2010-10-06 09:52:26
Praktycznie wszyscy, poza beneficjentami dotacji państwowych na działalność polityczną, a więc ugrupowaniami parlamentarnymi, twierdzą zgodnie, że polska przestrzeń publiczna jest zabetonowana. Dołączył do tego chóru i Janusz Palikot, bohater ostatnich dni, twórca polskiej wersji polityki happeningowej.
Palikot dobrze porusza się po drogach liberalnej lewicy obyczajowej i światopoglądowej. Dołączają do niego ludzie, którym pod tym względem źle się czują zarówno w SLD jak i w PO, a także wielu niezależnych celebrytów. Środowisko, które powstaje, znajduje akceptację szczególnie młodych ludzi, którzy zauroczeni szansami awansu Polski w Unii Europejskiej i swego awansu również, upatrują tam swego miejsca. Powstaje tym samym na scenie medialnej, społecznej a także politycznej nowa jakość mająca charakter modernizacyjny, gotowa przyspieszyć polską drogę do nowoczesności. To bez wątpienia nowa jakość w obszarze spraw obyczajowych, relacji państwa z Kościołem, nowej szybkości wtapiania się Polski w struktury UE, nowego pojmowania patriotyzmu i polskości. Nie jest to jednak nowa jakość w obszarze koncepcji ekonomicznych. Palikot nie chce zrywać z neoliberalnym wolnym rynkiem, dominacją własności prywatnej, nie chce nawet budować „kapitalizmu z ludzką twarzą”. Ekonomii nie rusza i nie krytykuje.
To zapewne najkrótsza recenzja nowego ruchu i miejsca w nim Janusza Palikota.
Przez ostatnie kilka lat Janusz Palikot był nieodłącznym uczestnikiem gier medialnych i tworzenia nowych narracji w ramach obecności w przestrzeni publicznej Platformy Obywatelskiej. Partia ta po kilku latach rządów ulega ostatnio gwałtownemu zużyciu politycznemu; do spadku zaufania przysłużyła się jej afera hazardowa i katastrofa pod Smoleńskiem. Padają poważne i społecznie uzasadnione pytania o politykę ekonomiczną i rosnące zadłużenie kraju. Przed społeczeństwem jawi się perspektywa spadku poziomu życia, nie ma szans na nową politykę egalitarną w sferze społecznej.
Nie ulega więc wątpliwości, że nowy ruch Janusza Palikota to jedna z kolejnych odsłon jego medialnych poczynań, które obserwujemy od kilku lat. Nie chce się wierzyć, że PO – partia, która ze swego grona eliminowała wielu mniej oryginalnych i agresywnych polityków, nagle przejawia tyle tolerancji wobec Palikota właśnie, nie widząc w tym politycznego interesu i możliwości przepoczwarzenia się w niedalekiej perspektywie. W pamięci wszyscy mają sukcesy i późniejsze upadki AWS, SLD, również PiS.
Nowy ruch jest też testem na reakcje społeczne dotyczące głównie PO. Znajdą one swoje odzwierciedlenie w wynikach najbliższych wyborów samorządowych. Palikot nie zapowiada odejścia z PO dziś, zapowiada ewentualne odejście na początku grudnia, w więc wówczas, kiedy wiadomo będzie, jak sytuuje się Platforma w samorządach i jakie ma perspektywy parlamentarne w przyszłym roku.
Polsce potrzebny jest taki ruch modernizacyjny, ale w pełniejszym, szczególnie ekonomicznym wymiarze. Kraj nasz po doświadczenia balcerowiczowskich terapii lat 90. powinien szybko zawrócić z drogi neoliberalnej, tym bardziej, że cały współczesny świat, włącznie z USA, już to robi. Dzisiejsze polskie elity powiązane silnie z neokonserwatystami amerykańskimi mają małe szanse, aby tego dokonać. Brak jest w obszarze lewicy i związków zawodowych pomysłów i koncepcji w tej dziedzinie. Silny ruch społeczny mógłby taki proces przyspieszyć.
Praktyka może być jednak taka, że agresywny ruch liberalno-obyczajowy Janusza Palikota przykryje w przestrzeni publicznej inne ruchy: pracownicze, antyneoliberalne, alterglobalistyczne i stanie się jedyną siłą zdolną modernizować Polskę – niestety selektywnie i pozornie.
Janusz Palikot, bohater dnia dzisiejszego, w jednym ma bez wątpienia wiele racji – w obszarze działań politycznych i osiągania celów wyborczych, a te się dziś liczą, wyraźną przewagę mają wyraziste środki medialne nad programami. Mało kto chce słuchać trudnych, często słusznych wywodów teoretycznych, łatwiejszy i bardziej przyswajalny jest happening i odpowiedni zestaw haseł.
Sądzę, że lewica zarówno ta parlamentarna, jak i pozaparlamentarna, powinna stanąć na głowie, aby stworzyć symetryczną odpowiedź na to, co dzieje się bez wątpienia z inspiracji PO i będzie rzutować na przyszłe preferencje elektoratu.
Andrzej Ziemski
Palikot dobrze porusza się po drogach liberalnej lewicy obyczajowej i światopoglądowej. Dołączają do niego ludzie, którym pod tym względem źle się czują zarówno w SLD jak i w PO, a także wielu niezależnych celebrytów. Środowisko, które powstaje, znajduje akceptację szczególnie młodych ludzi, którzy zauroczeni szansami awansu Polski w Unii Europejskiej i swego awansu również, upatrują tam swego miejsca. Powstaje tym samym na scenie medialnej, społecznej a także politycznej nowa jakość mająca charakter modernizacyjny, gotowa przyspieszyć polską drogę do nowoczesności. To bez wątpienia nowa jakość w obszarze spraw obyczajowych, relacji państwa z Kościołem, nowej szybkości wtapiania się Polski w struktury UE, nowego pojmowania patriotyzmu i polskości. Nie jest to jednak nowa jakość w obszarze koncepcji ekonomicznych. Palikot nie chce zrywać z neoliberalnym wolnym rynkiem, dominacją własności prywatnej, nie chce nawet budować „kapitalizmu z ludzką twarzą”. Ekonomii nie rusza i nie krytykuje.
To zapewne najkrótsza recenzja nowego ruchu i miejsca w nim Janusza Palikota.
Przez ostatnie kilka lat Janusz Palikot był nieodłącznym uczestnikiem gier medialnych i tworzenia nowych narracji w ramach obecności w przestrzeni publicznej Platformy Obywatelskiej. Partia ta po kilku latach rządów ulega ostatnio gwałtownemu zużyciu politycznemu; do spadku zaufania przysłużyła się jej afera hazardowa i katastrofa pod Smoleńskiem. Padają poważne i społecznie uzasadnione pytania o politykę ekonomiczną i rosnące zadłużenie kraju. Przed społeczeństwem jawi się perspektywa spadku poziomu życia, nie ma szans na nową politykę egalitarną w sferze społecznej.
Nie ulega więc wątpliwości, że nowy ruch Janusza Palikota to jedna z kolejnych odsłon jego medialnych poczynań, które obserwujemy od kilku lat. Nie chce się wierzyć, że PO – partia, która ze swego grona eliminowała wielu mniej oryginalnych i agresywnych polityków, nagle przejawia tyle tolerancji wobec Palikota właśnie, nie widząc w tym politycznego interesu i możliwości przepoczwarzenia się w niedalekiej perspektywie. W pamięci wszyscy mają sukcesy i późniejsze upadki AWS, SLD, również PiS.
Nowy ruch jest też testem na reakcje społeczne dotyczące głównie PO. Znajdą one swoje odzwierciedlenie w wynikach najbliższych wyborów samorządowych. Palikot nie zapowiada odejścia z PO dziś, zapowiada ewentualne odejście na początku grudnia, w więc wówczas, kiedy wiadomo będzie, jak sytuuje się Platforma w samorządach i jakie ma perspektywy parlamentarne w przyszłym roku.
Polsce potrzebny jest taki ruch modernizacyjny, ale w pełniejszym, szczególnie ekonomicznym wymiarze. Kraj nasz po doświadczenia balcerowiczowskich terapii lat 90. powinien szybko zawrócić z drogi neoliberalnej, tym bardziej, że cały współczesny świat, włącznie z USA, już to robi. Dzisiejsze polskie elity powiązane silnie z neokonserwatystami amerykańskimi mają małe szanse, aby tego dokonać. Brak jest w obszarze lewicy i związków zawodowych pomysłów i koncepcji w tej dziedzinie. Silny ruch społeczny mógłby taki proces przyspieszyć.
Praktyka może być jednak taka, że agresywny ruch liberalno-obyczajowy Janusza Palikota przykryje w przestrzeni publicznej inne ruchy: pracownicze, antyneoliberalne, alterglobalistyczne i stanie się jedyną siłą zdolną modernizować Polskę – niestety selektywnie i pozornie.
Janusz Palikot, bohater dnia dzisiejszego, w jednym ma bez wątpienia wiele racji – w obszarze działań politycznych i osiągania celów wyborczych, a te się dziś liczą, wyraźną przewagę mają wyraziste środki medialne nad programami. Mało kto chce słuchać trudnych, często słusznych wywodów teoretycznych, łatwiejszy i bardziej przyswajalny jest happening i odpowiedni zestaw haseł.
Sądzę, że lewica zarówno ta parlamentarna, jak i pozaparlamentarna, powinna stanąć na głowie, aby stworzyć symetryczną odpowiedź na to, co dzieje się bez wątpienia z inspiracji PO i będzie rzutować na przyszłe preferencje elektoratu.
Andrzej Ziemski