referendum w sprawie prywatyzacji SPEC jest lokalna organizacja SLD. Równolegle podobną akcję prowadzi PiS. Na szczeblu ogólnokrajowym, parlamentarnym, żadna z tych partii otwarcie nie przeciwstawia się dalszej prywatyzacji wspólnego majątku, ale te lokalne inicjatywy wskazują na coraz większą potrzebę liczenia się z opinią publiczną. Brak współpracy obniża szanse zablokowania prywatyzacji SPEC i wskazuje, że partyjne interesy przeważają na interesem ogółu. Jednak ta jaskółka, która wiosny nie czyni jest warta zauważenia.