2011-10-10 10:45:58
No i nie było „teletomboli” jak mi powiedziała znajoma z sld. Nie było cudów ani niespodzianek. Wstępne wyniki wyborów potwierdziły sondaże końcówki kampanii.
Logistyka nie Polityka
Różnica pomiędzy Ruchem Palikota a SLD dotyczy przede wszystkim stopnia organizacji. W ciągu ostatniego roku widziałem dziesiątki przykładów takich różnic. Oto jeden z nich… Cofnijmy się w czasie, jest 10 czerwca wieczór, Piaseczno pod Warszawą. Obie partie przygotowują swoje platformy na Paradę Równości która odbędzie się następnego dnia. Obie partie mają dokładnie takie same warunki, taki sam TIR, agregat i nagłośnienie i taka sama rada ode mnie: zamówcie sobie wymiarowe banery na bok platformy– będzie Was to kosztować 600-700 złotych ale starczy Wam na lata i będzie ładnie. SLD przysłało 5 osób, Palikoty dwie. SLD męczyło się kilka godzin kombinując z flagami, Palikoty zamontowały swoje gotowe banery w 10 minut. Efekty można było podziwiać podczas Parady. Chodzi o logistykę, to wszystko.
W kampanii było podobnie. Palikoty miały strategię i taktykę, wiedzieli co i komu chcą powiedzieć. Znali dokładnie swoje grupy docelowe. W SLD było inaczej. Sojusz prowadził kampanię tak jak 10 lat wcześniej tylko, że sporo się zmieniło. To nie był marsz po władzę ale by zachować wpływy. Leszek Miller mógł prowadzić taką kampanię w 2001 roku gdy walczył o 40 procent, Napieralski jednak walczył o kilkanaście i powinien był się skupić na dobrej penetracji swojego elektoratu. Tymczasem przekaz medialny SLD był ogólny i mdły. Kiedy zwróciłem uwagę ludziom z SLD, że środowisko lgbt zostało całkowicie pozostawione samemu sobie, czyli w tych warunkach Ruchowi Palikota, nawet coś drgnęło. Ze sztabu warszawskiego wyszedł mailing do ponad 11 tys stołecznych gejów. Fajnie, szkoda tylko, że w tym mailingu było napisane, że SLD będzie walczyło o obniżkę opłat za przedszkola. To się nazywa dobrany przekaz do wyborcy.
Ale błędy popełniono nie tylko w sztabach. Za słaby wynik odpowiadają też kandydaci. Tęczowy Rysiek okazał się tęczowym leniem. Pozostali z listy warszawskiej (z jednym wyjątkiem) pokazali, że zwyczajnie nie wierzą w mandat a na pytanie dlaczego tak rzadko spotykają się z wyborcami odpowiadali najczęściej: „przecież mam dużo billboardów”. To też różni SLD od Palikotów. Ci drudzy przede wszystkim atakowali wyborców osobiście.
Biedroń w Gdyni, Legierski w internecie
A teraz coś ze środowiska lgbt. Robert Biedroń wystartował w Gdyni, podobno po to żeby nie zetrzeć się z Legierskim. To byłby ciekawy pojedynek ale wynik łatwy do przewidzenia. Legierski nie tylko lepiej wygląda ale i mądrzej mówi. Poza tym wiadomo było, że w Warszawie wiele głosów zgarnie sam Palikot. Dlatego w Warszawie Palikoty wystawili na żer Tomasza Szypułę, oskarżanego o brak charyzmy Prezesa kph. Może Palikot wywnioskował, że jego słaby wynik nikogo nie zdziwi. Szypuła powiesił swoje plakaty w większości klubów gejowskich i tyle. Ale to i tak dużo bo gejowska twarz sld/zielonych – Krystian Legierski nie zrobił nawet tego. Gazetki Krystiana pojawiły się w klubach dopiero na kilka dni przed wyborami. Zdecydowanie za późno. W ostatnim tygodniu to chyba tylko wizyta Napieralskiego w Toro mogłaby coś zmienić. Trzeba to napisać wprost: Ruch Palikota przejął kontrolę nad elektoratem lgbt w Warszawie. I było to miażdżące zwycięstwo. Zrobili to bez Biedronia który siedział w Gdyni i z nudnym Szypułą głównie dlatego, że zwyczajnie nie napotkali konkurencji. Weszli jak w masło. Cztery lata temu kiedy Biedroń też nawoływał do nie głosowania na sld ale na partię kobiet, tarczą sld paradoksalnie okazywałem się ja, pisząc głównie takie teksty (http://gay.pl/tekst.php?id=6010 ). W tych wyborach pełnomocnikiem sld ds. równouprawnienia był Krystian i to na nim spoczywała odpowiedzialność obrony tej flanki. Może trzeba było mu dać lepsze miejsce na liście, żeby wierzył w sens walki… Nie wiem… Ale poczekajmy na wyniki osobowe… Legierski miał jednak dobrą kampanię w sieci, jak na kandydata z list sld to wyjątek. Za burdel w kampanii internetowej sld odpowiadał Łukasz Naczas, wielki spec od informatyki który w swoim programie postulował wprowadzenie rozwiązań które rząd wdrożył już kilka lat temu. Naczas chciał min. tworzenia map wykluczonych cyfrowo co Urząd Komunikacji Elektronicznej robi od lat. Program Naczasa przyszedł „Niewczas”. Na szczęście były też jakieś objawy instynktu samozachowawczego. Warszawskie sld sięgnęło w końcu po wybitnego specjalistę w tej dziedzinie Macieja Piędla. Piędel, stworzył stronę Parady Równości, odpowiadał też za kampanię internetową i wizerunek zwycięskiej kampanii stowarzyszenia „Nasz Ursynów” w wyborach samorządowych. Wszystko to jednak ZA PÓŹNO.
Jest jedna postać z warszawskiej listy o której muszę napisać z podziwem. Jedynym kandydatem który na poważnie podszedł do środowiska lgbt był Piotr Gadzinowski który wykonał tytaniczną pracę, odwiedził wszystkie kluby i sauny gejowskie w mieście i rozdał tysiące prezerwatyw. Wszędzie witano go bardzo ciepło.
Ale przez kluby gejowskie przetaczały się też nowe fale Palikotów, czasami nawet przypadkowo. Na miesiąc przed wyborami Anna Grodzka pojawiła się w gejowskim klubie City. Anna kandydowała w Krakowie z listy Palikota ale jej 20 minutowa wizyta w City pozostawiła po sobie stos ulotek, plakaty i drag queen przyozdobioną znaczkiem „Dość Obłudy”. Wtedy się śmiałem z tego. W sumie dzisiaj też się śmieję. Ja ostatnie 8 lat spędziłem w SDPL, partii która przez długi czas robiła dokładnie to samo – przekonywała ludzi, że SLD nie jest prawdziwą lewicą. SLD tą walkę wygrało ale zaraz może podzielić los SDPL. Idą ciekawe czasy. Czy sojusz się podniesie z kolan. Mam co do tego wiele wątpliwości.
Quo vadis SLD ?
Po rozwaleniu LiDu było jeszcze kilka okazji, żeby odwrócić trend śmierci. Ostatnim sensownym pomysłem było zorganizowanie prawyborów na lewicy skutecznie wyszydzone przez Marka Siwca. Pomysł chwyciła platforma i ma dzisiaj prezydenta a jego asystentem jest pomysłodawca prawyborów Tomasz Nałęcz. Za porażkę sld niewątpliwie odpowiada Grzegorz Napieralski. Nie chodzi jednak tylko o tą kampanię wyborczą ale o jego działania 3-4 lata temu. Napieralski to faktyczy morderca LiDu i człowiek który nie chciał bratać się z SDPL i SD przy wyborach samorządowych (dzięki temu sld znowu coś przegrało).W tych wyborach Napieralski nie miał żadnej oferty dla centrowego wyborcy, mógł walczyć tylko o kilkanaście procent. Czasami jeszcze się miotal gdy to do niego docierało. Podpisał papiery z BCC które w jego zamyśle miały być uśmiechem w kierunku centrum. Zostało to fatalnie wykonane i tylko odebrało mu wyborców po lewej stronie. Jednak paradoksalnie moje zdanie o Napieralskim było lepsze gdy widziałem, że czegoś się uczy (nauczył się chociażby angielskiego w rok). Jednak uczył się za wolno. Dzisiaj Ci sami którzy zachwycali się jego wynikiem w wyborach prezydenckich są rozczarowani. Dlaczego ? To czy sld ma 13 % czy 7 % nie ma wielkiego znaczenia, ale Palikot w sejmie, (bez względu czy miałby 6 % czy 10 %) to zwiastun śmierci dla sld. Teraz to dopiero się zacznie. Może dla SLD nie ma już nadziei. Trzeba co najmniej zmienić nazwę partii lub założyć nową na gruzach starej. Będzie napewno ciekawie. Panie i Panowie usiądźcie wygodnie przed Wami dramat „Rozbiory Lewicy”, akt trzeci.
Łukasz Pałucki
Logistyka nie Polityka
Różnica pomiędzy Ruchem Palikota a SLD dotyczy przede wszystkim stopnia organizacji. W ciągu ostatniego roku widziałem dziesiątki przykładów takich różnic. Oto jeden z nich… Cofnijmy się w czasie, jest 10 czerwca wieczór, Piaseczno pod Warszawą. Obie partie przygotowują swoje platformy na Paradę Równości która odbędzie się następnego dnia. Obie partie mają dokładnie takie same warunki, taki sam TIR, agregat i nagłośnienie i taka sama rada ode mnie: zamówcie sobie wymiarowe banery na bok platformy– będzie Was to kosztować 600-700 złotych ale starczy Wam na lata i będzie ładnie. SLD przysłało 5 osób, Palikoty dwie. SLD męczyło się kilka godzin kombinując z flagami, Palikoty zamontowały swoje gotowe banery w 10 minut. Efekty można było podziwiać podczas Parady. Chodzi o logistykę, to wszystko.
W kampanii było podobnie. Palikoty miały strategię i taktykę, wiedzieli co i komu chcą powiedzieć. Znali dokładnie swoje grupy docelowe. W SLD było inaczej. Sojusz prowadził kampanię tak jak 10 lat wcześniej tylko, że sporo się zmieniło. To nie był marsz po władzę ale by zachować wpływy. Leszek Miller mógł prowadzić taką kampanię w 2001 roku gdy walczył o 40 procent, Napieralski jednak walczył o kilkanaście i powinien był się skupić na dobrej penetracji swojego elektoratu. Tymczasem przekaz medialny SLD był ogólny i mdły. Kiedy zwróciłem uwagę ludziom z SLD, że środowisko lgbt zostało całkowicie pozostawione samemu sobie, czyli w tych warunkach Ruchowi Palikota, nawet coś drgnęło. Ze sztabu warszawskiego wyszedł mailing do ponad 11 tys stołecznych gejów. Fajnie, szkoda tylko, że w tym mailingu było napisane, że SLD będzie walczyło o obniżkę opłat za przedszkola. To się nazywa dobrany przekaz do wyborcy.
Ale błędy popełniono nie tylko w sztabach. Za słaby wynik odpowiadają też kandydaci. Tęczowy Rysiek okazał się tęczowym leniem. Pozostali z listy warszawskiej (z jednym wyjątkiem) pokazali, że zwyczajnie nie wierzą w mandat a na pytanie dlaczego tak rzadko spotykają się z wyborcami odpowiadali najczęściej: „przecież mam dużo billboardów”. To też różni SLD od Palikotów. Ci drudzy przede wszystkim atakowali wyborców osobiście.
Biedroń w Gdyni, Legierski w internecie
A teraz coś ze środowiska lgbt. Robert Biedroń wystartował w Gdyni, podobno po to żeby nie zetrzeć się z Legierskim. To byłby ciekawy pojedynek ale wynik łatwy do przewidzenia. Legierski nie tylko lepiej wygląda ale i mądrzej mówi. Poza tym wiadomo było, że w Warszawie wiele głosów zgarnie sam Palikot. Dlatego w Warszawie Palikoty wystawili na żer Tomasza Szypułę, oskarżanego o brak charyzmy Prezesa kph. Może Palikot wywnioskował, że jego słaby wynik nikogo nie zdziwi. Szypuła powiesił swoje plakaty w większości klubów gejowskich i tyle. Ale to i tak dużo bo gejowska twarz sld/zielonych – Krystian Legierski nie zrobił nawet tego. Gazetki Krystiana pojawiły się w klubach dopiero na kilka dni przed wyborami. Zdecydowanie za późno. W ostatnim tygodniu to chyba tylko wizyta Napieralskiego w Toro mogłaby coś zmienić. Trzeba to napisać wprost: Ruch Palikota przejął kontrolę nad elektoratem lgbt w Warszawie. I było to miażdżące zwycięstwo. Zrobili to bez Biedronia który siedział w Gdyni i z nudnym Szypułą głównie dlatego, że zwyczajnie nie napotkali konkurencji. Weszli jak w masło. Cztery lata temu kiedy Biedroń też nawoływał do nie głosowania na sld ale na partię kobiet, tarczą sld paradoksalnie okazywałem się ja, pisząc głównie takie teksty (http://gay.pl/tekst.php?id=6010 ). W tych wyborach pełnomocnikiem sld ds. równouprawnienia był Krystian i to na nim spoczywała odpowiedzialność obrony tej flanki. Może trzeba było mu dać lepsze miejsce na liście, żeby wierzył w sens walki… Nie wiem… Ale poczekajmy na wyniki osobowe… Legierski miał jednak dobrą kampanię w sieci, jak na kandydata z list sld to wyjątek. Za burdel w kampanii internetowej sld odpowiadał Łukasz Naczas, wielki spec od informatyki który w swoim programie postulował wprowadzenie rozwiązań które rząd wdrożył już kilka lat temu. Naczas chciał min. tworzenia map wykluczonych cyfrowo co Urząd Komunikacji Elektronicznej robi od lat. Program Naczasa przyszedł „Niewczas”. Na szczęście były też jakieś objawy instynktu samozachowawczego. Warszawskie sld sięgnęło w końcu po wybitnego specjalistę w tej dziedzinie Macieja Piędla. Piędel, stworzył stronę Parady Równości, odpowiadał też za kampanię internetową i wizerunek zwycięskiej kampanii stowarzyszenia „Nasz Ursynów” w wyborach samorządowych. Wszystko to jednak ZA PÓŹNO.
Jest jedna postać z warszawskiej listy o której muszę napisać z podziwem. Jedynym kandydatem który na poważnie podszedł do środowiska lgbt był Piotr Gadzinowski który wykonał tytaniczną pracę, odwiedził wszystkie kluby i sauny gejowskie w mieście i rozdał tysiące prezerwatyw. Wszędzie witano go bardzo ciepło.
Ale przez kluby gejowskie przetaczały się też nowe fale Palikotów, czasami nawet przypadkowo. Na miesiąc przed wyborami Anna Grodzka pojawiła się w gejowskim klubie City. Anna kandydowała w Krakowie z listy Palikota ale jej 20 minutowa wizyta w City pozostawiła po sobie stos ulotek, plakaty i drag queen przyozdobioną znaczkiem „Dość Obłudy”. Wtedy się śmiałem z tego. W sumie dzisiaj też się śmieję. Ja ostatnie 8 lat spędziłem w SDPL, partii która przez długi czas robiła dokładnie to samo – przekonywała ludzi, że SLD nie jest prawdziwą lewicą. SLD tą walkę wygrało ale zaraz może podzielić los SDPL. Idą ciekawe czasy. Czy sojusz się podniesie z kolan. Mam co do tego wiele wątpliwości.
Quo vadis SLD ?
Po rozwaleniu LiDu było jeszcze kilka okazji, żeby odwrócić trend śmierci. Ostatnim sensownym pomysłem było zorganizowanie prawyborów na lewicy skutecznie wyszydzone przez Marka Siwca. Pomysł chwyciła platforma i ma dzisiaj prezydenta a jego asystentem jest pomysłodawca prawyborów Tomasz Nałęcz. Za porażkę sld niewątpliwie odpowiada Grzegorz Napieralski. Nie chodzi jednak tylko o tą kampanię wyborczą ale o jego działania 3-4 lata temu. Napieralski to faktyczy morderca LiDu i człowiek który nie chciał bratać się z SDPL i SD przy wyborach samorządowych (dzięki temu sld znowu coś przegrało).W tych wyborach Napieralski nie miał żadnej oferty dla centrowego wyborcy, mógł walczyć tylko o kilkanaście procent. Czasami jeszcze się miotal gdy to do niego docierało. Podpisał papiery z BCC które w jego zamyśle miały być uśmiechem w kierunku centrum. Zostało to fatalnie wykonane i tylko odebrało mu wyborców po lewej stronie. Jednak paradoksalnie moje zdanie o Napieralskim było lepsze gdy widziałem, że czegoś się uczy (nauczył się chociażby angielskiego w rok). Jednak uczył się za wolno. Dzisiaj Ci sami którzy zachwycali się jego wynikiem w wyborach prezydenckich są rozczarowani. Dlaczego ? To czy sld ma 13 % czy 7 % nie ma wielkiego znaczenia, ale Palikot w sejmie, (bez względu czy miałby 6 % czy 10 %) to zwiastun śmierci dla sld. Teraz to dopiero się zacznie. Może dla SLD nie ma już nadziei. Trzeba co najmniej zmienić nazwę partii lub założyć nową na gruzach starej. Będzie napewno ciekawie. Panie i Panowie usiądźcie wygodnie przed Wami dramat „Rozbiory Lewicy”, akt trzeci.
Łukasz Pałucki