2009-03-25 10:15:36
Ale oglądałem je podczas niesprzyjających okoliczności: kurtyna była w górze."
Groucho Marx
Mam nadzieje obudzić się kiedyś w innej rzeczywistości. Ta która mnie otacza napawa mnie odrazą. Nie irytuje mnie już, nie powoduje naturalnych odruchów obronnych ani chęci radykalnej zmiany. Budzę się rano i myślę jak to przetrwać, jak doczekać do końca dnia lub zmiany w pracy i oddać się z lubością w objęcia Morfeusza. Tak się w mym życiu poskładało, że dołączyłem do sztandarowej grupy społecznej dla wszelkiej odmiany lewicy, a mianowicie jestem Robotnikiem. Mam to w papierach w mojej specyfikacji stanowiska pracy i niestety także w zaszeregowaniu płacowym. Winna tedy rozpierać mnie duma z tak szlachetnego położenia, co rusz przecież ktoś się na tych ludzi pracy powołuje - a to Marksem błyśnie, a to Abramowskiego przywoła, czasem coś o syndykatach wspomni.
Partii i związków od groma mamy. Każda tylko myśli jak tu los takim jak ja polepszyć, a od dawna wiadomo że najlepiej dążyć do poprawy życia robotników poprzez aktywną walkę polityczną. A, że środowisko nasze niewielkie to i walka na nasze możliwości i nasze umiejętności. Najlepiej, najbardziej komfortowo jest zdobywać popleczników, wyborców oraz działaczy we własnym środowisku pracy. Elektor pewniejszy bo już jako tako z retoryką obyty, o swoje gdzieś już tam walczył, więc wie o co chodzi. Wystarczy gdzieś na forum publicznym rzucić faszystami w jednych, dementami w drugich i, a nuż ktoś trafi do "nasze" organizacji, wesprze ją swą osobą, a i najnowszych plotek wewnątrzorganizacyjnych dostarczy, zawsze może jakiegoś haka na przeciwnika przynieść. Gra warta świeczki.
I tak to już się toczy od wielu wielu lat. Zmieniają się szyldy, a ludzie pozostają ci sami, wiecznie skłóceni, babrzący się w błocie, obrzucający się nim i tak naprawdę nic dla sprawy pracowniczej nie robiący, z nielicznymi wyjątkami. Większość środowiska jest ze sobą tak pokłócona, że nawet ręki sobie nie podaje, a na tych co próbują coś oddolnie łączyć, sklejać patrzą jak na zdrajców sprawy, element podejrzany i co najmniej wątpliwy ideowo.
Nie zaproponuje szanownym państwu rozwiązań burżuazyjnych, aczkolwiek honorowych, ba mam niestety prawo przypuszczać że o Panu Boziewiczu nie wielu z was słyszało. Mogę zaproponować inną rzecz. Odczepcie się Towarzysze od polskiego robotnika, dajcie mu spokój nie szargajcie nim na prawo i lewo, inwestujcie swą energię w związki zawodowe, dajcie pracownikom oparcie w zakładach pracy, silny Kodeks Pracy i osłony socjalne. Jeśli nie podoba nam się obecne prawo napiszmy je od nowa czy właściwie napiszcie je wy, bo ja po 12 godzinach pracy to wolę poczytać książkę albo film obejrzeć, niż robić coś za was.
Nie jestem lesbijką/kobietą/górnikiem więc do części z was moje słowa nie trafią, może jestem dla was za mało socjaldemokratyczno-liberalny za bardzo heteronormatywny, za mało komunistyczno-radykalny. Jestem jaki jestem, a waszym zadaniem jest nie dostosowywanie klasy robotniczej do was, ale was do robotników. Jeśli nie jesteście w stanie iść ramie w ramie to idźcie oddzielnie, ale nas do swojej polityki nie mieszajcie, nam potrzeba jak przed 150 laty PRACY i CHLEBA, nie wojny na górze.
PS
Konkurs na najszybszą karierę polityczną wygrał bezspornie Paweł Piskorski - przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego.