Nie powinno przede wszystkim istnieć łączenie publicznych świadczeń zdrowotnych z komercyjnymi w tych samych - publicznych - zakładach ochrony zdrowia (np. prowadzonych przez podmioty samorządowe czy państwowe), a już zwłaszcza świadczeń wysokospecjalistycznych i związanych z ratowaniem życia i zdrowia. W publicznych placówkach służby zdrowia, te same świadczenia - np. hospitalizacje, zabiegi i operacje itd. - w ramach ubezpieczenia zdrowotnego na NFZ są dostępne za pół roku albo rok, jeżeli w ogóle, a komercyjnie to już nawet za dwa/trzy tygodnie. To absolutny skandal, priorytet w ratowaniu zdrowia i życia dla bogatych! I czekanie na "szybką kasę" z prywatnych portfeli pacjentów przez lekarzy. Ale z NFZ też chętnie przecież sobie wezmą, tylko pacjent/-ka znacznie dłużej poczeka na świadczenie i będzie traktowany w tej samej publicznej placówce jako ten "gorszy sort". Należy to (usługi świadczone publicznie i prywatnie) rozgraniczyć.
Np. jeden z postulatów Lewicy, czyli aborcja na żądanie do 12 tygodnia ciąży, mógłby organizacyjnie przerosnąć polski publiczny system ochrony zdrowia, gdzie nieraz nawet na prosty zabieg czeka się na NFZ po pół roku lub więcej.
A tak w ogóle, to jest news czy artykuł (publicystyka)? Przyporządkujcie to do odpowiedniego działu.
*Jeśli zaś chodzi o aborcję, to kobieta może się zorientować o tym, że jest w ciąży, a nie, że jej się okres spóźnia np. w 9 tygodniu. Już widzę te szybkie zabiegi aborcyjne w polskich szpitalach na NFZ w 2/3 tygodnie ;).
Można było lubić lub nie tego pana (lun nawet o nim nie wiedzieć), ale zachowanie pogotowia naprawdę, delikatnie mówiąc, skandaliczne - https://kobieta.wp.pl/nagral-z-okna-seweryna-pokazal-jak-naprawde-sie-zachowal-6968735880944512a?fbclid=IwAR20JUelilQ0fUsM9Qlng5NBQhx1YITO0zUPn4bfyXs4rwfeTTPRfEg3jKU
W Polsce chory system nie tylko opieki zdrowotnej, komunikacji publicznej. Chory jest system sprawowania władzy.
Gdyby polskie władze przestały pompować ogromne strumienie naszych pieniędzy w amerykańską zbrojeniówkę, Kościół katolicki i w utrzymanie mandarynatu, stać byłoby nas na znacznie lepszą ochronę zdrowia, oświatę i zbiorową komunikację.
Ale jak się ma w tym mandarynacie limuzynę, dostęp do szpitala rządowego, i tyle pieniędzy że można dzieci posłać do prywatnej szkoły w Polsce lub za granicą, to nie czuje się bólu oczekiwania miesiącami na lekarza specjalistę, nie czuje się niewygody długiego oczekiwania na autobus i podróży w nim jak ściśnięta sardynka, a widzi się uśmiechnięte i radosne dzieci mające dobrze przygotowanych, i dobrze opłaconych nauczycieli.
Oczekiwanie wiele miesięcy na specjalistę to w polskiej służbie zdrowia pół biedy, drugie pół to oczekiwanie kolejne miesiące, a nawet lata na zabiegi czy operacje w warunkach szpitalnych, niekiedy nawet pilne (ale nie dla wielu lekarzy).