"Najwięcej szczepień wykonano w województwach mazowieckim, śląskim i dolnośląskim; najmniej w opolskim i lubuskim."
Najwięcej - w jakim sensie? Bezwzględnie czy procentowo? Bo, jeśli w liczbach bezwzględnych, to chyba oczywiste, że w maz. i śląsk. będzie najwięcej, w każdym razie więcej niż w op. (sama waw jest większa, oczywiście ludnościowo, niż całe opolskie; zaś, choć to już na marginesie, drugie miasto owego woj. maz., czy "w"r, większy, i to relatywnie sporo, kiedyś ze dwa razy, od stolicy woj. op., czyli od miasta op.). Choć niewykluczone, że obu liczbach. Tedy?
Na 100 procent są to dane bezwzględne, dlatego podobne do kolejności populacji poszczególnych województw. Może da się znaleźć dane procentowe, wtedy będzie to lepiej wyglądać niż w stanie obecnym artykułu
dzięki. wiem. pytanie było retoryczne. w kontekście lewicowej logiki. a jeśli nawet nie jej. to lewicowego niechlujstwa. ono zaś jest szczególnie widoczne na strajk.eu. Atak zaś przy newsach Piotr Nowak. sorry wiem że jego ojciec. ale jeśli już i tym. aha. i newsy. a nie żadne artykuły. artykuł to nie jest. chyba że zastosujemy dzisiejsza definicję ("definicję"). wedle które wszystko takie jest artykułem. Ja tu już nawet nie mówię i artykule sensu stricto. Czyli jak to było definiowane i kiedyś u zawsze. Jeszcze w latach 1990. Bo to inne galaktyki. Mianem szczęście że jeszcze trochę mnie to objęło. Prawdziwa publicystyka. Nie mam w tej chwili nastroju na dysputy. Jadę akurat do Niemiec. Rhein-Main-Gebiet. Bywałem tam w połowie wspaniałych lat 90. Nie wiem jeszcze. Może tam zostanę. A może gdzieś walnę. Jeśli oczywiście się da. Dobrze byłoby jakiś por ejemplo Ekwador. Ale pewnie się nie da. p-l-andemia. Ponoć Bułgaria i Turcja są otwarte. Tak ili inaczie do Polski nie wracam.
A w małopolskim coś mało jak na te wygłupy.
Spod stoku nikt nie jedzie się od razu testować. Ocenę można tych "wygłupów" pod względem zakażania można wystawić po 2 tygodniach. Poza tym, co za paradoks, w województwach o najwyższym poparciu dla PiS robi się na ogół mało testów...
Skąd założenie, że tańczący & śpiewający na Krupówkach pochodzili z woj. małopolskiego, a nie głównie z mazowieckiego?
To nie są wygłupy. No oczywiście żadna to "pandemia" czy żaden "wirusy" itp. też czy tym bardziej nie jest. Jest to natomiast skrótowo mówiąc New World Order. Konkretniej może jakaś jego próbka. Spróbowanie na ile i czy już możneća sobie na to pozwolić. Tak mi się wydaje. I nie sądzę bym się mylił. Choć oczywiście wolałbym. Niewykluczona jest jego jakaś forma ratalna. Np. ordynowania podobnych "pandemii" co jakiś czas powiedzmy przez parę miesięcy w roku. Nadciąga epoka totalitaryzmu. I nie dziwota że za ową "pandemią" (sorry za niezręczności językową) bardzo obstaje lewica. Raz bo lewica i total są sobie bliskie. A dwa lewica w każdym razie obecna stanowi część i to część immanentną Systemu.
I co?
Obiecanki cacanki?
Oczyma wyobraźni widzę Cię tańczącego na Krupówkach. Jednak nie śpiewałeś hitu Sławomira, lecz piosenkę Queen "I'm Going Slightly Mad"...
No cóż mogę ci tu odpowiedzieć czy powiedzieć, hm, może tak, wydaje mi się, że masz spaczony obraz mej (skromnej) osoby, spaczony, może nie w sensie wypaczony, lecz niewłaściwe mnie odbierasz, mach dir aba keinen kopf darüba, nie ty jeden mnie źle (nieprawidłowo) odbierasz, w sumie to takich jest wielu, Zakopane i Krupówki, oczami wyobraźni, właśnie to jest dobry, o ile nie idealny przykład tego złego odbioru, nie mam bowiem z takimi miejscami nic wspólnego, unikam ich, nie bywam w nich, nawet ich nie znam, na Krupówkach byłem chyba ze dwa razy w życiu, i to już bardzo bardzo bardzo dawno temu, latem między ósmą klasa a pierwszą lo, a potem jak miałem 20 lat, może jeszcze kiedyś, z raz, a tych piosenek nie znam, nie wiem co to za sławomir.
Dzięki tarak dzięki trzymaj za mnie kciuki oby mi się udało to znaczy obym nie musiał wracać do pl chyba że w odwiedziy do rodziny choć i tego zasadniczo nie zakładam w ogóle to miałem wypie.rdolić do Indii czy cos w tym stylu i tam żyć jak expat przymierzałem się do tego już od dawna a do samych Indii gdzieś od półtora roku no ale te qrwy zamknęły świat Niemiec w zasadzie nie brałem pod uwagę nie jest to kraj naród mentalnie mi bliski. Tak czy owak jeszcze raz dzięki za dobrożyczenie (na ile dobrze cię odczytałem).
Indie Verso germany. O moim stosunku do Niemiec niech świadczy fakt że używam tu i to ostentacyjnie języka nie niemieckiego lecz włoskiego oczywiście gdzie i na ile się da w różnych prostych sytuacjach co jest też i stąd możliwe że tu gdzie się zamelinowałem jest pełno Portugalców na każdym kroku z tego co wiem jest to jakaś tam emigracja polityczna jacyś uchodźcy prześladowani (ponoć) przez Salazara (he he) czy coś tam tak jeśli rzeczywiście to wychodzi że jakaś tam komuna czy inna tzw. demokracja słowem coś z waszych klimatów z waszej mitologii (właściwie mitomanii). Sorry lej ja wiem ty kochasz Niemcy. Ja jednak mam porównanie (Włochy).
"I nie dziwota że za ową "pandemią" (sorry za niezręczności językową) bardzo obstaje lewica. Raz bo lewica i total są sobie bliskie. A dwa lewica w każdym razie obecna stanowi część i to część immanentną Systemu."
Twój sąd tutaj bardzo dogmatyczny, chociaż pewnie się z tobą zgodzę, że to co zawsze łączyło dużą część lewicy z tym tak zwanym "totalem" to dogmatyzm. Rzeczywiście, ta spiskowa część prawicy, która żyje z wiary w NWO (obojętnie czy słusznie, czy nie - choć obawiam się, że gdyby dłużej rządzili, to też by wprowadzali - taka natura technologicznego, a tym samym technokratycznego panoptikonu) potrafi przedstawić to w libertariańskim cieście.
Na lewicy (co za ciekawostka - dopóki nie narodził się kapitalistyczny libertarianizm) modny bywał anarchizm. Nurt którego praktycznie dziś nie ma, a wielu z nim utożsamiających się odbija się dziś od jednej strony do drugiej (raz chcąc być Antysystemem, dwa chcąc się przypodobać mainstramowej mutacji socjaldemokracji nowolewicowej)
Dogmatyzm to jedna strona błędów lewicy, odpowiedzialnych za jej kryzys, bo chcąc być jednolitym, wpada się w sekciarstwo. Dobrze, że taki Cezary Jacek Kamiński, choć w wielu aspektach się z nim różnię, robi taką alternatywną ścieżkę, ale ... jeden to za mało ..
Drugi błąd lewicy, to o czym już wielokrotnie już wspominałem, skupienie się (wręcz dogmatyczne) na Yin (feminizm, ekologia) skutkująca właśnie uległością wobec Yang (czyli zarówno wobec Systemu, który jest takim "kombinowanym" yang, metodologicznie stosującym yin) oraz przegrwaniem z nurtami szeroko rozumianej skrajnej prawicy (Ci są zaś Yang wyrazistym).
W Polsce doszło jeszcze do tego zrobienie z parlamentarnej Lewicy opozycji-Yin wobec Yang Konfederacji, i stąd niestety podobnie niskie poparcie (ale konfederaccy yangowcy mają przynajmiej własne media, a polska ying-lewica musi ulegle pukać do drzwi mediów i sondażowni popierających Koalicję Obywatelską, lub kreaujących/pompujących Hołownię sondażami przez jego znajomych)
Więcej ognia stosowanego yang na lewicy na pewno przyczyniłoby się do uprawiania polityki kojarzonej z odwagą, skutecznością i zbudowaniem własnych mediów. Yin do tego się nie przysłuża. Retorycznym hasłom towarzyszy bowiem rozkładanie rąk ...
Co z Panem, panie Rysz?
Lewica ciemną stroną rzeczywistości?
A Konfederacja jasną?
Ma Pan jakieś chwilowe problemy z percepcją?
Przyszłością świata jest lewicowość tak światopoglądowa jak i społeczna a więc jest jasną stroną świata, jeśli już odwołujemy się do chińskiej tradycji.
I nie zmienia tego żaden feminizm, który w swych podstawach jest przecież lewicowy, wcale nie kobiecy a głęboko humanistyczny, nie przestając być jasną stroną świata.
Było błędem Lewicy, że w początkowym okresie przebudowy nie zadbała o własną stację telewizyjną ale taka stacja to ogromna inwestycja - skąd miały się wziąć te pieniądze?
Nikt z członków i sympatyków nie miał takiej forsy, a w nowych warunkach dekomunizacji Polski, żaden bank nie dały na taką inwestycję ani grosza.
Więc było to zaniedbanie wymuszone okolicznościami a nie głupota polityczna.
I to podkreślaj, panie Rysz , a nie jakiś mało zrozumiałe odwoływania się do tradycji chińskiej i to błędnie.
Ciekawe uwagi i wplecenie ich w symbolikę taoistyczną yin i yang ;). A tak poza tym, to czy na lewicy krajowej i światowej nic - poza koronawirusem - nie słychać?
A co innego miałoby być na lewicy słychać? I dlaczego miałoby? Przecież lewica to część Systemu. W każdym razie ta obecna. Kiedyś może było inaczej. A może i nie. Nie wnikam. W sumie to nie interesuje mnie nawet to bliżej. Lewica zajmuje się "wirusem" właśnie dlatego, że "wirus" jest systemowy a lewica to jak wyżej część Systemu. Tu naprawdę nie ma nic dziwnego.
Btw. takie tutaj persony jak przykładowo ja (sorry siebie mam na pierwszym miejscu ujętego) jak ty jak adrem jak bambosza jak lej jak jacekx jak getzt (ten z tych ongi tu byłych) jak różne inne (gł. byłe) nie mają z lewicą de facto nic wspólnego albo inaczej lewica nie ma z nimi (nami) nic takiego to są tylko nasze jakieś tam urojenia albo inaczej efekt naszej błędnej percepcji prekiel (sorry go tykam) zdaje się to już odkrył czy zrozumiał tak coś przynajmniej z lekka wychodzi mi z jego postów na twitter ale mogę być w pomyłce czas by pojął to także rysz choć to be honest wątpię czy u niego to nastąpi.
"czas by pojął to także rysz choć to be honest wątpię czy u niego to nastąpi"
masz poniekąd rację, i to podwójną ...
- rzeczywiście moja wizja lewicy nie jest wizją lewicy jaka dominuje, czyli ugłaskanego i akademickiego zmutowanego liberalizmu (który co prawda bardziej niż wolność ceni bezpieczeństwo, zwłaszcza teraz) wraz z masową dezercją na pozycje YIN i zupełnego braku ognia typu YANG, co kończy się redukcją do grona kilku małych, nieznaczących grupek (a yang jest choćby po to potrzebne by skopać dupy prawakom, którzy robią z lewicą - na ulicach czy w internecie, co tylko bezczelnie mogą, a nasza pipi-lewica tylko na to patrzy)
- masz rację, że nie nastąpi u mnie dezercja spod etykiety czy parasola "lewica", bo jest on na tyle pojemny, że nie widzę potrzeby uciekać spod niego tylko dlatego, że wolę jakąś alternatywę, w sumie taką "autorską wizję lewicy", a nie jakieś dogmaty, bo tak wolę: zdecydowanie należy dostosowywać rzeczy do siebie, a nie siebie do rzeczy ...
"Co z Panem, panie Rysz?
Lewica ciemną stroną rzeczywistości?
A Konfederacja jasną?
Ma Pan jakieś chwilowe problemy z percepcją?"
Panie Tarak, pochwaliłem Konfederację za skuteczność, za to, że ma swoich fanów i zwolenników, a kiboli za bojówki, w efekcie czego potężniej oddziałuje na społeczeństwo niż parlamentarna Lewica. Nie popieram jej polityki, ale doceniam jej taktykę i strategię wpływu na wyborców. Nasza Lewica, z którą jestem powiązany wieloma nićmi, jest toczona przez słomiany zapał i szlachetną uległość, jaką częściej przypisuje się przegrywom. Potrzebujemy czegoś na kształt antify, anarchistów i blm, to jest jednak coś ...
"I nie zmienia tego żaden feminizm, który w swych podstawach jest przecież lewicowy, wcale nie kobiecy a głęboko humanistyczny, nie przestając być jasną stroną świata."
Feminizm - taki totalny - jest dobry, jak ma się zbyt wysoki przyrost naturalny (skutkujący np. głodem jak w II Rp) i społeczeństwo patriarchalne (jak w islamie czy hinduizmie), a nie w katolickim matriarchacie, takim jak Polska. Tu częściej kobieta zderza się z kobietą, a ofiarą tegoż często zostaje mężczyzna. Odnośnie ostatniego sporu. Jestem zwolennikiem aborcji eugenicznej, także z powodu gwałtu, jeśli tak kobieta chce. Nie popieram czynienia z aborcji do redukcji płodności np. nastolatek. Płodność nastolatek to coś zdrowego, co daje siły życiowe temu starzejącemu się społeczeństwo, co trzeba chwalić i popierać. Natomiast wielu zwolenników "postępu" zamiast naciskać na tolerancję wobec ciężarnych nastolatek, ma dla ich losu tylko ofertę aborcji i antykoncepcji, nie uważa natomiast, by myliło się społeczeństwo, które postponuje taką nastolatką. To społeczeństwo jest przesycone światopoglądem materialistyczno-burżuazyjnym, wedle którego wszystko trzeba podporządkować zdobyciu pracy i życiu ekonomicznemu (co to k..wa za ceny mieszkań są, lewica powinna promować czynsz i ceny maksymalne nawet jeśli ograniczy to podaż mieszkań - czasami lepszy drewniany barak niż drogi spekulacyjny lokal kupiony na całożyciowy kredyt), natomiast biologia się nie liczy. W mojej opinii zew natury, grę hormonów, skutkujące czasami nastoletnią ciążą trzeba zdecydowanie zaakceptować. Btw. księża (lekko fukający czasem, że panna nie ma męża itp.) częściej akceptują młode ciężarne kobiety (choć przypuszczam, że w dużej mierze utylitarnie, bo np chrztu, a zatem pieniędzy się nie odmawia) niż pseudo-postępowcy. Nastoletnie ciężarne kobiety zasługują na więcej szacunku, bo bez nich bylibyśmy w jeszcze gorszej sytuacji (a Pan tarak niech zauważy, że w antyklerykalnej PRL nastoletnich ciąż było kilka razy więcej niż dzisiaj).
"Było błędem Lewicy, że w początkowym okresie przebudowy nie zadbała o własną stację telewizyjną ale taka stacja to ogromna inwestycja - skąd miały się wziąć te pieniądze?
Nikt z członków i sympatyków nie miał takiej forsy, a w nowych warunkach dekomunizacji Polski, żaden bank nie dały na taką inwestycję ani grosza."
Panie Tarak już pisałem o tej sprawie. Błędem części lewicy, tej rządzącej, tej z SLD (i z UP przypadkiem też) była zgoda na powołanie komisji ds. afery Rywina. Odtąd sprawa prężnych mediów lewicowych w naszym kraju umarła śmiercią naturalną. "Lwica lewicy" chwali dziś "zjednoczoną prawicę" w partyjno-publicznej telewizji. Komisja ds. afery Rywina zbudowała duopol PO-PiS.
p.s. często mówi się, również na lewicy polskiej "o braku mieszkań" - informuję zatem, że w zeszłym zbudowano 220 tysięcy mieszkań, a nadwyżka zgonów nad urodzeniami wyniosła 115 tysięcy, co jeszcze bardziej poszerzyło krąg dostępnych do sprzedaży mieszkań; pomimo takie podaży oraz pandemicznego kryzysu gospodarczego ceny ... rosną. Dlaczego ? Nie mogąc zarobić na oszczędnościach w banku (oprocentowanie prawie 0%), ludzie (tj. tylko ci bogatsi) inwestują w fundusze nieruchomości, w efekcie ceny mieszkań spekulacyjnie rosną. Co powinny zrobić instytucje państwa ? NBP - podwyższyć stopy procentowe (zwł., że 3% inflacji mamy), a rząd - ustalić cenę maksymalną czynszu lub kupna mieszkań za m2. Uchroni to kraj od pęknięcia bańki i bankructw. Mimo że podaż mieszkań spadnie, nie będzie to groźne społecznie jak za Gierka (wtedy oddwano 250-300 tys. mieszkań rocznie, czyli w takiej liczbie, jaka była nadwyżka urodzeń nad zgonami wówczas) ...
Pisze pan Rysz:
". Potrzebujemy czegoś na kształt antify, anarchistów i blm, to jest jednak coś ..."
W Panu jednak tkwi pragnienie rewolucyjnych zmian siłowych.
Ja jednak wiem, że zmian wprowadzonych z siodła nie da się utrzymać metodami pokojowymi.
Bodajże to Czyngis-chanowi przypisuje się powiedzenie, że można zdobyć imperium z siodła ale nie można z siodła rządzić. Podobnie, tyle że o bagnetach wypowiadał się rzekomo Napoleon, któremu przypisuje się powiedzenie, że można zdobyć królestwo bagnetami ale nie da się na nich usiedzieć.
Przypominam te znane anegdoty po to, żeby uświadomić rewolucjonistom, że przemoc prowadzi do przemocy a nie do zmian na lepsze.
Jedyna droga to edukacja obywatelska, żeby obywatel rozumiał, że gdy godzi się na dyktat kościelny, to tym samym godzi się na trwanie w marazmie a może nawet na cofanie się w osiągniętym już za PRLu postępie, co obecnie obserwujemy.
Dalej pan Rysz pisze:
"
"Feminizm - taki totalny - jest dobry, jak ma się zbyt wysoki przyrost naturalny (skutkujący np. głodem jak w II Rp) i społeczeństwo patriarchalne (jak w islamie czy hinduizmie), a nie w katolickim matriarchacie, takim jak Polska. "
Nie tak rozumiem feminizm.
Feminizm to walka kobiet o upodmiotowienie a nie próba zajęcia miejsca społecznego mężczyzn.
Czasami ta walka przybiera postać groteskową, zgadzam się tu z Panem, ale te pojedyncze przypadki nie unieważniają podstawowego celu tej walki.
( Tu uwaga: feminizm to walka więc yang w pełnej krasie).
Zgadzam się też z Panem co do nastoletnich ciąż - wiadomo przecież, że dzieci młodych matek są zdrowsze i lepiej się rozwijają ( 17-30 lat), ale w żadnym wypadku nie popieram tutaj przymusu rodzenia; kobieta każda, młoda czy starsza, musi mieć pełne prawo do decyzji o sobie, bez żadnych wyjątków.
Trzeba stworzyć takie warunki społeczne i materialne żeby dziewczyna nie bała się urodzić dziecka pozamałżeńskiego,
otoczyć ją specjalna troską, nie werbalnie a realnie.
To przecież odwieczny postulat Lewicy.
Jego realizacja wiedzie znowu poprzez umniejszenie roli Kościoła w życiu społecznym, nie piętnowanie dziewczyny
( i jej matki!!) publicznie z ambony i, częściej, w codziennych kontaktach z parafianami.
Trzeba to sobie jasno powiedzieć: nie walczymy ze strukturami kościelnymi z powodów światopoglądowych ale z powodu wstecznictwa intelektualnego, które krzewi.
Co do postawy niektórych byłych działaczy:
" "Lwica lewicy" chwali dziś "zjednoczoną prawicę" w partyjno-publicznej telewizji. Komisja ds. afery Rywina zbudowała duopol PO-PiS"
To jest przypadek godny pożałowania, ale weźmy pod uwagę, że prawicowy rząd ma na nią haka w postaci zawieszonego postępowania związanego z ubezpieczeniami pracowników i odprowadzenia z tego tytułu na konto jej męża prowizji.
O ile dobrze pamiętam, przepisy w tej sprawie nie były jednoznaczne a jak wiadomo rządzi ten, kto trzyma karabin, więc ma się czego obawiać "lwica lewicy".
W pozostałych kwestiach nie ma między nami sporu.
Pozdrawiam.
Nie manipuluj, nie jestem bynajmniej miłośnikiem Niemiec.
Jestem zwolennikiem Zjednoczonej Europy, to duża różnica.
A skoro niektóre rozwiązania w Niemczech są lepsze dla ludzi pracy to o tym piszę.
Jeżeli zaś chodzi o Salazara to był FASZYSTOWSKI dyktator Portugalii, coś jak hiszpański Franco. Nie miał nic wspólnego z lewicą, przeciwnie, brutalnie ją zwalczał i powinieneś się wstydzić że tego nie wiesz.
rzecz tarak. tak i nie. teoretycznie tak. praktyki nie. właściwie należałoby wyjść od tego że kobiety mają dokładnie takie same prawa jak mężczyźni. bo i niby dlaczego miałyby ich nie mieć? przecież są ludźmi. obywatelami. itd. kiedyś może i nie miały. ale to przeszłość. stąd też o nic nie muszą walczyć. nie ma o co. o żadne upodmiotowienie. "kobiety" są owym podmiotem takim samym jak i "niekobiety". w gruncie rzeczy są nawet uprzywilejowane. w wielu dziedzinach. o ile nie we wszystkich. i doprawdy nie wiem jak można tego nie dostrzegać. ja to już dostrzegałem w podstawówce. choć wtedy uważałem za coś raczej naturalnego. ale teraz tak nie uważam. ok. dalej. o co one zatem walczą. właśnie o zajęcie miejsca mężczyzn. z automatu. z samego faktu bycia kobietą. ustawowo. temu służą vel mają służyć różne tzw. parytety. bo tak normalnie nikt im niczego nie broni.
1. w Polsce jest matriarchat. to oczywiste dla każdego mającego zdolność do obserwacji tego świata. 2. katolicyzmu bym w to nie mieszał. i to absolutnie. Włochy są katolickie. daleko bardziej niż Polska. są arcykatolickie. wedle niektórych historiozoficznych teorii katolicyzm i włoskość (italianita) to jedno. a tam tj. we Włoszech żadnego matriarchatu nie ma. wręcz odwrotnie. zwłaszcza na południu (co nie oznacza bynajmniej jego obecność na północy). Nie bez kozery feministki mówią o Italii jako "trudnym terenie". Tak że reasumując nie mieszaj do tego katolicyzmu.
1. Weź sobie jakiś słownik i zapoznaj się ze znaczeniem słowa "manipulacja". manipulowaniem się brzydzę. nawet gdybym chciał manipulować, prawdopodobnie nie umiałbym. 2. Salazar? Ten samotnik z Coimbry? Tak? O tego ci chodzi? Bo ja myślałem że to jakaś odmiana döner kebabu.
A propos. W dyskusjach łatwo o nieporozumienie. W ogóle. A w szczególe w dysputach przy pomocy słowa pisanego (np. tych on line). Tedy. Zajęcie miejsca mężczyzn. By tu się nie rozwodzić. Sprawniej na jakimś przykładzie. Nie będzie uniwersytet
A na nim niech będzie historia (jej instytut, wydział, zakład itp.). Taka robota uchodzi za prestiżową. I notabene słusznie. Większość pracowników (tutaj historyków) to mężczyźni. Ale nie dlatego że są mężczyznami (ja p! ale rozważania, jeszcze 30 a na pewno 30 years ago kanwa na filmową komedię). Lecz z rozmaitych innych względów. Merytorycznych. Feministki natomiast chcą parytetów. To znaczy by kobiety pełniły różne tam prestiżowe role społeczne tylko dlatego że są kobietami. Czym taki pogląd jest nie będę tu mówił.
Gombrowicz był bankowcem, który przez przypadek stał się jednym z najbardziej znanych polskich pisarzy.
Orwell był prawicowym wagabundą, który przez przypadek walczył w Hiszpanii pod stronie Republiki i to w jednej z najbardziej radykalnych formacji.
Salazar był samotnikiem, który przez przypadek sprawował dyktatorską władzę w Portugalii przez kilkadziesiąt lat.
Tylko Sławomir w nim nie istnieje ;)
Słuchaj chłoptysiu, miano "Samotnik z Coimbry" spotkałem w jakiejś historii Portugalii, to znaczy nie na Onecie czy tym podobnych miejscach, tobie zdaje się bliskich, lecz w jakimś poważnym książkowym opracowaniu, jakim, nie pamiętam, a na potrzebę odpowiedzenia tobie nie będę zawracał sobie głowy ewentualnym przypominaniem, pewnie w jakimś obcojęzycznym.
Aha, i nie mam powiedziane, Orwell był PRAWICOWYM wagabundą, lecz że był wagabundą, w pewnym okresie swego życia, co podparłem linkiem (chyba po niem.). Comprendo? Boże. Q. Jaki materiał ludzki jest przyciągany przez lewicę. Małostkowość. Czepiactwo. Mściwość. Chęć postawienia na swoim. Czy ja ci coś człowieku tutaj zrobiłem złego?
A czymże zasłużyłem na ten wysublimowany epitet "chłoptysiu"? Z pozycji sędziwego mędrca zakłada on młody wiek i niedojrzałość interlokutora. Na jakiej to podstawie czytelniku obcojęzycznych publikacji, pogardzający Onetem?
Wszyscy pomogli tu przeczytać, jak poddawałeś w wątpliwość lewicowość Orwella. To nie fake news lewackiego (?) Onetu. Czyżby w obcojęzycznych publikacjach o niej nie pisano?
Oczywiście masz pełne prawo kompromitować się publicznie, wykazując swoją niewiedzę lub cząstkową/wybiórczą wiedzę o świecie i ludziach. Chcemy czy nie chcemy, mamy jednak wolność słowa, więc powinieneś łaskawie pozwolić innym na jej komentowanie, a nawet nieszkodliwą ironię, która jeszcze nikogo nie zabiła. Nawet tak de facto niewielkiej liczby osób jak dyktatura "samotnika z Coimbry"...
"katolicyzmu bym w to nie mieszał. i to absolutnie. Włochy są katolickie. daleko bardziej niż Polska. są arcykatolickie. wedle niektórych historiozoficznych teorii katolicyzm i włoskość (italianita) to jedno. a tam tj. we Włoszech żadnego matriarchatu nie ma. wręcz odwrotnie"
Na temat Italii ja się tu nie wypowiadam. Ja się wypowiadam na temat Polski i polskiego amalgamatu tzw. narodowego katolicyzmu, nie będącego ani 100% katolicyzmem, ani takim 100% nacjonalizmem typu szowinistycznego, lecz próbą polskiej reinterpretacji katolicyzmu od kategorii maryjnych po kategorie łączące nienawiść do różnych innych, często taką hardcore'ową, na szczęście dla tych innych "słomianą" w swym zapale przeważnie, ale oczywiście smród nienawiści zostaje (oczywiście to przenikało do innych ruchów, grup społecznych od szlachty po chłopstwo, aż nawet potrafiło być "pragmatyczną" postawą ekspedientek w PRLu).
Polacy nie są narodem lepszym czy gorszym od innych, ale taką zazdrość czy zawiść przekuwającą się w głupkowatą nienawiść lubią pokazywać. Są też strasznie zakompleksieni i część z nas i nich (ja to ogólnie jestem bardziej kosmopolityczny niż typowy Polak) próbuje to przekuć w dumę. Z drugiej strony, myślę że przeciętny Polak to smerf-maruda. Powinien się w sumie cieszyć, że otoczenie najbogatszych krajów, zgoda unijnego epicentrum na coś takiego jak dotacje unijne będące równoważnikiem dla zysków wyprowadzanych przez miedzynarodowe koncerny oraz będąca sama w sobie dużym kłopotem na przyszłość redukcja populacji, powoduje, że ta nasza część Europy , która do Unii wstąpiła (EŚW) uciekła gospodarczo np. czołowym gospodarczo krajom Ameryki Łacińskiej (Urugwaj, Argentyna, długo "boomujące" (1990-2015) Chile, Panama, Kostaryka, przejsciowo też Meksyk), którym nikt nie proponuje dotacji wyrównujące zyski z zagr. inwestycji. USA Meksykowi w ramach NAFTA co chwila nawet podstawiało nogę i czyniło wyjątki dla siebie i swoich podmiotów. W sumie niektóre z krajów naszego regionu nie musiały się specjalnie trudzić: wystarczy mieć silnie ujemny przyrost naturalny jak Bułgaria, zaledwie przeciętny wzrost gospodarczy, a statystycznie szybko "gonić" Zachód pod względem pkb na mieszkańca, choć przykład Irlandii pokazuje, że pkb potrafi być w dużej mierze artefaktem oddalonym od innych procesów społeczno-gospodarczych ...
To przecież oczywiste tu nie idzie o żadne Włochy. Ale skoro dane zjawisko (tutaj matriarchat) łączysz z katolicyzmem to daję ci przykład kraju który także jest katolicki a tam tego zjawiska nie ma. już to wskazuje na błędną konotację. ba więcej ita jest daleko bardziej katolicka zwl. w swych warstwach ludowych to zaś może (choć nie musi) wskazywać na zupełną przeciwstawność twojego twierdzenia.
Jasne że Polacy nie są ani gorsi ani lepsi. Ludzie z grubsza wszędzie są tacy sami w swych zachowaniach. Ot. Dzisiaj w commuter train w rhein-main-gebiet którym jechałem jeden człowiek zwrócił uwagę drugiemu o szmatę a konkretnie tylko o to że zsunęła mu się z nosa i żeby ją na nos naciągnął. Wywiązała się dyskusja między nimi. W końcu winowajca tj. Ten któremu z Nosa szmata spadła nazwał zwracającego uwaga mianem idioty (du idiot) który wierzy we wszystko czym faszerują nas rządzący.
Publikacji obcojęzycznych nie czytam dla ich obcojęzycznosci. Podobnie jak polskich dla ich rodzimojezycznosci. A teraz spróbuj się dowiedzieć po co ludzie czytają.
Pytasz teraz o "ludzi" w odróżnieniu od lewackiego "materiału ludzkiego", który - rzecz jasna - nie czyta?
w zastępstwie macham pompy, dziennie wyjdzie tego łącznie dobre kilka setek, lekko coś koło 500, zwykłe pewnie więcej, teraz jednorazowo machnąłem ich 210, no ale pompkami, czy samymi pompkami, nie opędzi się, a żelastwa przecież nie będę tutaj kupował (zresztą nawet by nie było gdzie).
@vc. wiesz coś może na ten temat? pytam, bo ty tej całej "pandemii" zdaje się kibicujesz.
To miło, że akurat mnie pytasz. Kibicuję tylko miejscowej drużynie żużlowej. Przy ostatnim wzroście liczby zakażeń w Polsce nie spodziewałbym się rychłego otwierania czegokolwiek.
Znam znam Czewka (Częstochowa) znana z żużla, kiedyś, dawno dawno temu, wracając stamtąd, a był czas, że bywalem w tym i zarazem twoim mieście relatywnie często (he, nomen omen) kupiłem jakiś magazyn żużlowy, cos jak piłka nożna dodatek z prezentacją klubów, a mówię o tym, bo nigdzie indziej tej gazety nie widywałem, na jej lekturze zeszła mi jazda osobówką do Kielc, ale nie, to nie jest sport, mógłby mi się podobać, żużel to brud, nie wiem, może się mylę, ale tak mi się wydaje, jakiś czarny pył czy coś, absolutnie nie dla mnie, mnie bliska jest czystość, sterylna, no i ten warkot, no, thanks.
Żelazo możesz zamówić za pośrednictwem internetu z możliwością odbioru w sklepie (np. Decathlon)
dzięki. ale to przecież oczywiste. ale równie oczywiste jest to że w wynajmowanym lokum nie będę się za przeproszeniem pie.dolil z czymś takim. nb. wczoraj będąc na rozmowie w offenbach (am main) widziałem kolejkę przed jakąś odzieżową sieciówką chciałem wejsc i ewentualnie coś z łachów sobie kupić ale okazało się że to kolejka po odbiór besztelungi.
"ale równie oczywiste jest to że w wynajmowanym lokum nie będę się za przeproszeniem pie.dolil z czymś takim."
Nie, to nie jest oczywiste. Tu się mieszka w wynajętych mieszkaniach i ma się w nich swoje rzeczy. To normalne.
No dobra, ale o co tobie właściwie chodzi? Poza tym ja nie mam zamiaru tutaj dłużej przebywać, w każdym razie w jednym miejscu, jeśli otworzą np. indie być może walnę tam, miałbym i tam toto ze sobą taszczyć, czy zostawiać tutaj, ok. żelastwo nie kosztuje wiele, ale ja kasą, nawet niewielką, nie nawykłem się rozrzucać. Ale oczywiście dzięki za troskę. W tym przypadku o moją fitkondycję.