2013-07-19 13:38:06
Niektórzy rozpowiadają, że nienawidzę redakcji Nowego Obywatela. Ależ skąd! Jak mogłabym nienawidzić redakcji, która ma tak ujmującą stopkę, że aż o niej zeszłym razem napisałam? Redakcji, która szczerze chce się sfeminizować, a przy tym co i rusz dostarcza mi inspiracji:
Panie Michale, pora nadania komentarza pokazuje, że sprawa ta nie dawała Panu spać. Widać w nim niczym nieutuloną zazdrość: dlaczego to nie ja to napisałem?! Albo chociaż któryś z kolegów? Przecież od tylu lat piszemy, że potrzebny jest lewicowy patriotyzm, a tu nagle taki tekst – i nie od nas?! Że niby jakaś panna??? Oczywiście podziw wyrywający się z piersi wbrew woli i podlany żarem zazdrości jest jak szczere złoto! Dziękuję, panie Michale.
W komentarzu tym widzę jednak także ostrą walkę wewnętrzną, rozsypujący się porządek świata, w którym oczywiste było, że do pisania niezbędny jest penis. Sam Pan teraz widzi, panie Michale, że to po prostu nieprawda. Niech Pan się jednak zastanowi, ile krzywd wyrządziło to błędne przekonanie. Ile razy nawet nie przeczytali Państwo tekstu tylko dlatego, że był podpisany kobiecym nazwiskiem? Ile razy czytaliście takie teksty z negatywnym nastawieniem, że nie ma prawa tam być nic wartościowego, więc też nic takiego tam nie znajdowaliście? A ponieważ tak samo postępowało też wiele innych redakcji, więc ile utalentowanych kobiet po prostu przestało pisać zwątpiwszy, że mogą się jakkolwiek przebić ze swoimi tekstami? Ile z nich nigdy nawet nie zaczęło pisać, bo wmówiono im, że bez penisa nie dadzą rady? Ile nie skończyło swoich tekstów, nie zrealizowało różnych świetnych pomysłów, bo nie miały siły przeciwstawiać się temu dominującemu społecznie przeświadczeniu, że kobieta nie może nic ważnego wymyślić?
Ale nie chodzi tutaj tylko o jednostkowe krzywdy wyrządzone konkretnym osobom, które nie miały możliwości realizowania swoich talentów. Czy potrafi Pan sobie wyobrazić, ile na tym straciła Państwa społeczna, obywatelska sprawa? Jak Pan wie, niewiele brakowało, żeby ten tekst także pozostał nieskończony. Nie miałby Pan wtedy powodów do zazdrości, ale czy na pewno tak byłoby lepiej?
Nie, panie Michale, do pisania, myślenia czy rządzenia nie potrzeba penisa. Ale właśnie dlatego, że wielu mężczyzn tak uważa, usiłując używać tego organu niezgodnie z przeznaczeniem, ten świat jest taki ch…owy.
Panie Michale, pora nadania komentarza pokazuje, że sprawa ta nie dawała Panu spać. Widać w nim niczym nieutuloną zazdrość: dlaczego to nie ja to napisałem?! Albo chociaż któryś z kolegów? Przecież od tylu lat piszemy, że potrzebny jest lewicowy patriotyzm, a tu nagle taki tekst – i nie od nas?! Że niby jakaś panna??? Oczywiście podziw wyrywający się z piersi wbrew woli i podlany żarem zazdrości jest jak szczere złoto! Dziękuję, panie Michale.
W komentarzu tym widzę jednak także ostrą walkę wewnętrzną, rozsypujący się porządek świata, w którym oczywiste było, że do pisania niezbędny jest penis. Sam Pan teraz widzi, panie Michale, że to po prostu nieprawda. Niech Pan się jednak zastanowi, ile krzywd wyrządziło to błędne przekonanie. Ile razy nawet nie przeczytali Państwo tekstu tylko dlatego, że był podpisany kobiecym nazwiskiem? Ile razy czytaliście takie teksty z negatywnym nastawieniem, że nie ma prawa tam być nic wartościowego, więc też nic takiego tam nie znajdowaliście? A ponieważ tak samo postępowało też wiele innych redakcji, więc ile utalentowanych kobiet po prostu przestało pisać zwątpiwszy, że mogą się jakkolwiek przebić ze swoimi tekstami? Ile z nich nigdy nawet nie zaczęło pisać, bo wmówiono im, że bez penisa nie dadzą rady? Ile nie skończyło swoich tekstów, nie zrealizowało różnych świetnych pomysłów, bo nie miały siły przeciwstawiać się temu dominującemu społecznie przeświadczeniu, że kobieta nie może nic ważnego wymyślić?
Ale nie chodzi tutaj tylko o jednostkowe krzywdy wyrządzone konkretnym osobom, które nie miały możliwości realizowania swoich talentów. Czy potrafi Pan sobie wyobrazić, ile na tym straciła Państwa społeczna, obywatelska sprawa? Jak Pan wie, niewiele brakowało, żeby ten tekst także pozostał nieskończony. Nie miałby Pan wtedy powodów do zazdrości, ale czy na pewno tak byłoby lepiej?
Nie, panie Michale, do pisania, myślenia czy rządzenia nie potrzeba penisa. Ale właśnie dlatego, że wielu mężczyzn tak uważa, usiłując używać tego organu niezgodnie z przeznaczeniem, ten świat jest taki ch…owy.