2008-04-14 19:27:05
Marek Borowski opublikował dzisiaj kuriozalny list, w którym tłumaczy, że „Wojciech Olejniczak i opinia publiczna została wprowadzona w błąd” jakoby Partia Demokratyczna nie była formacją lewicową. Mniejsza o to, że sami Demokraci określania siebie mianem lewicy unikają jak diabeł święconej wody i za każdym razem – zgodnie ze stanem faktycznym – podkreślają, że są partią centrową i liberalną.
Przewodniczący SdPl wie jednak lepiej. Jako dowód przedstawił deklarację ideową PD przyjętą 12 kwietnia. Można odnieść wrażenie, że Demokraci unikali w niej poruszania najważniejszych kwestii. Czytamy np., że „Konieczna jest kompleksowa polityka równości szans życiowych, której kluczowym obszarem powinno być zapewnienie całemu młodemu pokoleniu minimalnego kapitału wyjściowego. Jego składnikami są: podstawowa opieka medyczna, dobre wykształcenie(…)”. Więcej jest pytań niż odpowiedzi. Jaka opieka zdrowotna jest podstawowa, a jaka już nią nie jest? Czy „dobre wykształcenie” oznacza również powszechnie dostępne bezpłatne studia wyższe? Śmiem wątpić.
Absolutnym liberalnym hitem jest natomiast punkt 3. deklaracji noszący tytuł „Wykluczający i dezaktywizujący wzorzec rozwoju społeczno-gospodarczego”. Zacytujmy go więc w całości.
„Gwałtowne przejście do gospodarki rynkowej wyzwoliło energię prywatnej przedsiębiorczości, która nadaje dynamikę polskiej gospodarce, ale zarazem spowodowało szereg negatywnych zjawisk społecznych, w tym wysokie strukturalne bezrobocie. Te negatywne zjawiska próbowano przez lata nieskutecznie korygować interwencyjno-redystrybucyjnymi działaniami państwa. W rezultacie jednak jedynie wzmacniano i utrwalano formułę społeczeństwa nierównych szans. Właściwą drogą jest ograniczenia pomocowo-socjalnych zadań państwa na rzecz jego aktywnego współdziałania w wieloma różnymi organizacjami, mającego na celu wykształcenia w Polsce wielu form i podmiotów ekonomii społecznej, zdolnych do aktywizowania ludzi wykluczonych i oferowania tradycyjnych i nowych usług społecznych, adresowanych zwłaszcza do dzieci i osób starszych”.
Zadajmy sobie pytanie czy rezygnacja państwa z roli redystrybutora bogactwa mieści się „w lewicowym kanonie”? Czy tymże kanonie mieści się „ograniczenia pomocowo-socjalnych zadań państwa”? Czy lewica powinna zajmować się „aktywizowaniem ludzi wykluczonych” czy likwidowaniem biedy? Wreszcie najważniejsze, czy nie można dać już spokoju Demokratom i przestać wmawiać im, że są lewicą, skoro sami temu zaprzeczają? To samookreślenie PD trzeba ocenić skądinąd pozytywnie. Porządkuje ono scenę polityczną według linii programowych a nie życiorysowych. Mówiąc językiem tak ostatnio popularnym jest krokiem w stronę „normalności” i „europejskich standardów”. Może i inni powinni podążyć szlakiem szczerości wskazanym przez Demokratów?
Przewodniczący SdPl wie jednak lepiej. Jako dowód przedstawił deklarację ideową PD przyjętą 12 kwietnia. Można odnieść wrażenie, że Demokraci unikali w niej poruszania najważniejszych kwestii. Czytamy np., że „Konieczna jest kompleksowa polityka równości szans życiowych, której kluczowym obszarem powinno być zapewnienie całemu młodemu pokoleniu minimalnego kapitału wyjściowego. Jego składnikami są: podstawowa opieka medyczna, dobre wykształcenie(…)”. Więcej jest pytań niż odpowiedzi. Jaka opieka zdrowotna jest podstawowa, a jaka już nią nie jest? Czy „dobre wykształcenie” oznacza również powszechnie dostępne bezpłatne studia wyższe? Śmiem wątpić.
Absolutnym liberalnym hitem jest natomiast punkt 3. deklaracji noszący tytuł „Wykluczający i dezaktywizujący wzorzec rozwoju społeczno-gospodarczego”. Zacytujmy go więc w całości.
„Gwałtowne przejście do gospodarki rynkowej wyzwoliło energię prywatnej przedsiębiorczości, która nadaje dynamikę polskiej gospodarce, ale zarazem spowodowało szereg negatywnych zjawisk społecznych, w tym wysokie strukturalne bezrobocie. Te negatywne zjawiska próbowano przez lata nieskutecznie korygować interwencyjno-redystrybucyjnymi działaniami państwa. W rezultacie jednak jedynie wzmacniano i utrwalano formułę społeczeństwa nierównych szans. Właściwą drogą jest ograniczenia pomocowo-socjalnych zadań państwa na rzecz jego aktywnego współdziałania w wieloma różnymi organizacjami, mającego na celu wykształcenia w Polsce wielu form i podmiotów ekonomii społecznej, zdolnych do aktywizowania ludzi wykluczonych i oferowania tradycyjnych i nowych usług społecznych, adresowanych zwłaszcza do dzieci i osób starszych”.
Zadajmy sobie pytanie czy rezygnacja państwa z roli redystrybutora bogactwa mieści się „w lewicowym kanonie”? Czy tymże kanonie mieści się „ograniczenia pomocowo-socjalnych zadań państwa”? Czy lewica powinna zajmować się „aktywizowaniem ludzi wykluczonych” czy likwidowaniem biedy? Wreszcie najważniejsze, czy nie można dać już spokoju Demokratom i przestać wmawiać im, że są lewicą, skoro sami temu zaprzeczają? To samookreślenie PD trzeba ocenić skądinąd pozytywnie. Porządkuje ono scenę polityczną według linii programowych a nie życiorysowych. Mówiąc językiem tak ostatnio popularnym jest krokiem w stronę „normalności” i „europejskich standardów”. Może i inni powinni podążyć szlakiem szczerości wskazanym przez Demokratów?