Komornik
2011-09-01 07:59:39
Ja nic nie czuję. Wisi mi, panie doktorze. Wszystko mi wisi. Nawet jak na mnie krzyczą, to ja i tak jakiś taki jestem jak ta ryba. Mówią, że to jest zawodowe wypalenie. Ale czy ja wiem? Dalej chodzę, na czynności, piszę protokoły. Sumienny jestem i z kasą mi idzie. Ale nie czuję, żeby życie miało smak. Kiedyś to przeżywałem, złościli mnie ci ludzie, bo nie rozumieli, że ja tylko prowadzę egzekucję. To sąd rozstrzyga, wierzyciele żądają, a ja już tylko stawiam kropkę nad „I”. Oni mnie za to winili i mnie to wkurzało. Ale było lepiej. Napiłem się z kolegami, pożartowaliśmy i jakoś wracałem do normy. A teraz już nawet nie piję. Nie smakuje mi, nie potrzebuję się rozładować, bo wcale nie jestem spięty. Mówią, że jestem bez serca. I ja też tak myślę, no bo jak bym miał serce to coś bym czuł. Ale nie mam się za złego człowieka. Tylko tak jakoś mi nijak jest. Opowiadałem żonie jak ta mała dziewczynka na mnie patrzyła takimi wielkimi przerażonymi oczami i żona płakała i mówiła, żebym to rzucił. A ja nic, zimny. Teraz, co dzień mam eksmisje. Robię wszystko zgodnie z przepisami. Ktoś to musi robić. Tłumaczyłem jej, że dom spłacamy, że takiej drugiej roboty to ze świecą szukać, ale jakaś taka się zrobiła milcząca. Kiedyś bym kwiaty przynosił, rozśmieszał ją, A ja tak patrzę jak ona jest coraz dalej i dalej i jak we śnie, nawet palcem nie ruszam. Są takie sny, że człowiek widzi coś strasznego i ani drgnie, żeby temu zapobiec, jakby był przymurowany. No i ja tak mam tylko, że na jawie. Niby wiem, że jak odejdzie będzie mi gorzej, ale sam już nie wiem, bo stałem się obojętny jakiś. Tak to ona kazała mi tu przyjść. Mówiła, że jestem, chyba chory, że takie rzeczy robię i w ogóle dziwnie się zachowuję. Czy pan też tak myśli panie doktorze? Czy ze mną jest coś nie tak? Nie, no nie robię nic nadzwyczajnego. Wszystko jak należy. Mam dużą praktykę, każdy mnie poleca, bo wiadomo, że jak ja prowadzę czynności, to wszystko robię aż do końca i w terminie wyznaczonym. Chociaż z tym jednym, takim chorym, to się zrobiła chryja, że w telewizji pokazali. Ale on i tak by umarł, w końcu to obojętne w mieszkaniu czy w szpitalu. Przecież przeze mnie tego raka nie dostał. Kazali wyeksmitować, to się go zawiozło do szpitala. Tak już widać mu było pisane. Tylko ta redaktorka nie chciała się ode mnie odczepić. Koniecznie chciała wiedzieć, co wtedy czułem, bo on spadał i trzeba go było do krzesła przywiązać paskiem taki słaby był klient. A ja jakoś tak nie umiałem jej się przyznać, że w ogóle ostatnio niewiele czuję. Jakoś tak głupio mi było się przyznać. A ona pytała i pytała. W końcu skłamałem, że było mi przykro, że ten człowiek tak źle się czuje. Teraz mówią, że go zabiłem. Ale mi to wisi. Niech gadają. Ja, papiery mam w porządku, a jakbym coś złego zrobił, to by mnie ukarali, a nie dali pochwałę. Chociaż czasami mi się zdaje, ze gdybym naprawdę kogoś zabił, to też by mi to wisiało. Ja panu te historie opowiadam nie dlatego, żebym się przejmował. O co to, to nie! Tylko chciałbym, żeby pan doktor miał materiał do diagnozy. Ja nawet nie wiem do końca czy chcę wyzdrowieć. I znowu czuć ten gniew, radość i mieć te wszystkie inne uczucia. Mówią, że może to depresja. Ale ja przecież nie leżę całymi dniami w łóżku w oczami w słup, jak ci wariaci, tylko normalnie chodzę do pracy. Pracę mam lekką, umysłową. Dobrze zarabiam, zdrowy jestem. To co mi jest panie doktorze. Co mi jest?

poprzedninastępny komentarze