2008-08-15 02:30:17
Co jakiś czas wraca moda na rozważania z zakresu historii alternatywnej. W dniu wczorajszym (14.06) „Gazeta Wyborcza” swoje łamy oddała historykowi o uznanej renomie - prof. Włodzimierzowi Borodziejowi i jego wizji Polski powstałej w wyniku zwycięstwa Powstania Warszawskiego. Jest ono możliwe tylko dlatego, że powodzeniem kończy się zamach na Hitlera, Niemcy pogrążają się w chaosie i żołnierze AK w sielankowej atmosferze rozbrajają tych z Wehrmachtu. W efekcie powstają dwa państwa polskie, rozdzielone rzeką Wisłą. Zachód – wiadomo kapitalistyczny, wschód – socjalistyczny w wersji radzieckiej. Niestety artykuł zawiera wiele przykładów myślenia życzeniowego, które zdradzają ideologiczne afiliacje autora.
Przykładem jest chociażby wynik wyborów w Polsce Zachodniej. Dlaczego wybory wygrywa PSL i PPS? Przecież hegemonem w polskiej polityce była endecja, co zresztą doskonale potwierdziło życie polityczne na emigracji. Można w tym miejscu usprawiedliwiać prof. Borodzieja „lewicową atmosferą” w Europie po II wojnie światowej. Ale po I wojnie było dużo bardziej lewicowo. Wręcz rewolucyjne. A w wyborach endecja znokautowała wszystkich przeciwników. W sytuacji gdy państwo polskie ograniczałoby się do Wielkopolski, Pomorza (bastiony endecji!), okolic Warszawy, Łodzi, Śląska i krakowskiego to endecja mogłaby mierzyć w większość bezwzględną!
Jednak w wizji prof. Borodzieja nie ma dla niej miejsca. Jest tylko bliżej nieokreślona „prawica”. Sama endecja rozpływa się w powietrzu. Jak w marzeniach środowiska politycznego związanego z gazetą, która swoich łam użyczyła prof. Borodziejowi. W miejsce endecji pojawiają się za to współrządzący Polską liberałowie. Nie wiadomo skąd się wzięli, skoro w II RP nie byli w stanie stworzyć liczącej się partii politycznej… Jednak po II wojnie światowej rządzą Polską.
Wybory prezydenckie wygrywa 40-letni bezpartyjny ekonomista. Ten fragment artykułu, może wzbudzić u czytelnika niepokój, czy aby przez przypadek nie zagłębiał się w scenariusz serialu „Ekipa”. Kandydat o wyżej wymienionej charakterystyce w wyborach powszechnych może zwyciężyć tylko w świecie fantazji.
Wiele ciekawości wzbudza również kwestia granicy zachodniej. Ta bowiem w żadnym miejscu nie zostaje ostatecznie sprecyzowana. Pewnie dlatego, że jej kształt daleko odbiegałby od tej znanej nam ze świata rzeczywistego.
W wizji prof. Borodzieja jedna rzecz jest jednak z pewnością kusząca. Uniknięcie hekatomby Powstania Warszawskiego, jakie znamy z podręczników historii. Śmierć 180 tysięcy cywilów. Zniszczenie miasta i kilkusetletniej historii. Wszystko to składa się na bilans najbardziej chyba tragicznego wydarzenia w historii Polski.
Artykuł prof. Włodzimierza Borodzieja dostępny jest tutaj
Przykładem jest chociażby wynik wyborów w Polsce Zachodniej. Dlaczego wybory wygrywa PSL i PPS? Przecież hegemonem w polskiej polityce była endecja, co zresztą doskonale potwierdziło życie polityczne na emigracji. Można w tym miejscu usprawiedliwiać prof. Borodzieja „lewicową atmosferą” w Europie po II wojnie światowej. Ale po I wojnie było dużo bardziej lewicowo. Wręcz rewolucyjne. A w wyborach endecja znokautowała wszystkich przeciwników. W sytuacji gdy państwo polskie ograniczałoby się do Wielkopolski, Pomorza (bastiony endecji!), okolic Warszawy, Łodzi, Śląska i krakowskiego to endecja mogłaby mierzyć w większość bezwzględną!
Jednak w wizji prof. Borodzieja nie ma dla niej miejsca. Jest tylko bliżej nieokreślona „prawica”. Sama endecja rozpływa się w powietrzu. Jak w marzeniach środowiska politycznego związanego z gazetą, która swoich łam użyczyła prof. Borodziejowi. W miejsce endecji pojawiają się za to współrządzący Polską liberałowie. Nie wiadomo skąd się wzięli, skoro w II RP nie byli w stanie stworzyć liczącej się partii politycznej… Jednak po II wojnie światowej rządzą Polską.
Wybory prezydenckie wygrywa 40-letni bezpartyjny ekonomista. Ten fragment artykułu, może wzbudzić u czytelnika niepokój, czy aby przez przypadek nie zagłębiał się w scenariusz serialu „Ekipa”. Kandydat o wyżej wymienionej charakterystyce w wyborach powszechnych może zwyciężyć tylko w świecie fantazji.
Wiele ciekawości wzbudza również kwestia granicy zachodniej. Ta bowiem w żadnym miejscu nie zostaje ostatecznie sprecyzowana. Pewnie dlatego, że jej kształt daleko odbiegałby od tej znanej nam ze świata rzeczywistego.
W wizji prof. Borodzieja jedna rzecz jest jednak z pewnością kusząca. Uniknięcie hekatomby Powstania Warszawskiego, jakie znamy z podręczników historii. Śmierć 180 tysięcy cywilów. Zniszczenie miasta i kilkusetletniej historii. Wszystko to składa się na bilans najbardziej chyba tragicznego wydarzenia w historii Polski.
Artykuł prof. Włodzimierza Borodzieja dostępny jest tutaj