"pokój społeczny".
W latach dziewięćdziesiątych nie było inaczej. Prywatyzacja i restruktyzacja była przyczyną bardzo wielu samobójstw. Niestety, żaden minister tego nie zauważył. A teraz? Zobojętnieli. Ratuje ich alkohol.
na lewica.pl był news o jakim strajku na Ukrainie. Protestujący robotnicy mówili coś w tym stylu, że nie będą sobie odbierać życia, lecz tym sk.rwysynom którzy ich do tego popychają. Szkoda, że Francuzi tak nie czynią (no, ale tak czy owak są odważniejsi od Polaków).
myślałem że chodzi o pracowników helpdesku, muszących pomagac ludziom instalować badziewny soft do modemów tworzonych przez tą firmę. Wygląda na to że FT to taka tepsa, tylko jakieś 10 razy wieksza. Jesli tak jest, to współczuje tak klientom jak i pracownikom.
o efektywności i takie problemy nam nie grożą...
Polska to niedościgniony wzór...dla całego świata.
no dokladnie :)
Przy czym ja nie zrzucalbym calej odpowiedzialnosci na korporacje. To brak samoswiadomosci skutkuje samobojstwami na rowni z presja systemu i frustracja, ktora wywoluje w ludzkiej psychice. Samobojstwo to najglupsze rozwiazanie ludzi, ktorych waskie horyzonty intelektualne i duchowe zmianiaja trudna sytuacje w koszmar nie do wytrzymania.
Mogliby chociaz spozytkowac jakos ostatnie chwile zycia i zabrac ze soba paru zbrodniarzy... Jakby ktos z Was o tym myslal, to chetnie dostarcze liste z polskiego podworka ;)
Cos w tym jest, jeszcze przed sprzedaniem Francuzom pracowałam w Telekomunikacji Polskiej, mam tam jeszcze kilka znajomych. Po sprzedaniu Francuzom pracownicy przezywali piekło, znajomi mnie informowali o co najmniej dwóch zwolnionych pracowników którzy popełnili samobójstwo, inni chorowali na stresu itp. Mam jedną znajomą którą parę lat temu, przed emeryturą, zwolnili, ona wpadła w głęboką depresje (myśli samobójcę, agresja) do dziś jest na bardzo mocnych lekach a lekarze twierdzą ze będzie musiała je brać do końca życzą.
i może czas sobie o tym przypomnieć.
Znajoma, jak więksość, należała do "związku" Solidarność który regularnie finansowała składkami. Mieli się zając jej sprawą, ba, nawet mogła dostać odszkodowanie. Wrzeli wszystkie dokumenty, poinformowali ze się tym zajmą i na pewno albo odzyska stanowisko lub dostanie odszkodowanie, dzwoniła regularnie, sekretariat regularnie informował ze wszystko jest pod kontrolą, będzie dobrze, i tak przez chyba ponad rok, az jeden dzień poinformowano ją ze niestety, już jest wszystko przeterminowane, nie będzie żadnych pieniędzy lub powrót do pracy.