2008-01-29 00:45:50
Na łamach „Dziennika” toczy się dyskusja o lewicy. Nie wnikam w intencje jej inicjatorów. Nie oceniam też tekstów. Jedne są bardziej wartościowe, drugie mniej. W sumie z wszystkimi warto się zapoznać. Warto zwrócić natomiast uwagę na pewną małą manipulację dokonaną przez redaktorów „Dziennika”.
Adrian Zandberg – nasz redakcyjny kolega – swój artykuł rozpoczyna od słów: „Byłoby dla mnie coś niezmiernie krępującego w zaproszeniu przez prawicową gazetę do dyskusji nad – być może ostatecznym – kryzysem formacji lewicowej”. Po przeczytaniu całości nasz wzrok przykuwa odredakcyjna wlewka. Wyróżnionym tekstem czytamy: „Na razie autorzy publikowanych w Dzienniku tekstów zauważają, że spory przychodzi im toczyć w centrowej gazecie”.
Jakie były intencje redaktora? Trudno powiedzieć. Rozumiem natomiast, że niełatwo jest pogodzić się z perspektywą, że pracuje się dla gazety, której symbolami są Karnowski i Zaremba. Pierwsze pióra polskiej prawicy.
Adrian Zandberg – nasz redakcyjny kolega – swój artykuł rozpoczyna od słów: „Byłoby dla mnie coś niezmiernie krępującego w zaproszeniu przez prawicową gazetę do dyskusji nad – być może ostatecznym – kryzysem formacji lewicowej”. Po przeczytaniu całości nasz wzrok przykuwa odredakcyjna wlewka. Wyróżnionym tekstem czytamy: „Na razie autorzy publikowanych w Dzienniku tekstów zauważają, że spory przychodzi im toczyć w centrowej gazecie”.
Jakie były intencje redaktora? Trudno powiedzieć. Rozumiem natomiast, że niełatwo jest pogodzić się z perspektywą, że pracuje się dla gazety, której symbolami są Karnowski i Zaremba. Pierwsze pióra polskiej prawicy.