2012-02-05 22:42:16
Roman Dmowski to obok Józefa Piłsudskiego jeden z dwóch twórców polskiej burżuazyjnej II RP, wielki adwersarz Józefa Piłsudskiego. Podobnie jak przy powstawaniu III RP - kiedy to przy okrągłym stole spotkała się post-stalinowska nomenklatura i liberalna opozycja - dwie pozornie przeciwstawne ideologicznie siły podały sobie ręce aby stworzyć w Polsce burżuazyjne państwo - czy to po trupie rewolucji proletariackiej 1918-19 i rad robotniczych, czy to niszcząc ustrój realnego socjalizmu. Obecne rządzące elity odwołują się zarówno do Dmowskiego jak i do Piłsudskiego zgodnie idealizując ich i budując burżuazyjną wersję historii. Natomiast część kanapowej, bananowej "lewicy" głosi opinie w stylu "Dla was Dmowski dla nas Piłsudski" oskarżając Dmowskiego o faszyzm, kompromitując się tym samym w oczach tej części prawicy która Dmowskiego hołubi, a do faszyzmu się nie przyznaje uznając go za "lewactwo".
Ideologie tworzą jedynie nadbudowę stosunków społecznych i są wobec nich wtórne.
To walka klasowa kształtuje rzeczywiste podziały a nie etykietki ideologiczne a rzeczywisty kształt ideologii burżuazyjnych uwarunkowany jest przez wiele subiektywnych czynników. Sam fakt bycia burżuazyjnym reakcjonistą nie oznacza bycia faszystą, a werbalne odcięcie się od faszyzmu przez konkretną jednostkę czy grupę ludzi nie oznacza że jej rola przestaje być reakcyjna. Stąd też dla marksisty przy ocenie danej ideologii liczy się rzeczywista funkcja społeczna jaką ona odgrywa a nie puste hasełka i deklaracje. A ta w wypadku endecji i faszyzmu była dosyć podobna.
Redakcja WR
Czy Roman Dmowski był faszystą ?
Tekst kieruję pod rozwagę Porozumienia 11 Listopada
Rzecz będzie o zdradzie. Zdradzie własnej tożsamości ideowej przez tzw. lewicę wolnościową, która pod pomnikiem Dmowskiego wykrzykuje hasła: „ Precz z faszyzmem!”. Nurt, który ten polityk reprezentował ma na rękach krew, ale odpowiedzialność za tę krew nie ma nic wspólnego z faszyzmem jako takim. Więcej, oskarżanie go o poglądy faszystowskie służy właśnie, jak sądzę nieświadomie, ograniczeniu odpowiedzialności Dmowskiego i jego obozu politycznego do kwestii jego domniemanego wpływu na istnienie gett ławkowych, czy też zainteresowania przez niego w późnych latach hasłami głoszonymi przez Mussoliniego i Hitlera w początkowej fazie jego rządów. Służy też zatarciu świadomości, odnośnie tego jakie w rzeczywistości były źródła tego zainteresowania. W konsekwencji podłoże rzeczywistych , dokonanych we wcześniejszym okresie zbrodni staje się całkowicie przemilczane, ku tryumfowi konserwatywnej prawicy, która nie posiada się z radości z powodu słabości argumentów swego ideowego przeciwnika.
Spróbujmy podjąć się zdefiniowania istoty faszyzmu. Czy każdy nacjonalistyczny reakcjonista jest ze swojej natury faszystą, czy też staje się nim, gdy sprawuje władzę na sposób totalitarny ? Polski niezależny przedwojenny marksista Andrzej Stawar charakteryzował to zjawisko następująco:
„Istnienie masowej kadry, spojonej ścisłą organizacja daje faszyzmowi możliwość bez porównania głębszego wniknięcia w życie społeczne. W klasycznym reżymie bonapartystowskim punkt ciężkości władzy spoczywa na administracji państwowej — obywatelowi pozostawia się swobodę kiwania palcem w bucie, zalecając bezpartyjność i posłuszeństwo władzy państwowej. W dyktaturze faszystowskiej mamy zasadę odmienną. Tutaj administracja państwowa staje się ekspozyturą partii. Włóknami agentur partyjnych przenika ona społeczeństwo aż do najdalszych, najmniej znaczących ośrodków. Różnica nie polega na postawieniu kwestii władzy. Ludzie, którzy myślą pod sugestią starych reżymów reakcyjnych skłonni są zwracać uwagę na stronę zakazową reżymu, ale ona nie jest istotna i nowa. Nowe jest to, co można by nazwać powszechnym poborem politycznym przez analogię z powszechnym poborem wojskowym. Obywatela w masie przyciąga się do służby politycznej poddając pod surową komendę, przy tym nie pyta się o zdanie w tych sprawach, tak samo jak nie pytają o zdanie człowieka, pociąganego do służby wojskowej. Uważa się, że każdy Niemiec, każdy Włoch itd. przez sam fakt urodzenia się Włochem, Niemcem powinien wyznawać polityczną wiarę władców, podobnie jak rekrut powinien pałać chęcią chwalebnej śmierci w polu. Jednostki nieposłuszne ulegają represjom. Istnienie olbrzymiej ilości dobrowolnych agentów władzy i przenikniecie ich w najdrobniejsze komórki społeczne, daje możliwość kontroli i represji prewencyjnej o wiele większą, niż w jakiejkolwiek postaci dotychczasowego państwa. Masowo uprawiany terror, zniszczenie organizacji oporu mas ludowych pozwala władzy faszyzmu uważać się za zabezpieczoną od drobnych perturbacji codziennych jakim ulegają rządy liberalne. W ten sposób klasy posiadające otrzymują w swoje ręce najpełniejszy aparat władzy jaki istniał od czasów średniowiecza”.
Czynnikiem determinującym funkcjonowanie reżimu faszystowskiego jest jak widać, sprawowanie władzy totalnej przy użyciu także środków pozapaństwowych towarzyszące autorytarnym praktykom rządzenia. Czy Narodowa Demokracja spełniała te kryteria, tworząc tego rodzaju struktury, na jakie zwracał uwagę Stawar ? Oczywiście nie, choć nie można mieć złudzeń, że gdyby nie zabrakło jej potencjału, nie miałaby w tym względzie żadnych skrupułów. Najbardziej radykalne grupy, które wyłoniły się z ruchu narodowo-demokratycznego, takie jak ONR Falanga Bolesława Piaseckiego nie tylko, mimo doraźnych „sojuszy ekstremów”, jak z grupą syjonistów pod wodzą Aleksandra Żabotyńskiego, nie były w stanie tworzyć pozapaństwowych struktur kontrolujących społeczeństwo, lecz zaczęły w pewnym momencie szukać kontaktu i współpracy z państwowym blokiem politycznym OZON płk. Adama Koca. Znacznie częściej o metody faszystowskie ocierał się w swoich sposobach rządzenia Piłsudski. Warto jednak zauważyć, że był to system na granicy tegoż totalizmu, czasami ją przekraczający, przypominający w tych posunięciach raczej model Mussoliniego, który w odróżnieniu od Hitlera stopniowo sięgał po środki kontroli totalnej i coraz bardziej autorytarne metody, uszczuplając systematycznie granice wolności obywatelskich, lecz zachowywał pewną fasadę burżuazyjnej demokracji, równocześnie utrzymując ciągłą mobilizację i kontrolę poprzez działania rozbudowanej agentury, o której działalności dać może pewne wyobrażenie słynny film „Konformista” Antonioniego. Trzeba tu poczynić pewną uwagę na marginesie – niektóre grupy anarchistyczne, chcąc uniknąć zarzutu, że powtarzają hasła burżuazyjnej propagandy, stosują wspólny mianownik wobec wszystkich historycznych państw budujących socjalizm w odmiennych warunkach i punktach wyjścia i dojścia i rozmaitymi metodami, określając ich ustroje jako autorytarne. Jednak celem państwa autorytarnego jest zagwarantowanie ochrony dominacji prywatnej własności środków produkcji. Z zadania tego wywiązały się zarówno Niemcy i Włochy faszystowskie, jak i sanacyjny reżim Piłsudskiego. Trudno wszakże stawiać ten zarzut nawet ZSRR doby rządów Stalina.
Temat ewentualnego szowinizmu Dmowskiego bulwersuje mnie znacznie mniej niż to, że kierowany przez niego ruch dopuścił się bratobójczego rozlewu krwi w okresie rewolucji 1905-07, gdy inspirowany przez przywódcę ND Narodowy Związek Robotniczy dopuścił się, zanim jeszcze doszło do masakr carskich między innymi wobec pochodów Święta Pracy 1 maja, kierowanych zarówno przez działaczy SDKPiL jak i PPS, do prowadzenia konsekwentnej akcji łamistrajkowej, a także do mordowania robotników, w wyniku czego metody ruchu poddała miażdżącej krytyce także część działaczy endeckich, co między innymi wspomina w najnowszej wersji swego opracowania o rewolucji 1905 z serii Dzieje Narodu i Państwa Polskiego prof. Feliks Tych.
Przyznać muszę, że jestem głęboko zażenowany funkcjonującą w dyskursie lewackim metodologią sytuującą tego polityka i nurt narodowo-demokratyczny po tej stronie co nazizm i faszyzm. Dmowski to nie polski Hitler, a określenie go tym mianem to jedynie psucie języka i jest nie w porządku wobec ofiar nazizmu. Był to reprezentant interesów konserwatywnej narodowej burżuazji, a ci przedstawiciele nurtu zachowawczego zawsze akceptowali skrajne metody walki przeciw klasie robotniczej i Dmowski tutaj się nie wyróżnia, czego dowodzą wspomniane już wyżej masakry strajkujących robotników podczas rewolucji 1905-07, gdzie organizowane przez Narodową Demokrację i jej przywódcę zbrojne bojówki o nazwie Narodowy Związek Robotniczy mordowały strajkujących robotników i uczestników pierwszomajowych demonstracji i to zanim jeszcze wkroczyły do akcji carskie nahajki.
Sam szef endecji próbował dowodzić w prywatnej korespondencji, że „Socjały uwierzyły, że czas przyszedł »obalić carat« – gdy im się »rewolucja« nie udała, mszczą się na własnem społeczeństwie, niszczą je strajkami, rabują, mordują burżuazyjnych fabrykantów i narodowców (ci ostatni odpłacają im nieraz tem samem). To jest treść dzisiejszej »rewolucji«. Niestety te próby zatuszowania osobistej politycznej odpowiedzialności Dmowskiego muszą legnąć w gruzach wobec relacji jego najbliższego współpracownika Władysława Jabłonowskiego:
„Skoro tylko Dmowski przybył w 1905 r. do Warszawy niezwłocznie stanął na czele Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego i pokierował akcją przeciwrewolucyjną. Był to burzliwy okres w jego życiu, w którym ujawnił niezwykłą energię, odwagę cywilną – a i fizyczną – oraz stanowczość działania. Na walkę bratobójczą, wywołaną przez socjalistów, mordujących bezkarnie robotników-narodowców, trzeba było, niestety, odpowiedzieć taką samą bronią, co natychmiast poskutkowało: robotnicy narodowcy przestali padać ofiarą opanowanych krwawym szałem rewolucji socjalistów wszelkiego stempla”.
Oczywiście Dmowski w swoim liście cytowanym przez jego biografa Romana Wapińskiego w książce o nim publikowanej w 1988 r. wspomina coś o bliżej niesprecyzowanym terrorze "socjałów". Nie mówi tylko, że ów terror był odwetem za terror bojówek endeckich i antyrobotnicze posunięcia burżuazji, a nie odwrotnie - jak on twierdzi i czemu sekunduje jego zaufany sztabowiec Jabłonowski. Po drugie i równie istotne, ignoruje fakt, że SDKPiL potępiła w ulotce po tych zajściach wyolbrzymiane przez list Dmowskiego akcje odwetowe, jako sprzeczny z interesami klasy robotniczej bezmyślny akt terroru indywidualnego.
Jak wspominałem, stanowisko obozu narodowego wobec tych zajść nie było jednak niczym kuriozalnym, lecz było ściśle związane z tym, że ruch polityczny kierowany przez Dmowskiego stał po stronie interesów konserwatywnego ziemiaństwa. Nie można więc mówić o tym jakoby ruch ten sprzeniewierzył się w jakiś sposób programowi, jakiego oczekiwała jego polityczna klientela.
Jednym z pionierów zatarcia tej świadomości podłoża dokonanych w czasie rewolucji 1905 zbrodni był Adam Michnik, którego utrzymana w pojednawczym tonie wobec narodowo-demokratycznego nurtu „Rozmowa w Cytadeli” z lat 80. ani słowem nie wspomniała o krwawych akcjach bojówek NZR, wobec których oburzenie wyrażało nawet cześć zwolenników Narodowej Demokracji. Analizując program narodowo-demokratyczny z perspektywy historyka idei i wygłaszając o nich szereg sądów pozytywnych, których obecnie z pewnością by nie powtórzył, Michnik przemilczał te niewygodne dla publikowanych przez niego tez fakty najprawdopodobniej w celu zniwelowania tego, że interesy konserwatywnie usposobionego ziemiaństwa i burżuazji, jakie stanowiło zaplecze polityczne ruchu kierowanego przez Dmowskiego zawsze stały w sprzeczności z interesami proletariatu i prowadziły do rozlewu krwi robotników. Ceną pojednania, w które włączono także Kościół Katolicki ( vide Adam Michnik „ Kościół – lewica – dialog” ) ze zwolennikami opcji narodowej, mającego być środkiem do obalenia władz PRL i ustrojowych przekształceń, było amputowanie pamięci o zbrodniach za jakie ona odpowiadała i Michnik z tego zadania wywiązał się doskonale, dokonując także pominięcia analizy, czyje interesy ten ruch reprezentował Dzięki temu mógł odgrywać potem rolę guru postrtransformacyjnej „nieskażonej komunizmem” lewicy.
Rzeczywiście lewicy „nieskażonej” dialektyczną analizą sprzeczności, jaka jest właściwa myśli marksistowskiej. Dialektyka uwzględnia zarówno fakt istnienia sprzeczności, ale i ich odmienną rolę w zmieniających się warunkach. Tak jest także w przypadku roli historycznej jaką odegrał Roman Dmowski.
Jego obecność podczas konferencji w Wersalu, a zwłaszcza jego późniejsze opublikowane opinie o zachodnich mocarstwach, kierujących się wyłącznie ekonomicznym interesem są rzeczą wartą uwagi w dorobku tego polityka. Dlatego też na jego krytykę żarłoczności zachodniego imperializmu i niekorzystną politykę wobec Polski zwrócił uwagę Bolesław Bierut wielokrotnie cytując w swoim wystąpieniu na VI Plenum KC PZPR 17-18 lutego 1951 książkę "Polityka polska i odbudowanie państwa". Dodawał, że "Dmowski to chyba nie marksista, nie ateista, nie zwolennik naszej ideologii, ale jej zdecydowany wróg".
Należy dodać, że piszący m.in. na łamach „Polityki” historyk i publicysta akademicki, dr Marcin Zaremba, który upublicznił fakt tego wystąpienia Bieruta twierdzi, że ówczesny nominalny prezydent RP równocześnie przytaczając w tym samym przemówieniu listy z Ameryki Henryka Sienkiewicza, opisujące zbrodnie kolonializmu i wypowiedzi Dmowskiego o międzynarodowej finansjerze chwytał się brzytwy, odstępując od cytowania klasyków marksizmu, by...jedynie legitymować władzę w społeczeństwie. Ocena jakiej dokonuje tutaj Zaremba to tylko swoiste signum temporis pokazujące jak dalece naukowa, dialektyczna ocena sprzeczności ustąpiła na rzecz niemal powszechnego spojrzenia metafizycznego, czyli polegającego na spojrzeniu jednostronnym, właściwego zarówno ocenom podejmowanym z prawej, jak i lewej strony. W rzeczywistości nikt odwołujący się do marksizmu nie powinien cytować i analizować źródeł pisanych wyłącznie z perspektywy marksistowskiej i najwyraźniej Bierut zdawał sobie z tego sprawę, zwracając uwagę na fakt, że nawet przeciwnik klasowy umiał dostrzec i potępić przejawy obcego imperializmu , a więc wskazywał na zbieżność w widzianej z różnych perspektyw ocenie tych samych zjawisk.
Można powiedzieć, że służba dyplomatyczna i wnioski jakie z niej wyciągał Dmowski opisując imperialistyczne ciągoty polityków takich jak Lloyd George to okres jego działalności, na który bez względu na fakt jakiej warstwy społecznej interesy reprezentował i wynikające z tego ofiary, trudno spojrzeć obojętnie i z pogardą, jeśli chce się zachować spojrzenie dialektyczne i zdrowy rozsądek. Również niemądre byłoby wypominanie mu późniejszych pozytywnych sądów o Mussolinim, czy początkach rządów Hitlera, gdyż te opinie także nie były spowodowane przez fascynację ideologią narodowosocjalistyczną jako taką, lecz były logicznym wynikiem jego reakcyjnych przekonań. Rządy narodowosocjalistyczne bowiem zarówno we Włoszech, jak i w Niemczech okazały się jedyną skuteczną tamą kanalizującą rewolucyjne nastroje potęgowane przez światowy kryzys ekonomiczny.
Stąd np. już w 1923 r. wysiłki Hitlera wspierał tak reakcyjny polityk jak były pruski generał , dawniej bliski współpracownik cesarza Niemiec Wilhelma II Erich von Luddendorf, biorący udział nie tylko w słynnym puczu monachijskim, lecz także w demonstracjach narodowosocjalistycznych. Z tego też względu niemiecka finansjera coraz przychylniejszym okiem patrzyła na poczynania Hitlera, którym do tej pory jako parweniuszem była skłonna gardzić, z czasem udzielając mu także pieniężnego poparcia.
Jego wypróbowana bezwzględność i skuteczność w łamaniu oporu robotników od akcji łamistrajkowej i licznych ekscesów bojówkarskich wychodząc, a skończywszy, gdy już otrzymał tekę szefa rządu na aranżowaniu zalegalizowanych działań mających na celu sparaliżowanie strachem ruchu robotniczego i prowadzących do uczynienia z komunistów pierwszych czołowych politycznych banitów wyjętych spod prawa zdziesiątkowanych aresztowaniami i umieszczonych jako pierwszych w obozach koncentracyjnych, a także towarzyszące temu ograniczenie bezrobocia za sprawą wprowadzenia robót publicznych, zyskiwały mu poklask środowisk, które nie przebierając w metodach były gotowe tłumić wszelki opór klasy, nad którą panowały politycznie i ekonomicznie.
Dmowski zatem wypowiadał się pozytywnie o Mussolinim i początkach rządów Hitlera, także nie sprzeniewierzając się klasowym interesom posiadaczy, których interesy reprezentował, mając na uwadze i doceniając skuteczność tychże rządów w powstrzymywaniu procesów rewolucyjnych.
Przedstawiciel interesów konserwatywnej narodowej burżuazji i ziemiaństwa - oto kim był Dmowski, a nie żadnym faszystą, zaś jego epizod sympatii dla Mussoliniego i Hitlera wynikał z interesów klasowych jego środowiska, które rozumiał podobnie jak konserwatyści i finansjera niemiecka. W jego postawie wobec zakusów międzynarodowej elity polityczno-finansowej, jakie podejmowała ona w stosunku do Polski, dążąc do ograniczenia jej ekonomicznej i politycznej suwerenności ujawnia się sprzeczność właściwa dla warstwy, której interesy reprezentował, polegająca na stawianiu oporu wobec imperialistycznych zakusów obcych mocarstw przy równoczesnym nastawieniu na bezwzględne tłumienie wszelkich wyrazów sprzeciwu wobec politycznej i ekonomicznej dominacji burżuazji we własnym kraju.
Obecny dyskurs służy tylko zatarciu świadomości tej sprzeczności, ku uciesze antykomunistycznej prawicy, która z łatwością rozbija w puch tezy o Dmowskim rasiście i faszyście, dzięki temu kreując wizerunek kryształowego męża stanu, którego ideologia polityczna nigdy nie przyczyniła się do rozlewu krwi. O tym, że była to polska robotnicza krew wszyscy uczestnicy publicznego dyskursu nie chcą pamiętać.
Niestety różne ugrupowania lewicowe współtworzące Porozumienie 11 Listopada, pomagające wykreować problem zastępczy w postaci walki z domniemanym faszyzmem, pokazują, że z interesami środowiska, które ponoć chcą reprezentować, spychanymi na dalszy plan, mają de facto niewiele wspólnego. Kwestia bezrobocia, sytuacji wyzyskiwanych pracowników pracy najemnej po prostu muszą zginąć na rzecz haseł powszechnej miłości i tolerancji. Nie przeszkadza im, że walka z „faszyzmem” pozwala im stanąć pod jednym sztandarem ze zwolennikami dominacji międzynarodowego kapitału.
Wykorzystywana literatura:
Adam Michnik– "Rozmowa w Cytadeli", kwartalnik "Krytyka" (drugi obieg), nr 13/14, Warszawa 1982, przedruk w: Adam Michnik – Szanse polskiej demokracji, wyd. 2, Warszawa 2009
Adam Michnik o Narodowej Demokracji http://cleofas-wm.blog.onet.pl/Z-blogu-Chevaliera-Adam-Michni,2,ID417022339,n ( link do oryginalnej publikacji na salonie 24 nie zawsze działa )
Andrzej Stawar – O bonapartyzmie i faszyzmie, w : A. Stawar – Pisma ostatnie, wyd. Kultura, Paryż 1961, wersja dostępna w Internecie: http://www.nowakrytyka.pl/spip.php?article591
Bogumił Grott - Czy Roman Dmowski był szowinistą? http://konserwatyzm.pl/artykul/3153/prof-b-grott-czy-roman-dmowski-byl-szowinista
Feliks Tych – Rok 1905 w: Ruch robotniczy na ziemiach polskich, Seria Dzieje Narodu i Państwa Polskiego III-4, Warszawa, Akant 2002
Marcin Zaremba - Ten Dmowski to chyba nie marksista? Gazeta Wyborcza nr 94, wydanie z dnia 21/04/2001GAZETA ŚWIĄTECZNA, str. 22, pełna płatna wersja dostępna pod: http://szukaj.wyborcza.pl/Archiwum/1,0,1403977,20010421RP-DGW,Ten_Dmowski_to_chyba_nie_marksista,.html
Roman Wapiński – Roman Dmowski, 1988, Lublin, Wyd. Lubelskie, ISBN 83-222-0480-9
Wojciech Jerzy Muszyński ( IPN ) - Roman Dmowski – Polak racjonalny, Nowe Państwo
http://www.panstwo.net/1069-roman-dmowski-%E2%80%93-polak-racjonalny