Tusk rzucił rękawicę
2011-11-22 11:36:15
Tusk skończył z polityką miłości. Zrobił się twardy. Expose skierował do rynków finansowych i rzucił wyzwanie całemu społeczeństwu. Wie, że nie ma na niego przeciwnika. Jak brat Rotgier z Krzyżaków toczył wzrokiem po Sali sejmowej czy „jest li taki śmiałek, który podejmie rękawicę?” Na brata Rotgiera znalazł się lepszy wyczynowiec, na Tuska na razie nie widać.

W odpowiedzi na expose usłyszałem jedynie cienkie popiskiwania i skomlenia. A obiecywałeś! A miało być dobrze! Poprzemy cie ale bądź delikatny. A Tusk jak prawdziwy macho wali w pysk.
Kiedy PiS usiłował oponować swoimi postulatami Tusk Kaczyńskiemu przyłożył kibolami i Kaczyński wyszedł obrażony. Bardzo delikatny ten Kaczyński. Za każdym razem będzie wychodził? A może położy się i będzie wierzgał, albo tupał? Czym Tuskowi zagrozi, skoro sam osłabia własną partię? Wyrzuca ludzi charyzmatycznych, którzy PiS nadawali charakter a zostawia wokół siebie przydupasów. Może obrazi Tuska tak żeby się Tusk rozpłakał? Może mu naskoczyć , bo Tusk ma skórę jak nosorożec. SLD odpowiedziało na expose językiem SLD. Można to pominąć. Jedynie Palikot chyba trafił w czuły punkt, wskazując na konieczność opodatkowania transakcji kapitałowych. Coś tam na sali zabuczało. Ale czy Ruch Palikota będzie na tyle tward,y żeby wziąć solidny oręż, ponieść rękawicę i stanąć z Tuskiem na Sąd Boży. Na razie stosuje uniki typu „za, a nawet przeciw”.

Cały sens twardego expose Tuska sprowadza się do tego, że trzeba ciąć i zaciskać pasa. Żeby nie było wątpliwości – docisnąć i przystrzyc chudopachołków. To jest wyzwanie dla całego społeczeństwa, którego przedstawicielami ośmielają się nazywać „partie socjalne”, związki zawodowe i stowarzyszenia. Podnieść rękawicę to znaczy zakwestionować autorytatywne stwierdzenia o jedynym możliwym programie gospodarczym, jaki miałby uratować kraj przed kryzysem. Nie bać się wykazania błędu w założeniach, a co za tym idzie we wnioskach praktycznych. Wykazać błędne dane metodologiczne w analizie procesów ekonomicznych, z których wprost wynikają błędy faktograficzne. Jest tego sporo. Można je znaleźć nawet przy założeniu, że Tusk działa z czystych pobudek i nie jest kierowany przez grono „ekspertów”, doskonale zdających sobie sprawę z natury kryzysu, który nie jest niczym innym jak przegrupowaniem kapitału.

Nie można skutecznie przeciwstawiać się koalicji rządzącej uznając jej podstawy programowe! Albo formułując abstrakcyjne postulaty. Trzeba przede wszystkim wykazać jej błąd w diagnozie przyczyn kryzysu, z którym rząd chce podobno walczyć. Rząd przyjął mianowicie założenie, że przyczyną kryzysu jest rozpasany i próżniaczy styl życia społeczeństwa i tak walka z kryzysem zamienia się w walkę z ze społeczeństwem. Umyka w tym wszystkim podstawowa prawda, że przyczyną kryzysu są rynki finansowe, spekulacja i ostra gra na giełdzie. Przecież każdy wie, że technologie i potencjał wytwórczy dają dziś niemal nieograniczone możliwości zaspokajania podstawowych potrzeb. Błąd tkwi w systemach finansowych, nigdzie indziej. Dobrze to kiedyś wyraził premier Szwecji, Goran Persson. Dziennikarzom zaniepokojonym spadkami na giełdzie, na pytanie o stan gospodarki odpowiedział, że gospodarka ma się dobrze, to tylko giełda ma problem. A czy ktoś się pokusił kiedyś o zliczenie bilansu wartości dodanej do wartości produkcji? Przecież z ostatnich kryzysów jasno wynika, że przyczyną nie jest nadpodaż jak to bywało 50 i więcej lat temu. Spekulacje finansowe są niczym innym niż obrotem wartością dodaną. Skoro wywołuje to kryzys, to musi istnieć jakaś krytyczna wartość dodana. Warto tez pamiętać, że największe dochody już od kilku lat osiągają firmy konsultingowe. One nie robią nic innego tylko generują wartość dodaną. Żeby to jeszcze było jeszcze cos nowego! Ale gdzie tam. Już w l. 50 Kenneth Galbright dokonał dokładnej analizy tego systemu w książce „New State Of Industry”. Kto nie wierzy niech sprawdzi rankingi zysków firm z ostatnich lat.

Tusk ma spore szanse przeprowadzić to co zapowiedział. Choćby podnoszenie wieku emerytalnego. Nie było właściwie żadnego zdecydowanego stanowiska przeciwnego, które dałoby szanse na skuteczne potargowanie się z rządem. Palikot poparł wprost. PiS i SLD wprawdzie są przeciw, ale argumentacja o wzroście bezrobocia i niesprawiedliwości jest zbyt słaba, bo co to rząd obchodzi. Akurat w sprawie systemu emerytalnego Tusk ma ten atut, że fakty przemawiają za nim. System emerytalny jest bardzo słaby i wzrasta średnia wieku emerytów . Kryzys nie kryzys, coś z tym kiedyś trzeba będzie zrobić. Ale dlaczego przyjmować jak zwykle takie twarde, nieludzkie i agresywne założenia? Czy zawsze efektem muszą być wyrzeczenia i straty ludności? To jest patologia i przypomina rodzinę, w której panuje autorytaryzm i przemoc. Zimny chów i zakaz bycia szczęśliwym.
Można założyć, że podniesienie wieku emerytalnego będzie dobre dla budżetu i pracowników. Nie oznacza to jednak poparcia dla projektu Tuska. Trzeba postawić odpowiednie warunki. To znaczy, że podniesienie wieku emerytalnego jest dopuszczalne przy zachowaniu pewnych warunków. Takich, w których praca zawodowa nie będzie wykańczać pracowników, lecz jak każda aktywność życiowa utrzymywać będzie ludzi w lepszej kondycji niż bezczynność. To się wiąże z tygodniowym i dniówkowym czasem pracy. Z danych OECD wynika, że pracownicy w Polsce w 2009 roku pracowali średnio 2000 godzin w roku. W Europie odpowiednio 1288 w Holandii do 1777 w Grecji. Niech średnia europejska wyniesie 1500 godzin rocznie. Wychodzi więc na to, że w ciągu statystycznego okresu składkowego wynoszącego ok. 40 lat Polak przepracuje o 10 lat więcej niż jego kolega z innych krajów Europy! Tu musi więc paść żelazny argument, że wiek emerytalny musi być powiązany ściśle z regulacją czasu pracy. Krótko mówiąc ze skróceniem dniówki roboczej i precyzyjniejszym egzekwowaniem przepisów o normach czasu pracy. Hasło już dawno podrzuciłem: „Dłużej ale krócej”. Oczywiście zachowana tu będzie zasada sprawiedliwości społecznej, nawet nie społecznej, zwykłej matematycznej. Na ratowanie budżetu złożymy się my – pracodawcy i pracobiorcy – zatrudniciele.

Trzeba zwalczać fałszywe dane przekazywane w mediach społeczeństwu. Np. takie, że mamy najniższy wiek emerytalny. Gówno prawda. W UE jest to wiek od 60 – do 65 r.ż. lub odpowiedni staż, który we Francji wynosi 35 lub 37 lat ( nie pamiętam dokładnie). Nigdzie indziej jak w relatywnie liberalnej Wielkiej Brytanii wiek emerytalny wynosi właśnie 60 lat. Brytyjczycy go podnoszą bo muszą, ale stopniowo i bez zrywów. Docelowo ma wynosić 65 lat. Podobno mamy najmłodszych emerytów i rencistów. I to jest kolejne nadużycie. Nawet niech to będzie prawda, to nie można abstrahować od realiów. A są one takie, że Polacy żyją średnio73 - 75 lat (ma rozbieżne dane) to jest o 5 lat krócej w stosunku do krajów UE, ba, nawet o 3 lata krócej niż na Kubie. Stan zdrowia naszego społeczeństwa tez pozostawia wiele do życzenia, więc jest wielu rencistów. Skoro ludzie mają pracować dłużej, to wypadałoby stworzyć do tego warunki i wydłużenie wieku emerytalnego MUSI te warunki zawierać w pakiecie.

Jednym z takich warunków jest stan służby zdrowia. Cytuję za miesięcznikiem Izby Lekarskiej w Lublinie: „Według najnowszego raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) – „OECD Health Data 2009”, wydatki na ochronę zdrowia w Polsce są jednymi z najniższych wśród 30 państw członkowskich. Średnia długość życia Polaków jest o ponad 3,5 roku krótsza od średniej długości życia w innych krajach OECD, zaś śmiertelność noworodków o 22% wyższa! Polska znajduje się również na szarym końcu pod względem zasobności w kadrę medyczną. W krajach OECD średnia liczba lekarzy jest prawie o 40% wyższa, zaś praktykujących pielęgniarek mamy o niemal 50% mniej! (…)Pod względem nominalnego Produktu Krajowego Brutto (PKB) oszacowanego w 2008 roku na 567,4 mld dolarów, nasz kraj znalazł się w gronie 25 największych gospodarek świata, zajmując nie najgorsze, 18. Miejsce(…)Według najnowszego raportu OECD całkowite wydatki na ochronę zdrowia w Polsce w 2007 roku, stawiają nasz kraj na jednym z ostatnich miejsc (trzecim od końca) wśród wszystkich krajów OECD (…)na środki farmaceutyczne wydajemy statystycznie o ponad 7% więcej wartości PKB niż wynosi średnia dla krajów OECD. „ Żeby nie przedłużać. Mało lekarzy i małe nakłady to niski poziom profilaktyki. To czego nie wydano na tym etapie wydajemy na farmakologię, która jest zwykle zbyt późna i mniej skuteczna. Za to zarabiają koncerny farmaceutyczne.

Jak to się wszystko pięknie wiąże jedno z drugim. Nie trzeba być wybitnym myślicielem. Wystarczy realizm, jakaś polityczna wizja, dostrzeganie zjawisk społecznych w ich związkach przyczynowo skutkowych i nieuciekanie w abstrakcje. Czy znajdzie się ktoś, kto zamiast pieprzyc na okrągło podejmie rękawicę rzuconą przez Tuska? Czy partie i centrale związkowe są jeszcze w stanie podjąć skuteczne działania, formułując własne warunki własnym językiem, bez głupich obaw, że zostaną oskarżone o marksizm, za to co jest zwykłym socjalem? Na razie Tusk robi, co chce bo nie ma przeciwnika. Jedyne czego może się dziś obawiać to noża w plecy od Schetyny. Słabych przeciwników ma na oku. Sprawdził ich swoim expose.






poprzedninastępny komentarze