Nie należy w ich życie ingerować, jak w każde inne. I to powinni mieć prawnie zapewnione. Nie należy jednak ustanawiać dla nich specjalnych praw, bo to oznaczałoby przywileje. A tych nie powinno być dla nikogo. Tego wymaga zasada równości, która niewątpliwie swym humanizmem wyróżnia lewicowość od wszystkich innych ruchów społeczno - politycznych. Myślę, że odmieńców w żaden sposób to nie krzywdziłoby.
za odmienców, chcą byc ,,społecznie przezroczyści''
Wystarczy żeby zmienić prawo tak aby akt małżeństwa (partnerstwa) dotyczył 2 osób, bez określania płci.
A najlepiej w ogóle wyrzucić płeć z wszelkich aktów prawnych - tyle, że wtedy już słyszę wrzaski wszelkich feministek w zgodnych chórze z klerykałami.
Niestety prawdziwe równouprawnienie kosztuje :(
Związek homoseksualny jest pod tym względem obojętny. Stąd pewne przywileje dla małżeństw i brak takowych dla związków homoseksualnych (jak i dla innych związków, np. międzygatunkowych).
Gej czy nie gej, grunt, że twardo stoi na gruncie kapitalizmu, "rewolucji komunistycznej" pozostawiając już tylko rolę straszaka. Interwecjonizm państwowy i prawo do dziedziczenia dla homoseksualistów łączą się w całkiem pretensjonalny elaboracik w duchu "świętej własności prywatnej": "Najjaskrawszą niesprawiedliwością jest prawo spadkowe, gdzie partner jest traktowany jako osoba obca i zaliczany do tej właśnie grupy podatkowej. Oznacza to, że pracując wspólnie na majątek życia, po śmierci jednego z partnerów, ten drugi musi zapłacić Państwu haracz za to, za co już raz zapłacił. Państwo zamienia się tu w bandziora, który z bejsbolem w postaci urzędu skarbowego ograbia gejów. Ze spadkami wiąże się także szereg innych kwestii, jak chociażby zachowku" lub prywatnej własności środków produkcji, które mają przecież prawo dziedziczyć również geje i lesbijki. Tak trzymaj "prawdziwo lewico"!
w małżeństwie heteroseksualnym od homoseksualnego?
Dzieci? Bzdura, bo trzebaby zdelegalizować małżeństwa bezdzietne.
Skoro w imię tradycji (nieważne jakiej) dano parze przywileje, to bądźmy konsekwentni i dajmy je wszystkim parom dorosłych ludzi albo znieśmy je w ogóle i już.
A jeśli społeczeństwu zależy na dzieciach to są inne sposoby żeby nakłaniać ludzi do ich posiadania, niekoniecznie swoich w sensie biologicznym.
Inaczej mówiąc, dyskryminowanie par gejowskich (i gejów samych) jest dyskryminacją a la rasizm, niczym więcej.
Stoi za tym oczywiscie kościół, jak za wieloma bzdurami w tym kraju np. zakazem eutanazji, aborcji i zamachem na zabiegi in vitro.
Jak ktoś w te zabobony wierzy, jego sprawa, ale wara mu od czynienia swoich irracjonalnych przekonań religijnych obowiązującym w Polsce prawem.
a my mówimy o zasadzie. A związek dwóch homoseksualistów, choćby bardzo chciał, dzieci mieć nie może. A tak - niech sobie współżyją, mnie to nie przeszkadza. Tylko czemu mają mieć z tego tytułu jakieś przywileje, których nie ma Azor i jego pani?
prawa - obywateli. Aby w tym przypadku była realizowana, należy albo dać małżeńskie przywileje parze homoseksualnej albo odebrać je parze heteroseksualnej.
Kwestia dzieci nie ma tu znaczenia, bo od dawna można je mieć lub nie mieć bez związku z aktem małżeństwa.
Jeżeli ktoś uważa inaczej, vide katolicy, jego sprawa, ale niech nie wtrąca się ze swoimi poglądami obyczajowymi w życie innych osób.
Wszelakie wsparcie państwa dla osób chcących mieć dzieci, wychowujących je itp. powinno być oderwane od aktu małżeństwa, w każdym innym przypadku jakieś dzieci będą dyskryminowane.
I nie ma o czym tu dywagować, bo to elementarz równości traktowania obywateli - jeżeli oczywiście państwu na tym zależy, polskiemu państwu nie bardzo.
Każdy obywatel, po spełnieniu określonych warunków (zawarcia związku małżeńskiego, co wiąże się z określonymi zobowiązaniami) może korzystać ze związanych z tym przywilejów. A to, czy jest katolikiem czy ateistą, biednym czy bogatym itp. itd. to już państwa nie obchodzi.
(zwłaszcza ten akceptowany, nienarażony na żadne szykany, obyczajowe ani prawne) także jest zjawiskiem społecznie użytecznym - gdyż zwiększa sumę społecznego zadowolenia. A to jest wartość bezcenna.
Przeczytajcie sobie, moi drodzy, ci z lewa i ci z prawa, tekst rozszerzający tę perspektywę ("Mniej strachu, więcej gniewu"):
http://ostolski.blogspot.com/
to Drm tym razem słusznie prawi:)
Z wypowiedzi Westa zaś ("każdy po spełnieniu określonych prawem obowiązków, tj. zawarciu małżeństwa"...) nieuchronnie wynika postulat prawa do zawierania małżeństw dla gejów, czyż nie?
(z punktu widzenia interesu społecznego) to związek kobiety i mężczyzny (w niektórych krajach - kilku kobiet i mężczyzny). Nie zaś kobiety i kobiety, mężczyzny i mężczyzny, mężczyzny i kota itp. itd.
Wynika, Weście, o ile chcesz nadal respektować postulowaną przez siebie równość (patrz własna wcześniejsza wypowiedź).
A małżeństwo dwóch osób tej samej płci jest społecznie użyteczne ze względu na wzrost społecznego zadowolenia (patrz moja wcześniejsza wypowiedź).
Społeczna wartość, dla których warto związki wspierać, to nie tylko dzieci, które można mieć - i miewamy - poza małżeństwem (patrz wcześniejsza wypowiedź Drm.
Lepiej się nie wierć, tylko uczciwie wyciągnij wnioski.
Każdy gej, zawierając związek małżeński z kobietą, może liczyć na te same przywileje, na jakie może liczyć normalny facet.
West, z Twoich teorii obrony "interesu społecznego" może wynikać również teza całkowicie przeciwna. Mianowicie nie ma sensu przyznawać przywilejów małżeńskich parom homoseksualnym tylko w takim przypadku, w którym nie włącza się do nich prawa do adopcji dzieci. Wychowujący sierotę homoseksualiści stają się "społecznie użyteczni" w takim samym stopniu jak pary heteroseksualne :-)
Nie jest to wprawdzie mój postulat, niemniej jednak przyzwoitość nakazuje zwrócić na to uwagę.
Nie.
W procesie wychowawczym, potrzebne jest odniesienie do matki i ojca. Czyli do jin i jang albo - jak wolisz - animusa i animy.
Wniosek stąd, że pełnowartościowe wychowanie może zapewnić jedynie rodzina heteroseksualna. Za to też jest premiowana przez społeczeństwo.
C.b.d.o
W jaki szczególny (inny niż związek jednopłciowy) sposób społecznie użyteczne jest małżeństwo osób po pięćdziesiątce (albo nawet mówiąc ściślej takie, w którym kobieta jest już w wieku poreprodukcyjnym)? Jaki interes ma państwo/społeczeństwo w przyznawaniu kobiecie po menopauzie takiego przywileju (jeżeli właśnie możliwość zawarcia rejestrowanego związku małżeńskiego/partnerskiego będziemy uznawać za przywilej, a nie naturalne ludzkie uprawnienie)?
I sami widzicie, ze bieganie za gejami na ich paradach i wykonywanie za nich czarnej roboty nawet nie zostaje przez nich samych docenione. Okazuje sie, ze "polscy geje nie maja na kogo liczyc", no bo co moga uzyskac dzieki malym grupkom? Im to bardziej zalezy na poparciu wielkiej partii , najlepiej PO.
Ależ tak. Oczywiście jeśli punktem odniesienia będzie dla nas dom dziecka, ewentualnie rodzina patologiczna, której się dziecko odbiera.
że związki między ludźmi istnieją nie tylko w celach reprodukcyjnych. (Do czego zresztą nawiązał Kasjan.) I że społeczeństwo jako całość i z tego ma pożytek. I to znaczny. Niewygodny argument?
"W procesie wychowawczym, potrzebne jest odniesienie do matki i ojca. Czyli do jin i jang albo - jak wolisz - animusa i animy."
Takie bajeczki możesz opowiadać w katolickim przedszkolu. Modeli "rodziny" na świecie są dziesiątki, żadne empiryczne dane nie potwierdzają, że najlepszy jest ten katolicki, hteroseksualny.
Lepiej mieć rodziców gejów niż np. dewotkę i alkoholika.
Polska w 95% heteroseksualna i katolicka małżeńsko należy do krajów z największą ilością rodzin dysfunkcyjnych w Europie, czego efektem jest ogromny odsetek dzieci w domach dziecka. O przemocy w rodzinie z litości nie wspomnę.
Takie są własnie efekty wiary w animusa :)
Pomijają, bo to oczywiste.
A swoją drogą w kapitaliźmie wszelkie bliskie związki między ludźmi są be, bo zmniejszają konsumpcję. W rodzinie wystarczy jeden odkurzacz, single potrzebują dwóch itp. Ponadto szczęśliwi ludzie nie muszą tyle kupować, aby zastępczo zapełnić emocjonalną pustkę.
nie ogranicza się rzecz jasna do reprodukcji, natomiast MAŁŻEŃSTWO wyróżnia się spośród innych form tym, że stwarza optymalne warunki do spłodzenia i wychowania potomstwa. Nic mi nie wiadomo na temat pączkowania u homo sapiens, podejrzewam więc że mimo najszczerszych chęci dwóch homoseksualistów dzieci mieć nie może.
Drm, kapitalizm ma różne wady, ale to dopiero w PRL zapędzono kobiety hurtem do pracy, bo z pensji jednej osoby przeciętna rodzina nie mogła się utrzymać.
rejestrowane w USC związki jednopłciowe i presja środowisk homoseksualnych na ich prawne umocowanie.
Argument Kasjana o związkach osób po pięćdziesiątce przemówił do mojej wyobraźni. Bo SIĘ KOCHAJĄ!!!
I jeszcze zielona zwróciła uwagę, że "małżeństwo dwóch osób tej samej płci jest SPOŁECZNIE UŻYTECZNE ze względu na WZROST SPOŁECZNEGO ZADOWOLENIA". Bo SIĘ KOCHAJĄ!!!
No a wypowiedź DRM, iż "w kapitalizmie wszelkie bliskie związki między ludźmi (...) zmniejszają konsumpcję" (single kupują więcej badziewia), bo "SZCZĘŚLIWI LUDZIE nie muszą tyle kupować, aby zastępczo ZAPEŁNIĆ EMOCJONALNĄ PUSTKĘ - przekonał mnie do reszty!!!
Ja nawet nie mam nic przeciwko wychowywaniu dzieci przez pary jednopłciowe. Z czasów mojej młodości znam "małżeństwa" gejów z kobietami hetero lub na odwrót i wiem, że ich potomstwo wstydziło się swoich rodziców, swojej rodziny, siebie w końcu, bo i tak wszyscy "życzliwi" naokoło o tym trąbili, mając "ubaw po pachy".
west... w komunie, po wojnie do pracy zapędził kobiety niedobór mężczyzn, którzy na niej wyginęli. Potem kobiety się wyemancypowały, wykształciły, poznały smak własnych pieniędzy, często realizowały się zawodowo, więc pracowały z przyjemnością. Niektóre faktycznie musiały utrzymać jakiegoś nieroba i nieudacznika, ale i "za sanacji" tak bywało...
.
z przyczyn ode mnie niezależnych moje posty w odpowiedzi na Twoje nie mogą się ukazać. Więc wybacz, nie podejmę polemiki.
Dziękuje za odpowiedź na moje pytanie. Zawsze to jakaś nowa, ważna informacja o świecie. Dowiedziałem się właśnie, że małżeństwo zawarte przez osoby (a w szczególności przez kobiety), które przekroczyły pięćdziesiąty rok życia "stwarza optymalne warunki do spłodzenia i wychowania potomstwa". Jeżeli tak jest, to rzeczywiście homoseksualne związki partnerskie trudno do takich małżeństw porównywać.
Uprzejmie proszę umożliwić konwersację moją i westa!!! Ciekawa jestem cholernie co on sądzi o małżeństwach osób po pięćdziesiątce oraz o kobietach pędzonych przez wredną komunę do roboty przy!!!
.
.
miała dzieci - więc przywileje w przypadku drugiego związku są jak najbardziej sensowne - służą ochronie poziomu życia danej kobiety (która, rzecz jasna, miała lub mogła mieć dzieci nieco wcześniej).
A pracy w fabryce kobietom nie polecam. Fatalnie działa na cerę.
Czyli homoseksualiści lub biseksualiści, którzy wcześniej zawarli związek małżeński i mają dzieci z tego związku powinni mięć zagwarantowaną prawnie możliwość zawarcia związku partnerskiego z osobą tej samej płci "służącego ochronie ich poziomu życia", natomiast pięćdziesięcioletnią, bezdzietną kobietę powinno się ustawowo pozbawić przywileju zawarcia związku małżeńskiego. Czy dobrze zrozumiałem?
http://dziecko.onet.pl/20955,0,0,homorodzina_w_heteroswiecie,artykul.html
dla mnie bomba, mozna odniesc wrazenie, ze w tych zwiazkach panuje tylko sielanka, rownosc, dozgonna milosc, zrozumienie, akceptacja... dzieci sa cudowne, slodkie i tolerancyjne, a rozterki maja typowe dla rowniesnikow itd.. jakakolwiek przemoc i agresja nie istnieje, a jezeli istnieje, to tylko na zewnatrz, bo jak moze istniec w tak pieknym swiecie... cos jak w broszurkach reklamowych roznych sekt i religii.
juz sam poczatek poprawia humor, polecam :) "Beata mieszka ze swoją partnerką od 8 lat. Po trzech latach zdecydowały się na dziecko. – Nie chcę wchodzić w szczegóły, jak ono się pojawiło. To jest dla nas intymny temat – mówi."
Miłość to wielka SPOŁECZNA wartość. I jako taka powinna podlegać wsparciu i ochronie ze strony państwa, jeśli tylko nie wiąże się z krzywdą jednego z partnerów. Obojętne w jakiej konfiguracji płciowej czy wiekowej się pojawia.
A w ogóle to jestem przekonana, że całkiem inaczej byście tu, obrońcy Okopów Świętej Trójcy, śpiewali, gdybyście mieli wśród przyjaciół paru gejów. Przestaliby być dla was czymś obcym, wrogim, wymagającym specjalnego potraktowania. Bo jedyne, czego oni potrzebują, to właśnie traktowania zwyczajnego. I o to cały ten raban.
"Bo jedyne, czego oni potrzebują, to właśnie traktowania zwyczajnego." Złote słowa.
Homoseksaliści są czymś tak zwyczajnym w przyrodzie jak odstające uszy, czy perkaty nos. Występują u wszystkich gatunków ssaków, ptaków (u innych zwierząt może też, ale nie mam danych) w liczbie 5-10%. Sam Bóg ich do życia powołał rozkręcając genetyczno-ewolucyjną ruletkę.
Nie rozumiem dlaczego pełni miłości chrześcijanie ich nie trawią, czyżby nie wierzyli w swojego wszechwiedzącego Boga? Chyba wiedział co robi powołujac do istnienia gejów, zwłaszcza pośród stanu duchownego?