2013-07-17 10:31:01
O pracy w McDonaldzie słyszałem wiele. Od obrazu nędzy i rozpaczy spod znaku przepoconej koszulki po poprzednim pracowniku/cy po opinie pochlebne. Dużym plusem rodzimych placówek jest to, że jeszcze nie wpadły na pomysł planowania wydatków swoim „podopiecznym”. W swojej ojczyźnie wujek Roland pod rękę z Visą uruchomili stronę, która pomoże pracownikom robiącym za najniższą stawkę osiągnąć wolność gospodarczą. Na eleganckiej karteczce wpisujemy, ile mamy pieniędzy i kropka. Wiemy, co robić. Dziw bierze, że nikt nie wpadł na taki pomysł wcześniej. Proste i genialne. Zamiast kosztownych podwyżek darmowe porady.
Tego typu praktyki są okropne przede wszystkim z dwóch względów. Po pierwsze, samo założenie, że korporacja zajmująca się kartami płatniczymi i największa burger-sieciówka wpychająca w ludzi kości, chrząstki i naczynia krwionośne udające mięso, rozumie lepiej od pracowników ich codzienne wydatki, jest równie niedobre jak wczorajszy cheseeburger. Ludzie sobie nie radzą, bo są niezaradni, więc my-zaradni musimy im coś poradzić. Nie ma sytuacji nie do rozwiązania. Wpiszecie ile zarabiacie na stronie i my zrobimy wam dobrze. Dobrze zaplanowane wydatki. O co tyle krzyku? Nie pensji wam potrzeba, ale planowania. Centralnie wam zaplanujemy i już będziecie zaradni/e. Po kłopocie.
Po drugie, tego typu działania są ucieleśnieniem założenia makdonaldyzacji potrzeb. Osoba z problemami zdrowotnymi na pewno ponosi takie same wydatki związane z leczeniem, co osoba kompletnie zdrowa. Wydatki kawalera nie różnią się od wydatków małżeństwa z dwójką dzieci. Aha, nie uwzględniono wydatków na ogrzewanie mieszkania. Latem wszędzie ciepło. Korporacja nie pierwszy raz wpadła na pomysł tak daleko posuniętej nieracjonalnej racjonalizacji. Wcześniej McDonald zasłynął z działań mających na celu racjonalizację ziemniaka. Dobry ziemniak to taki sam ziemniak jak każdy inny ziemniak. Tylko ze znanego ziemniaka można ciosać frytki, które wszędzie smakują tak samo. W imię wypróbowanego wcześniej patentu Ronald skroi twoje wydatki lepiej od ziemniaka. Jeśli ludzie różnią się od ziemniaków, tym gorzej dla ludzi.
Błyskotliwość Ronalda McDonalda jest bardzo podobna do błyskotliwości innego słynnego Ronalda, byłego prezydenta USA. Czynniki społeczne służą do osłaniania najsilniejszych. Mocni mają prawo do kryzysów i tym podobnych. Na słabych te czynniki nie działają, oni po prostu są „niezaradni”. Ułożymy im budżet i jakoś to będzie. Jeszcze kilka takich pomysłów i będę poważnie podejrzewał wszystkich zwolenników cięć o ukrytą opcję makdonaldowską. Przypadek?
Tego typu praktyki są okropne przede wszystkim z dwóch względów. Po pierwsze, samo założenie, że korporacja zajmująca się kartami płatniczymi i największa burger-sieciówka wpychająca w ludzi kości, chrząstki i naczynia krwionośne udające mięso, rozumie lepiej od pracowników ich codzienne wydatki, jest równie niedobre jak wczorajszy cheseeburger. Ludzie sobie nie radzą, bo są niezaradni, więc my-zaradni musimy im coś poradzić. Nie ma sytuacji nie do rozwiązania. Wpiszecie ile zarabiacie na stronie i my zrobimy wam dobrze. Dobrze zaplanowane wydatki. O co tyle krzyku? Nie pensji wam potrzeba, ale planowania. Centralnie wam zaplanujemy i już będziecie zaradni/e. Po kłopocie.
Po drugie, tego typu działania są ucieleśnieniem założenia makdonaldyzacji potrzeb. Osoba z problemami zdrowotnymi na pewno ponosi takie same wydatki związane z leczeniem, co osoba kompletnie zdrowa. Wydatki kawalera nie różnią się od wydatków małżeństwa z dwójką dzieci. Aha, nie uwzględniono wydatków na ogrzewanie mieszkania. Latem wszędzie ciepło. Korporacja nie pierwszy raz wpadła na pomysł tak daleko posuniętej nieracjonalnej racjonalizacji. Wcześniej McDonald zasłynął z działań mających na celu racjonalizację ziemniaka. Dobry ziemniak to taki sam ziemniak jak każdy inny ziemniak. Tylko ze znanego ziemniaka można ciosać frytki, które wszędzie smakują tak samo. W imię wypróbowanego wcześniej patentu Ronald skroi twoje wydatki lepiej od ziemniaka. Jeśli ludzie różnią się od ziemniaków, tym gorzej dla ludzi.
Błyskotliwość Ronalda McDonalda jest bardzo podobna do błyskotliwości innego słynnego Ronalda, byłego prezydenta USA. Czynniki społeczne służą do osłaniania najsilniejszych. Mocni mają prawo do kryzysów i tym podobnych. Na słabych te czynniki nie działają, oni po prostu są „niezaradni”. Ułożymy im budżet i jakoś to będzie. Jeszcze kilka takich pomysłów i będę poważnie podejrzewał wszystkich zwolenników cięć o ukrytą opcję makdonaldowską. Przypadek?