I gdyby tak jakas polska oficyna zadbala o polski przeklad... Ale obawiam sie, ze na to trudno liczyc.
o jankeskich przelewach za dzierżawę Guantanamo i o tym, jak Fidel na starość odnalazł sens życia dzięki Jezusowi.
Co w tym zlego ze odnalazl Jezusa? Wiele osob sie nawraca ze tak powiem,Fidel nigdy nie byl 100% ateista i nigdy jakos bardzo nie tepil kosciol wiec o co ci chodzi? Co do guntanamo to nie wiem o co ci chodzi,Fidel nie przyjmuje kasy od jankersow malo tego chce by amerykanie przestali okupowywac guntanamo
pisząc o "zwycięstwie", ma poczucie humoru.
Czy na Kubie jest prawdziwy socjalizm i czy Polska powinna brać z niej przykład?
nie jest on "wynalazkiem" kościoła katolickiego ani niczyją własnością. Więc może w Niego wierzyć KAŻDY, a nie tylko ten, komu uzurpujący sobie prawa do Boga katolicy na to zezwolą. Fidel Castro może sobie wierzyć stale lub z przerwami w Jezusa, Boga Wszechmogącego, albo nie wierzyć w nic i nikogo. Jest to jego wybór, wiara jest sprawą prywatną każdego człowieka i tylko idiota wtrąca się do tego. Dla większej jasności: Bóg jest wszystkim, katolicy są niczym w porównaniu z Nim. Jeżeli Bóg Wszechmogący stworzył także Fidela Castro, to z pewnością - dając mu wolna wolę - wiedział, że Fidel Castro wierzyć w Niego może, ale nie musi. Czy może katolicki Bóg stworzył tylko katolików, głównie po to, by w "wyprawach krzyżowych" i innych bandyckich napadach mordowali ludzi z chciwości chcąc zagrabić ich majątki? Jeden rzut oka w historię i już widać, że kościół katolicki nie tylko nie ma tradycji, na którą mógłby się z dumą powołać, ale także teraźniejszość jest wielce pokręcona, a i przyszłość niepewna. Czyżby katolicy chorowali na tą samą "nadczłowieczą" chorobę, która powodowała u Niemców przymus budowania obozów koncentracyjnych? Bo jak widać, co poniektórzy katolicy chcą pouczać Boga i naprawiać Jego dzieło samowolnie dzieląc ludzi na lepszych i gorszych, mających prawa do wiary w Boga i ich nie mających.
Katolickie dostosowywanie Boga do potrzeb kościoła katolickiego jest próbą zepchnięcia ludzi w niebyt świadomości, jest niszczeniem ich świadomości.
Według przesłań sprzed tysięcy lat istnieją cztery okresy Yugi (Yuga), powtarzające się cyklicznie. Okres początkowy to Satya Yuga; trwa on 16.800 lat. Ludzie żyjący w tym czasie są niemal anielskimi istotami, zajmującymi się rozwojem duchowym i subtelnymi czynami. Wszystko, czego potrzebował człowiek było osiągalne przez siłę woli. Nie było wtedy chorób, nienawiści, żadnych smutków ani obaw, ani złych myśli.
W Satya Yudze inkarnował Shri Vishnu - cztery razy - jako Ryba Matsya, Żółw Kurma, Dzik Varaha, Pół Człowiek Pół Lew Narasimha.
Satya Yuga to była epoka metalu złota.
Te Yugi są związane z położeniem Ziemi w Kosmosie; gdy Ziemia osiągnie dany punkt w swojej kosmicznej drodze, biegnącej spiralnie, następuje zmiana Yugi, człowiek wchodzi w kolejny etap ewolucji.
Następna była Treta Yuga, trwała ona 12.600 lat. Wówczas nastąpiło obniżenie wartości pozytywnych jakby o ¼. Ludzie byli jakby mniej przywiązani do prawdy i zaczynał wkradać się chaos i zamieszanie.
W czasie tej Treta Yugi na Ziemi inkarnował Shri Rama - był on wzorcem idealnego człowieka, wyznaczającego granice - Mariada - darmicznego, czyli etycznego postępowania człowieka.
Treta Yuga była epoką metalu srebra.
Trzecia była Dwapar Yuga, trwała ona 8.400 lat. Upadek wartości ludzkich nastąpił ponownie o ok. ¼, przedstawiane są one jako byk, stojący w pierwszej Yudze na czterech nogach, w durgiej na trzech, w trzeciej na dwóch a w ostatniej Kali Yudze na jednej nodze.
Inkarnował Shi Kirshna - pokazał on ludziom, że ewolucja jest Kosmiczą Grą (Leela), a nasze materialne istnienie na Ziemi jest złudzeniem (Maya). Zadaniem człowieka w tej fazie Yugi było osiągnięcie stanu świadka obserwującego tą Kosmiczną Grę.
Dwapar Yuga była epoką metalu brązu.
Jako czwarta była epoka żelaza - Kali Yuga - trwająca także obenie, ponieważ znajdujemy się w tym czwartym segmencie cyklu Yug. Trwa ona 4.200 lat. Dewaluacja ludzkich wartości nastąpiła tu także o kolejną ¼, co pociąga za sobą jeszcze gwłatowniejsze oddalenie od Dharmy, czyli etyki.
Inkarnował tu Shri Jezus, będący dziewiątym wcieleniem Shri Vishnu. Jezus miał za zadanie nauczenia ludzi przebaczania i otworzył On drogę w Ewolucji do przejścia do następnego etapu, czyli ponownego wejścia w Satya Yugę.
Pod koniec Kali Yugi Shri Vishnu inkarnuje jako Shri Kalki i wszelkie zło zostanie unicestwione a ludzie przygotowani do wejścia w wiek złoty i zjednoczenia z Bogiem.
http://en.wikipedia.org/wiki/Dashavatara
Czymże w porównaniu z tym jest cała konstrukcja wiary w Boga wyprodukowana przez kościół katolicki? Czymże te bzdurne grzechy pierworodne, te grzechy główne i śmiertelne, te grzechy mniej ważne? Czymże polewanie wodą głów niemowlętom i nazywanie tego chrztem?
Jeżeli, któraś z oficyn stwierdzi, że jej się to opłaci, wyda wspomnienia w polskim przekładzie. Myślę, że tak się stanie, w końcu kto w Polsce nie słyszał o działaniach Fidela...
Chciałabym przeczytać te jego dzieła. Ale czy ktoś to przełoży na polski? Oby...
Liczba zjadanych kalorii na jednego statystycznego mieszkańca danego kraju wg. raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Wyżywienia i Rolnictwa (UN FAO):
Kostaryka - 2800 kcal/dzień
Salwador - 2520 kcal/dzień
Gwatemala - 2270 kcal/dzień
Honduras - 2600 kcal/dzień
Meksyk - 3260 kcal/dzień
Nikaragua - 2370 kcal/dzień
Panama - 2380 kcal/dzień
!Kuba! (Poddana półwiecznemu embargu ze strony największego sąsiada - USA) - 3290 kcal/dzień
Dominikana - 2300 kcal/dzień
Haiti - 1830 kcal/dzień
Jamajka - 2810 kcal/dzień
Trynidad i Tobago - 2770 kcal/dzień
Argentyna - 3010 kcal/dzień
Boliwia - 2160 kcal/dzień
Brazylia - 3090 kcal/dzień
Chile - 2990 kcal/dzień
Kolumbia - 2680 kcal/dzień
Ekwador - 2340 kcal/dzień
Gujana - 2830 kcal/dzień
Paragwaj - 2580 kcal/dzień
Peru - 2490 kcal/dzień
Urugwaj - 2930 kcal/dzień
Wenezuela - 2480 kcal/dzień
Źródło: ftp://ftp.fao.org/docrep/fao/012/i0876e/i0876e.pdf
Oczywiście należy uwzględnić również fakt, że na Kubie nierówności w zjadanych kaloriach są niewielkie, tymczasem w sąsiednich krajach kapitalistycznych mała część ludzi ma tyle żywności, że połowę musi wyrzucić, reszta nie dojada, a całkiem spora grupa po prostu głoduje.
na głowę mieszkańca na Kubie?
Dnk - świetnie! Nana - coraz bardziej lubię Twoje wypowiedzi.
A co do naśladowania Kuby, chciałbym starym, lewantyńskim sposobem odpowiedzieć pytaniem na pytanie: A co w Polsce, polskiej historii, przyrodzie, położeniu geograficznym, co w Polakach - strukturze społecznej, tzw. charakterze narodowym, doświadczeniu dziejowym etc. przypomina komukolwiek Kubę?
Jeszcze kilka dyskusji na takim poziomie i w takim duchu, a żadne trolle nie odstraszą mnie od odwiedzania "Lewicy", jak odstraszyły od Gadzinowskiego.
A Hugo obiecywał dobrobyt.
ktory ma nadzieje umrzec ze starosci a nie wskutek wyroku sadu.
czy moja kotka domowa, Brunhilda, skonsumowałaby cokolwiek z wyżywienia, stanowiącego olbrzymią ilość kilokalorii, która przypada na Kubańczyka.
Castro obiecywał Kubańczykom, że każdy dostanie "według potrzeb". A karmi ich tak, że wybredny kot nie wziąłby tej żywności do pyska.
Kobiety na Zachodzie żyjące na jogurcikach bez tłuszczu, za to z właściwościami przeczyszczającymi, jedzące na obiad listek sałaty, a na kolację najlepiej nic, udające swoje własne córki i chwalące się przed psiapsiółkami ile to "schudły" - jako jedynym osiągnięciem minionego tygodnia - to dopiero głodowanie! Gdyby one, na tym "cywilizowanym Zachodzie" odżywiały się co najmniej tak dobrze, jak średnia Wenezueli, to byłyby "grube" i nosiłyby ubrania w rozmiarze 42, a nie szczyciły by się tym, że "pasują wciąż w 34". Gdzie są dane na temat Niemiec, Francji i innych krajów hołubiących anorektyczne szkieletonki?
niż niektórzy, mianowicie, że książka zostanie szeroko rozpropagowana, między innymi w USA. Bo to chwytliwy towar, na którym na pewno się zarobi. Wydawcom obojętne, co przyniesie im zysk. Nikomu nie przeszkadza robienie koszulek z Che czy Leninem, to i książka Castro nie zaszkodzi. A wspomnienia Fidela, opatrzone oceną 10/10 i dopiskiem "rewelacja" od New York Timesa na pewno gwarantuje sukces.
Zastanawiające tylko, czy taki sukces Fidela satysfakcjonuje. Jak umrze, pewnie zaraz będą z nim koszulki, kubki, zeszyty i inne, rewolucyjne, pamiątki.
1820 kcal na dobę jem ja. Moją normę - 2100 z groszami - wyliczył mi program z internetu. I nie narzekam. Boję się, że na Kubie się roztyją i rozchorują przez te zawyżone spożycie. Choć z drugiej strony taniec, sport i praca na świeżym powietrzu wymaga sporo więcej kalorii, niz tą moją normę. Przedwczoraj tvp3 puściła filmik z Kuby, i nie widać było żadnej NSZZ Solidarności, tylko takie samochody, co w Polsce mogłyby być sporo warte jako zabytki amerykańskie i dzieci na ulicach. Tam chyba teraz też wakacje. Tak czy siak Kuba w kaloriach to potęga południowo-amerykańska.
Pomyliłem się. Powinno być: ... tę moją normę. Przepraszam.
tymi kilokaloriami na Kubie - to jeszcze nic.
Maksym Gorki odwiedził Biełomorkanał i stwierdził, że nigdzie na Zachodzie nie spotkał się z równie komfortowymi warunkami wypoczynku i terapii sanatoryjnej.
Na Kubie maja swoje kilokalorie i zramolałego satrape, a my Tesco i Najsztuba w TV - czy to az taki raj?
Teraz zwraca się uwagę głównie na to, czy można dużo zarobić, a na czym, to już kwestia drugorzędna.
Myślę, że jakość i różnorodność spożywanych posiłków na Kubie jest dużo lepsza niż jakość produktów spożywanych przez ludzi biednych w krajach kapitalistycznych.
W krajach kapitalistycznych bogaci żywią swoje kotki szynką szwarcwaldzką, a setki tysięcy bezrobotnych, z nie swojej winy, grzebie po śmietnikach, by móc sobie kupić tanią konserwę z biedronki.
że jeżeli średnia wynosi 3000 kalorii, to znaczy że Jaś spala 3000 i Staś tyle samo. Natomiast u nas ta sama średnia znaczy tyle, że Jaś spala 5000 kalorii a Staś tylko 1000, oczywiście jak dobrze mu pójdzie. A że tak jest, wystarczy porównać z tym, jak było jeszcze 20 lat temu. W każdym bądź razie koty musiały łapać szczury i służyć w ten sposób ludziom a nie nad nimi panować swymi kaprysami.
A co do książki Castro, sądzę, że zostanie wydana i że różne ABCD będą wylewać na nią pomyje w zamian za szynkę dla swoich kotów. I tylko na tym niestety polega polega nasza przewaga nad Kubańczykami.
Jakby z tymi kilokaloriami nie było, faktem jest, że Kuba wyprzedza wszystkie państwa Ameryki Łacińskiej, w tym nie tylko Haiti, ale nawet Argentynę - najbardziej europejski kraj tamtych stron. To jednak o czymś musi świadczyć.