2007-12-18 15:26:28
Trwająca blisko 50 lat era rządów Fidela Castro docbiegają do końca. Niezależnie od tego czy ostatnia telewizyjna wypowiedź El Comendante, że nie zamierza przedłużać swoich rządów okaże się prawdą czy nie, jego rządy się kończą.
Castro to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci współczesnej lewicy. Spory dotyczące tego czy Fidel to obrzydliwy satrapa wsadzający ludzi do więzienia za krytykę polityczną czy bohater nie umilkną jeszcze długo a być może nawet nigdy. Szczególnie tutaj w Polsce lewica jest w szczególnie trudnej sytuacji: znajomość języka hiszpańskiego jest niewielka, bilety lotnicze bardzo drogie więc większość z nas musi opierać się na przekazach “z drugiej ręki”.
Jaki jest efekt? Prosty do przewidzenia, z jednej strony mamy niezwykle uproszczone opisy rodem z Gazety Wyborczej, dla której cały świat jest niezwykle prosty – są dobrzy (to ci, których można nazwać “naszymi”) i źli (to ci inni). Z drugiej strony mamy głosy apologetów, którzy twierdzą, ża na Kubie wszystko jest ok, czego najlepszym dowodem mają być, anegdotyczni wręcz, kubańscy lekarze.
A jak jest naprawdę? Czy jesteśmy w stanie wiarygodnie ocenić sytuację na Kubie siedząc w wygodnych fotelach przed komputerem w Polsce? Kiedyś sprawa była dla mnie prosta – demokratyczny socjalizm wymaga demokracji a ta słabo współgra z rewolucją robioną zbrojnie. Ale co zrobić kiedy po drugiej stronie jest nie europejska liberalna demokracja ale krwawa, wojskowa dyktatura?
Z drugiej strony nawet jeśli działania Castro były usprawiedliwione w czasie rewolucji to czy efekt jaki możemy oglądać teraz upoważnia nas do tego, zeby nadal ją usprawiedliwać? Czy 50 lat represji można usprawiedliwić?
Ale i tu możemy zadać kolejne pytanie: na ile sytuacja na Kubie spowodowana była ciągłym zagrożeniem ze strony USA?
Ciekawe czy znajdziemy kiedykolwiek rzeczowe odpowiedzi na te i tym podobne pytania. Ciekawe czy kiedykolwiek zgodzimy się co do oceny rządów Fidela...
Castro to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci współczesnej lewicy. Spory dotyczące tego czy Fidel to obrzydliwy satrapa wsadzający ludzi do więzienia za krytykę polityczną czy bohater nie umilkną jeszcze długo a być może nawet nigdy. Szczególnie tutaj w Polsce lewica jest w szczególnie trudnej sytuacji: znajomość języka hiszpańskiego jest niewielka, bilety lotnicze bardzo drogie więc większość z nas musi opierać się na przekazach “z drugiej ręki”.
Jaki jest efekt? Prosty do przewidzenia, z jednej strony mamy niezwykle uproszczone opisy rodem z Gazety Wyborczej, dla której cały świat jest niezwykle prosty – są dobrzy (to ci, których można nazwać “naszymi”) i źli (to ci inni). Z drugiej strony mamy głosy apologetów, którzy twierdzą, ża na Kubie wszystko jest ok, czego najlepszym dowodem mają być, anegdotyczni wręcz, kubańscy lekarze.
A jak jest naprawdę? Czy jesteśmy w stanie wiarygodnie ocenić sytuację na Kubie siedząc w wygodnych fotelach przed komputerem w Polsce? Kiedyś sprawa była dla mnie prosta – demokratyczny socjalizm wymaga demokracji a ta słabo współgra z rewolucją robioną zbrojnie. Ale co zrobić kiedy po drugiej stronie jest nie europejska liberalna demokracja ale krwawa, wojskowa dyktatura?
Z drugiej strony nawet jeśli działania Castro były usprawiedliwione w czasie rewolucji to czy efekt jaki możemy oglądać teraz upoważnia nas do tego, zeby nadal ją usprawiedliwać? Czy 50 lat represji można usprawiedliwić?
Ale i tu możemy zadać kolejne pytanie: na ile sytuacja na Kubie spowodowana była ciągłym zagrożeniem ze strony USA?
Ciekawe czy znajdziemy kiedykolwiek rzeczowe odpowiedzi na te i tym podobne pytania. Ciekawe czy kiedykolwiek zgodzimy się co do oceny rządów Fidela...