Sposób postrzegania światowej sytuacji geopolitycznej w Ameryce Łacińskiej jest inny, niż w Polsce, której klasa polityczna idzie zazwyczaj - bezkrytycznie - w ślad za aktualnym stanowiskiem administracji rządzącej USA (kiedyś republikanów, teraz demokratów i tak na zmianę). Jeszcze w trakcie rozpoczynającej się kampanii prezydenckiej Lula Da Silva wskazał na współodpowiedzialność - w jego ocenie - władz Rosji i Ukrainy, a w następnej kolejności także m.in. UE i USA, za wojnę toczącą się na terytorium Ukrainy -
https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art36237291-da-silva-zelenski-jest-tak-samo-odpowiedzialny-za-te-wojne-jak-putin ... Być może politycy w odległych krajach mają szersze i chłodniejsze spojrzenie na ten konflikt, niż bezpośredni sąsiedzi Rosji i Ukrainy?
I jeszcze kilka różnic w stosunku do polskich polityków pewnie by się znalazło.
"Wojna na Ukrainie oczami Luli... Zełenski i Putin współodpowiedzialni"
Musi mówić, że Zełeński, by opcję antyamerykańsko-guevarystowską wśród weteranów dawnej lewicy zaznaczyć jako taką, którą niby wspiera, oraz po to, by pokazać, że Brazylia, z powodu swej wielkości też coś znaczy, więc ma własny punkt widzenia związany z funkcjonowaniem w zachodniej hemisferze
Musi jednak także mówić, że winny jest Putin, bo po pierwsze tego wymagają fakty, jeśli nie jest się odklejonym od rzeczywistości. Po drugie, putinowska propaganda w wielu miejscach pokrywa się z kontrowersyjnymi stwierdzeniami i militaryzmem a la Bolsonaro, po trzecie - Lula wie, ile może i że jest w tym systemie, w którym żyje socjaldemokratą i lewicowym liberałem a la Biden - pełni funkcję brazylijskiego Bidena i nie ma co zaprzeczać. Poza tym po pajacowaniu Bolsonaro większość mediów brazylijskich, nie mówiąc już o amerykańskich, poparło Lulę da Silva. Tak, Lula stał się wybrankiem elit medialnych i "systemu" (nolens-volens), w zasadzie drugim Obamą, a Bolsonaro popełnił los Trumpa stając się symbolem pseudo-antysystemu, choć zaskakująco dobrze i lepiej od rudego gringo wypadł ze swym wynikiem w drugiej turze ...
"Być może politycy w odległych krajach mają szersze i chłodniejsze spojrzenie na ten konflikt, niż bezpośredni sąsiedzi Rosji i Ukrainy?"
Gówno prawda. Po prostu z tymi krajami nie graniczą, więc mają inny kontekst, a poza tym interesy ... (no i duzi się ze sobą umawiają, podczas gdy takie płotki jak Ukraina dostają w dupę)
Musi to na Rusi, ale chyba i tam niekoniecznie. To głównie polscy politycy śpiewają jednym chórem i starają się być "bardziej papiescy od papieża", ale w większości innych krajów świata jest zróżnicowana debata polityczna, także w temacie wojny na Ukrainie.
Oczywiście wszyscy grają swoje role, ale polski teatr polityczny jest wyjątkowo nudny. Chyba lepsze już latynoskie telenowele.
latynoamerykańskiej klasycznej, starej/nowej, patriotycznej, niepodległościowej, suwerenistycznej lewicy, pomijam tu dziwny modern "left", a ta klasowa ,społeczna lewica jest mocno antyamerykańska, z sentymentem, może i nie racjonalnym, do Rosji wynikającym z dawnej sympatii choć nie bezkrytycznej do ZSRR.
Na lewica.pl pomija się np. informacje o akcjach antynato, antyusa, antybruksela, antysankcje podejmowanych przez europejską lewice np. Komunistyczną Partię Czech i Moraw, Czeską Partię Socjaldemokratyczną czy Die Linke, Komunistyczną Partię Grecji, Komunistyczną Partię Francji, Francja Nieujarzmiona , włoskiego Odrodzenia Komunistycznego czy np. niepodległościową lewicę baskijską, irlandzką lewicę republikańską, lewicę korsykańską, katalońską, bretońską, szkocką klasowe związki zawodowe CGT, udział w protestach w Mołdawii Partii Komunistów Republiki Mołdawii oraz Partii Socjalistów Republiki Mołdawii czy antyfaszystowskich protestach na Łotwie, Estonii.
Ostatnio antysystemowa lewica na Ukrainie/głównie emigranci polityczni/ poinformowała o powstaniu Międzynarodowego Komitetu Pomocy więźniom Politycznym, w projekt zaangażowani są ludzie z KPU,Dzierżawy,Patrioci-za życie, oddział Kowpaka, SPU oraz redakcja MPIR https://www.youtube.com/channel/UCMev_zQPPEVeR7S51pF-bOA
jest oderwana od rzeczywistości i w swoim proamerykańskim serwilizmie niczym nie różni się od prawicy. Co do lewicy brazylijskiej to wszystkie liczące się siły starej/nowej lewicy np. Brazylijska Partia Komunistyczna, Partia Robotnicza i ich związkowe, studenckie, młodzieżowe przybudówki są silnie antyamerykańskie , podobnie jak Komunistyczna Partia Brazylii mająca pewne wpływy w Sao Paulo, nie licząc mniejszych radykalnie lewicowych ugrupowań, mających pewne wpływy w lewicowym ruchu związkowym czy studenckim, nie mówię tu o "współczesnej lewicy" z pod znaku zielonych, socjalliberałów którzy mają pewne wpływy wśród studentów i wykładowców dużych ośrodków uniwersyteckich.
To tak jak by się dziwić dlaczego boliwijska MAS jest antyamerykańska czy np. niektóre odłamy argentyńskich peronistów czy Komunistyczna Partia Ameryki i związki zawodowe czyli środowiska marksistowsko-leninowskiej tzw. starej lewicy i guevarystowskiej tzw. nowej lewicy.
Dlaczego po obaleniu profrancuskiego rządu przez zbuntowanych oficerów w Mali, lewicowi demonstranci anty-neokolonialiści wyszli z rosyjskimi flagami. Dlaczego grupy lewicy patriotycznej w Haiti ostatnio demonstrowały z flagami Kuby, Rosji i Chin protestując przeciw promerykańskiemu reżimowi.
Polski w USA wynika z tego że leży ona daleko. Może kraje którymi rządzili prymusi Szkoły Ameryk, gdzie szalała Operacja Condor, brudne wojny, terapia szokowa, neoliberalizm mają zdrowsze podejście do USA.
Może dlatego tamtejsza lewica tak bardzo rózni się od tego co w Polsce uchodzi za tzw.lewice
"no cóż polska systemowa "współczesna lewica"
jest oderwana od rzeczywistości i w swoim proamerykańskim serwilizmie niczym nie różni się od prawicy"
A może Partia Demokratyczna jest najważniejszą partią centrolewicową na tzw. bogatym zachodzie i polska systemowa lewica ma po prostu i podobne miejsce na scenie politycznej (choć nie poparcie) i powołuje się na nią - nie chcąc być razem w grupie z dużą częścią Republikanów, którzy są izolacjonistyczni, ani z Putinem, który retorycznie walczy np. z progresywizmem obyczajowym
miałem na myśli
To tak jak by się dziwić dlaczego boliwijska MAS jest antyamerykańska czy np. niektóre odłamy argentyńskich peronistów czy Komunistyczna Partia Argentyny i związki zawodowe czyli środowiska marksistowsko-leninowskiej tzw. starej lewicy i guevarystowskiej tzw. nowej lewicy.
A są to klasowe związki mające realne wpływy wśród klasy robotniczej, prekariatu i tak np. Komunistyczna Partia Argentyny ma silne powiązania z peronistyczną, patriotyczną lewicą oraz wywodzącą się z partyzantki FARC kolumbijską lewicą oraz boliwijską MAS a także ruchem boliwariańskim w Wenezueli oraz komunistami na Kubie a także sandinistami z Nikaragui oraz środowiskami wywodzącymi się z ruchu teologii wyzwolenia, radykalnych społecznie oraz tradycjonalistycznych kulturowo. Warto wspomnieć o brazylijskiej grupie Nowy Opór która miała kontakty z FARC oraz Inną Rosją Limonowa a także ze środowiskiem Dugina, członkowie tej grupy utrzymywali kontakty z Milicją Ludową DRL, sama grupa określana jako narodowo-bolszewicka, narodowo-komunistyczna, antykapitalistyczna, tworzyli milicje ludowe powiązane z Partią Robotniczą oraz radykalnym skrzydłem Młodzieży Socjalistycznej i zielonym ruchem oporu w Libii, partią Odrodzenia Socjalistycznego w Syrii i Iraku oraz Partią Boga w Libanie i Iranie.
Co do Luli to porównywanie tego lewicowego działacza z liberałem Bidenem to ......., to tak jak porównanie celebrytów liberałów z BLM z radykalnymi lewicowcami z Partii Czarnych Panter (dawnymi i obecnymi). Bernie Sanders pod pewnymi wzgledami ma podobne troche poglądy do Luli
to wielkie nadużycie, może jak na USA. Odpowiednikiem PD w Polsce była Unia Wolności, a potem Partia Demokratyczna-Demokraci.pl, wreszcie Platforma Obywatelska, oczywiście kwestie obyczajowe należy zignorować bo to z prawdziwą lewicowością nie ma nic wspólnego.
Może należy przyznać oczywisty fakt że lewica w Afryce,Azji,Ameryce łać. wygląda inaczej niż w Europie (rozdzielając tzw. starą Europę.zach i nową Europę.wsch) czy Ameryce płn.
Komunistyczna Partia Chin, Komunistyczna Partia Wietnamu, Laotańska Partia Ludowo-Rewolucyjna, Partia Pracy Korei, Komunistyczna Partia Nepalu, Komunistyczna Partia Kuby, Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej, Partia Socjalistycznego Odrodzenia Arabskiego, Sandinistowski Front Wyzwolenia Narodowego, Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli, boliwijski Ruch na rzecz Socjalizmu, Afrykański Kongres Narodowy i Ruch Bojowników o Wolność Gospodarczą w RPA, Front Wyzwolenia Narodowego w Algierii czy Partia Pracujących Kurdystanu, Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny na pewno nie pasują do kanonu obudzonej, współczesnej lewicy tzw. globalnego zachodu, wiele z nich albo jest obyczajowo tradycjonalistyczne, albo zwyczajnie nie interesuje się tymi sprawami, do tego antyamerykanizm, antysyjonizm, wrogośc wobec tego co określają mianem zachodni neokolonializm-wszystkie one wywodzą się ideowo albo z marksistowsko-leninowskiej tzw. starej lewicy albo guevarystowskiej tzw. nowej lewicy (lewica 68), teologia wyzwolenia
Partia Demokratyczna w USA jest wielonurtowa, a akurat obecnie urzędujący prezydent Biden reprezentuje jej raczej prawe lub co najwyżej centrowe skrzydło i niejednokrotnie bywał krytykowany przez wielu lewicowych amerykańskich demokratów, także w kwestii polityki wschodniej. Przy czym krytyka zaangażowania USA i NATO w wojnie na Ukrainie wydaje się aktualnie mocniejsza i bardziej donośna po stronie amerykańskich republikanów i środowisk skupionych wokół eksprezydenta Trumpa. Tak jak kiedyś część demokratów krytykowała przedłużającą się wojnę w Iraku firmowaną początkowo przez administrację prezydenta Busha (wtedy te stosunki polityczne w USA były odwrotne). Są tam też inne, niż demokraci i republikanie, ugrupowania, choć niewielkie i pozbawione istotnych wpływów. Nie można zresztą wykluczyć, że kolejne wybory prezydenckie w USA w 2024 r. przyniosą zmiany u władzy, w tym ewentualną zmianę kursu geopolitycznego, ale co będzie za dwa lata to teraz nikt jeszcze nie wie...
Także wśród europejskich polityków i opinii publicznej wcale nie ma nastrojów tak jednoznacznie antyrosyjskich czy prowojennych, jak w polskim medialnym main-streamie, porównaj np. - https://biqdata.wyborcza.pl/biqdata/7,159116,28438762,wojna-w-ukrainie-czesc-europejczykow-wina-obarcza-nato-nie.html?disableRedirects=true&fbclid=IwAR1LvOS0CdhX3U1sFVC-80VeNVsW2_PbaOWArbQiiQfOXaYF2Pufj72YFxw .
W tym część przywódców europejskich opowiada się raczej za negocjacjami, szukaniem mimo wszystko drogi do pokoju, a nie za wojną. Do grupy tej wydaje się zaliczać nie tylko konserwatywny przywódca Węgier Orban, ale i np. francuski centrowy prezydent Macron, choć niektórzy zarzucają mu "kluczenie" (wiadomo - rasowy polityk...). To szczególnie w Polsce żyjemy w jakiejś bańce polityczno-medialnej, w której na ogół nie dopuszcza się - poza niszowymi pismami - do głosu opinii, które nie byłyby agresywnie antyrosyjskie, a zarazem radykalnie proNATOwskie. Jesteśmy wciąż, na swój sposób, poddawani próbom tresury w nienawiści do Rosjan (te wszechobecne "kacapy", "onuce" przewijające się w komentarzach etc.), podczas gdy Ukraina, a w tym obecne władze ukraińskie, są przedstawiane w wyłącznie pozytywnych barwach. Obraz całego tego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego przybrał w polskich mediach mityczną/baśniową formę obrazu walki dobra ze złem, a proukraińskość - fanatyczne formy. Stopień propagandy w tym temacie jest niestety niebywale wysoki, na tle Europy i reszty świata - gdzie do społeczeństwa dociera znacznie bardziej zróżnicowany przekaz. Przy czym ani bezkrytyczna prorosyjskość, ani ślepa antyrosyjskość - nie mają racjonalnego uzasadnienia (tak samo jak ślepa proukraińskość czy antyukraińskość). Należy także odróżniać ocenę danego społeczeństwa - w jego zróżnicowaniu - od oceny jego władz państwowych. Chodzi także o zniuansowane podejście do złożoności relacji i wydarzeń międzynarodowych, w tym ich genezy, a także o rzetelne przekazywanie informacji - czego w polskim mainstreamie na ogół nie ma.
Lewica.pl, a przynajmniej część jej redakcji, wydaje się też aspirować do tego mainstreamowego polskiego przekazu medialnego, który jest jednostronny, choć z drugiej strony czasem opublikuje jakiś przedruk np. z "Przeglądu" - jednego z nielicznych wydawanych w Polsce pism o przekazie pluralistycznym, jeśli chodzi o tematykę międzynarodową i geopolityczną.
Polska "lewica" nie szuka wzorców w zach Europie tylko w USA, jakie to typowe, SLD wzorowała się na demokratach, wcześni polscy "anarchiści" po 1989 papugowali prawicowych libertarian z ameryki, polska prawica liberalna UW papugowała demokratów inni republikanów, nie szukali wzorów europejskich tylko anglosaskie.
Co do tego czy Polska jest częścią Europy zach, to można się spierać, pretenduje tak jak Rumunia, Litwa,Łotwa,Estonia itd ale Francja,Niemcy zawsze patrzyły na ten obszar protekcjonalnie i podejzliwie,co do USA to po 1989 zawsze widziały nową europę jako obszar dzięki któremu mogą mieszać działaniom Francji,Niemiec które nie podobaja sie jankesom
"Co do Luli to porównywanie tego lewicowego działacza z liberałem Bidenem to ......., to tak jak porównanie celebrytów liberałów z BLM z radykalnymi lewicowcami z Partii Czarnych Panter (dawnymi i obecnymi). Bernie Sanders pod pewnymi wzgledami ma podobne troche poglądy do Luli"
Zacznijmy od tego, co można i czego nie można. Gdyby Lula miał zaplecze, to mógłby zrobić znaczniejsze zmiany socjalno-lewicowe, a tymczasem mógł realizować jedynie Trzecią Drogę uzupełnioną o zwiększone transfery społeczne na kształt "dochodu obywatelskiego". Innymi słowy rzecz modna wśród "środowisk liberalno-lewicowych" ...
Bernie Sanders, oczywiście jest na lewo od Bidena, pytanie co by mógł, gdy większość demokratycznych parlamentarzystów również uzależniona jest od dawków milionerów bądź sama nimi jest, podobnie jak republikanie ...
Partia Demokratyczna oczywiście przypomina z jednej strony dawną Unię Wolności, ale i SLD z czasów świetności 2001-2005, gdzie proamerykanizm stał się powszechny w tej partii, a realizowany program był w zasadzie zderzeniem socjaldemokratycznych haseł z konserwatywno-liberalną praktyką (dlatego PO wygrała po 2007 na geograficznie podobnych terenach, choć bez socjaldemokratyzmu)
"Partia Demokratyczna w USA jest wielonurtowa, a akurat obecnie urzędujący prezydent Biden reprezentuje jej raczej prawe lub co najwyżej centrowe skrzydło i niejednokrotnie bywał krytykowany przez wielu lewicowych amerykańskich demokratów, także w kwestii polityki wschodniej."
Generalnie to prawda, choć krytykowany jest raczej za powolność w przeprowadzaniu obiecywanych reform gospodarczych - przede wszystkim
"Przy czym krytyka zaangażowania USA i NATO w wojnie na Ukrainie wydaje się aktualnie mocniejsza i bardziej donośna po stronie amerykańskich republikanów i środowisk skupionych wokół eksprezydenta Trumpa."
Republikanie wrócili do roli, jaką pełnili podczas I wojny światowej (krytyka Wilsona za zaangażowanie w Europie), II wojny światowej (krytyka Roosevelta za ponowne zaangażowanie w Europie) czy wojny wietnamskiej (za demokraty Johnsona, republikanie nie byli już izolacjonistami, ale ich militaryzm był ciut mniejszy)...
"W tym część przywódców europejskich opowiada się raczej za negocjacjami, szukaniem mimo wszystko drogi do pokoju, a nie za wojną. Do grupy tej wydaje się zaliczać nie tylko konserwatywny przywódca Węgier Orban"
Orban i jego miłość do pokoju. Ten sukinkot prowadzi ciągle wojny, choć na szczęście retoryczne, a pokój w jego ustach jest ... rodzajem cynizmu. Orban szczuje Węgrów na UE, muzułmanów i na każdego, kto jest dla jego władzy i dalszej kariery politycznej zagrożeniem
"Jesteśmy wciąż, na swój sposób, poddawani próbom tresury w nienawiści do Rosjan (te wszechobecne "kacapy", "onuce" przewijające się w komentarzach etc.), podczas gdy Ukraina, a w tym obecne władze ukraińskie, są przedstawiane w wyłącznie pozytywnych barwach."
Nie dziwcie się kacapom i onucom - Putin Rosję sam na ten kurs wprowadził niepotrzebnie wchodząc 24 II na Ukrainę. Akcja rodzi reakcję. Zresztą środowisko rusofilskie, lustrzanym odbiciem, prowadzi ogromną akcję ukrainofobii - właśnie poprzez facebooki marginalnych środowisk "niesystemowej" lewicy i przede wszystkim skrajnej prawicy - można nawet mówić o sojuszu opcji skrajno-antysystemowych na rzecz wizji prorosyjskich (rozumianych jako proputinowskich lub jego satelit a la KPR) - oczywiście sprowadzanych do bycia tylko i wyłącznie antyamerykańskimi, ale w praktyce krytyki Rosji i Putina brak
"Obraz całego tego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego przybrał w polskich mediach mityczną/baśniową formę obrazu walki dobra ze złem, a proukraińskość - fanatyczne formy."
I bardzo dobrze, bo Ukraina jest największą ofiarą i tej wojny, a także rozpadu ZSRR, i coś się jej należy. Życzę wam zresztą dzieci z kobietami z Ukrainy. Etycznym jest pomagać ofierze, nie zaś napastnikowi. I taka jest też historyczna różnica między trockizmem a stalinizmem. Trockiści nie udawali, że stalinowcy podzieliły Polskę z hitlerowskimi Niemcami. Dziś często alter-lewica powraca w kostiumie stalinowskim, we wspólnym z faszystami pakcie na rzecz putinowskiej Rosji. Natomiast lewica "systemowa", a także większość anarchistów czy neotrockiści m.in. z okolic Le Monde Diplomatique po prostu pomagają ofierze, a nie agresorowi, i nie robią z polityki międzynarodowej wyłącznie analizy geopolitycznych stref wpływów
W Twoim poście jest wiele inwektyw (faszyści, staliniści, cytowane onuce etc.), charakterystycznych zresztą dla dominującego w Polsce dyskursu polityczno-medialnego, jednak trudno tak dyskutować. Ludzie umierają po obu stronach konfliktu zbrojnego, zabijanie jest samo w sobie złe - co ostatnio głośno podkreśla także lewicujący papież Franciszek. Śmierć Ukraińca nie jest bardziej tragiczna, niż śmierć Rosjanina (i na odwrót). Zarówno żołnierze ukraińscy, jak i rosyjscy są posyłani na śmierć przez bezwzględne władze po obu stronach tego konfliktu. Jednym i drugim "pierze się mózgi" w imię nienawiści między narodami i wojny. Jednak wszyscy, niezależnie od przynależności narodowej, są ludźmi. Część - zarówno Ukraińców, jak i Rosjan - dezerteruje, co jest zachowaniem z jednej strony egoistycznym, ale z drugiej logicznym. Sama zaś granica narodowościowa - szczególnie na terenach pogranicza/wschodniej i południowej Ukrainy - jest płynna (większość lub przynajmniej połowa zamieszkującej tam ludności jest rosyjskojęzyczna, prawosławna obrządku moskiewskiego). To - by znów użyć słów papieża - w dużej mierze "bratobójcza" wojna. Pomagać można wszystkim, którzy tego potrzebują, ale na miarę posiadanych możliwości ("miłuj bliźniego swego - jak siebie samego", by znów nawiązać do retoryki chrześcijańskiej), logistycznych, budżetowych - w wymiarze krajowym oraz ewentualnie swoich własnych indywidualnych. Pomaganie powinno być prowadzone z głową, a nie ew. kosztem własnym. Tak samo polityka międzynarodowa i zagraniczna oraz jej przedstawianie w mediach.
A wspomniane rządy SLD-UP w latach 2001-2005 są jedynie przykładem, jak w ciągu kilku lat roztrwonić poparcie społeczne rzędu ponad 40 % do poparcia ok. 10 %. Mocno proamerykańska polityka tych rządów, w tym zaangażowanie państwa/wojska polskiego w wojnie w Iraku, nie cieszyła się w tamtym okresie większościowym poparciem społecznym, w tym wśród ich własnego elektoratu. Już późniejsze rządy PO były nieco chłodniejsze w owym proamerykanizmie.
Wezmiemy ich (ukrainskie kobiety i dzeci) glodem i chlodem
Jak wielkim trzeba byc SSqoorwysynem
*Rosyjskie siły zbrojne uderzyły w ukraińskie obiekty energetyczne*
*...w dziesięciu regionach kraju uszkodzonych zostało 18 obiektów, głównie energetycznych. Setki osiedli w siedmiu regionach zostało pozbawionych prądu. Tym samym część ukraińskiej stolicy została bez prądu. W Charkowie zatrzymała się podziemna i naziemna komunikacja elektryczna. Przerwane zostały dostawy wody. W obwodzie czernihowskim mają miejsce awaryjne wyłączenia prądu.*
Sputnik Polska jeszcze działa i w USA możesz go swobodnie czytać? To ciekawe, bo Facebook blokuje jego treści, a z Google'a wynika że coś takiego wręcz nie istnieje...
rasistowska, atawistyczna rusofobia nie pozwala logicznie myśleć. Co do serwilistycznego proamerykanizmu, to jest on również pozbawiony sensu i nie pozwala na realne postrzeganie procesów geopolitycznych. Co do tzw. modern left. z jej antykulturą wykluczenia. wokeizmem, staje się ona sekciarska, totalitarna a w swoim kulcie militaryzmu nie do odróznienia od neokonserwatystów i neoliberałów z ich wyższością białego "ogrodu" nad "dżunglą" jak to określił jeden z eurobiurokratów. Powstaje taki naziliberalizm który pod pozorem "uniwersalizmu" stara się narzucać innym cywilizacjom swój dyktat.
Ktoś kto zaczyna wyzywać innych od kacapów, onuc jasno dyskredytuje się i żadnym lewicowcem nie jest. Rasizm i szowinizm nie ma nic wspólnego z lewicą.
"W polityce zagranicznej L. I. Lula da Silva zapowiada wzmocnienie relacji z Mercosur, Unasur (Unia Narodów Południowoamerykańskich hiszp. Unión de Naciones Suramericanas) i Celac (Wspólnota Państw Ameryki Łacińskiej i Karaibów, hiszp. Comunidad de Estados Latinoamericanos e Caribeños), powrót do współpracy z krajami Ameryki Łacińskiej, Karaibów i Afryki. Jego stanowisko należałoby zatem umieścić w kontekście rodzącego się w ostatnim dwudziestoleciu „merydonializmu”, czyli kierunku w brazylijskiej myśli geopolitycznej postulującego odwrót od kierunku atlantyckiego i związków z USA i NATO w stronę budowania pozycji Brazylii w świecie policentrycznym i w oparciu o kontynentalną integrację południowoamerykańską. Koresponduje z tym powtarzany przez L. I. Lulę da Silvę postulat stałego miejsca dla Brazylii w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i jego wsparcie dla BRICS."
https://myslpolska.info/2022/11/02/onda-rosa-w-brazylii/
"Pomaganie powinno być prowadzone z głową, a nie ew. kosztem własnym"
Mówisz tak, a dlaczego ? Czy to nie jest altruizm, gdy pomaga się kosztem własnym ? Czy dbanie o koszt własny nie jest li tylko egoizmem ?
Czy to międzynarodówki (dawne) wzywały do solidarności robotników z krajów bogatszymi z tymi w krajach biedniejszych, lub w poprzek podziałów etnicznych (w USA). No i wreszcie, międzynarodowa solidarność jest postulatem ruchów antyglobalistycznych (walka o polepszenie bytu Trzeciego Świata drogą ustępstw Pierwszego Świata - jak wiadomo ustępstwami samych bogaczy się nie da)
Moja codzienna prasowke rozpoczynam wlsnie od Sputnik.pl
Na koncu kazdego artykulu jest:
Po wprowadzeniu ograniczeń przez Unię Europejską strona pl.sputniknews.com, a także strony Sputnik Polska na Facebooku i YouTube nie są dostępne w UE. Blokadę można ominąć, korzystając z aplikacji VPN na urządzeniu mobilnym lub komputerze. Natomiast nasze materiały wideo można znaleźć w serwisie Odysee. Zostań z nami!
Pomijam już takie ewenementy narodowościowe jak USA czy, z innej półki, współczesny Izrael (vide - "Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski" lewicowego, izraelskiego historyka Shlomo Sanda). Naprawdę, nie warto się zabijać o te, rozmaite, nacjonalizmy. Patriotyzm - tak, nacjonalizm, a już tym bardziej podbudowany militarystycznie - nie.
Tendencji, antagonizmów i ILUZJI nacjonalistycznych. Naród jest wszak rezultatem wieku miksów etnicznych, często zapomnianych czy wypieranych z pamięci zbiorowej (część "etnosu" może być wspólna, ale część jest zawsze napływowa i rozdzielna, wyłączając może jakieś odizolowane od innych plemiona). Naród jest w większym stopniu wytworem kultury, edukacji, a często też propagandy i wspólnego języka, niż - rzekomej czystości/odrębności etnicznej. Jest w dużej mierze fantazmatem, można powiedzieć, że istnieje i nie istnieje zarazem. Typowe dla średniowiecza było definiowanie przynależności narodowej przez pryzmat zamieszkiwania czy urodzenia w określonych granicach państwowych czy przez podległość określonemu suwerenowi (np. porównując z przymrużeniem oka - kto pod Zełenskiego - ten Ukrainiec, a kto pod Putina - ten Rosjanin itd.), z pominięciem chociażby istotnej kwestii używanego języka. Szczególnie obszary przygraniczne czy "przepływowe" są w istocie pełne mieszanek narodowych, etnicznych czy językowych, a budowanie silnych podziałów na "naszych" i "obcych" - choć modne i nośne zwłaszcza w czasach nacjonalizmów oraz wojny - jest jednak dęte i nie oddaje bardzo przecież złożonej i wielowarstwowej rzeczywistości.
Socjalistyczna walka o polepszenie bytu III świata nie miała polegać na zaproszeniu tego III świata do I, a przynajmniej nie w całości, a raczej na eksportowaniu tam pewnych rozwiązań socjalistycznych, industrialnych itd. Uchodźców - różnych nacji i grup etnicznych! - powinno się na miarę możliwości przyjmować, ale to nie może być bezmyślne ani wiązać się z poparciem czy przymykaniem oczu na podsycanie wojny i ogólnego chaosu na terenach, z których ci przybywają. Bo to nie jest rozwiązaniem. Poza tym z Ukrainy przybywają do Polski i innych krajów nie tylko uchodźcy, ale też uciekinierzy i dezerterzy (zresztą trudno wielu z nich się dziwić). Deserterów i uciekinierów nie brakuje też oczywiście w/z Rosji, co też nie budzi zdziwienia. Swoją drogą, lewica marksistowska nie wychwalała altruizmu, a raczej egoizm klasowy (rozumiany internacjonalistycznie, lecz zazwyczaj w obszarach pewnych społeczeństw). Moim zdaniem, egoizm (interes) indywidualny powinien, na ile to możliwe, łączyć się i harmonizować z egoizmem (interesem) klasowym czy szerzej - jak chce np. współczesna socjaldemokracja - egoizmem (wyważonym interesem) ogólnospołecznym. Zadaniem lewicy nie jest na pewno składanie ofiar czy wręcz życia na ołtarzu idei nacjonalistyczno-"mesjanistycznych" tego czy innego, na dodatek obcego czy choćby nawet własnego, państwa/narodu, który być może ma się akurat (albo jest brany) za w jakiś sposób "lepszy". Wszyscy ludzie bowiem, niezależnie od etykietek narodowościowych, winni być traktowani jako równi. Przynajmniej w teorii. Teraz mamy jednak niestety wzrost tendencji i antagonizmów nacjonalistycznych, a niekiedy wręcz może nawet szowinistycznych, co widzimy zwłaszcza za wschodnimi granicami (i mam tu na myśli co najmniej dwie lub trzy nacje), ale nie tylko tam. Przyklaskiwanie temu nie wydaje się najrozsądniejsze.
*dezerterów
Dziś samo pojęcie III świat pojęciem raczej historycznym, tak jak i ruch niezangarzowanych , to pojęcie z okresu zimnej wojny, gdzie I świat kapitalistyczny, demoliberalny i II świat demokracji ludowej, realnego socjalizmu, komunizmu rywalizowały o poparcie III swiata, stąd silne poparcie ZSRR dla ruchów narodowo-wyzwoleńczych, narodowo-rewolucyjnych , dekolonizacji. Dziś z II świata pozostały Chiny,Wietnam,Laos,Kuba,Korea płn, sam III świat też się zmienił, ruch niezangarzowanych ewoluował, gospodarczo, politycznie. Choć niedoskonałe w dzisiejszych czasach pojęcie Blok Zachodni, Sojusz zachodni, globalny zachód z jednej strony oraz Globalne Południe, Kolektywne Południe, Biegun Południowy w sensie geopolitycznym czy geostrategicznym jest bardziej aktualne, chociaż umowne.
Jeden biegun czyli zachód ma bardziej piramidalną strukture, lub jak kto woli ośmiornicza, na czele stoi hegemonistyczna Ameryka, potem Wielka Brytania, Francja Niemcy w Europie i Australia w rejonie pacyficzno-azjatyckim.
Drugi biegun to południe , przypominająca układ sieciowy czy pajenczynowy z lokalnymi mocarstwami ,cywilizacjami to Chiny,Rosja,Indie,Turcja,Iran,Arabia Saudyjska, Pakistan w obszarze Eurazji, Egipt, Algieria,Maroko,Nigeria w płn i środkowej Afryce, oraz RPA na południu Afryki, to wreszcie Brazylia w Ameryce łać. choć i Meksyk ma ambicje i Argentyna.
Warto jeszcze odnotować jeszcze ZEA/Dubaj, Singapur, chiński Hongkong i Makau które stają się alternatywnymi centrami finansowo-bankowymi dla brytyjskiego City czy amerykańskiej Wall Street/FD. Wobec stopniowego odchodzenia od dolara i innych zachodnich walut oraz używania sankcji jako "broni" kraje Południa będą szukać alternatyw dla tych 2 ośrodków oraz np. Szawajcarii.
Widać też wyraźny kryzys ONZ Chiny,Rosja,Brazylia,Indie,RPA, Iran,Arabia Saudyjska nie raz wyrażały niezadowolenie ze zbytniej kontroli USA/Zachodu nad aparatem ONZ, pojawiają się porównania między końcem Ligii Narodów a ONZ i zwiększającą się rolą BRICS,UNASUR,ALBA,Unia Afrykańska,ODECA,SzOS/SOW
https://www.rp.pl/publicystyka/art36932431-zuzanna-dabrowska-biedny-papiez-serce-franciszka-chyba-wciaz-mieszka-jeszcze-w-argentynie
"Nie jest przypadkiem, że Argentyna, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj nie zgodziły się, by na szczycie Mercosur przemówił do nich Wołodymyr Zełenski."