...widły i wytarli z polskiej (ale i żydowskiej) krwi spracowane dłonie bohaterów .
Powiem krótko -- Autor nie ma pojęcia o zasadach państwowości i ma czytelników za matołów równych sobie.
Niech sobie pisze poczciwina, ostatecznie mamy w Polsce wolność słowa .
I tylko o to w tym obszernym tekście chodzi? Przeczytałeś go w ogóle? To napisz dla odmiany w czym Putin jest dobry. A może nawet "szlachetny"?
Prowadzi wojnę , bo uważa, że rozlokowanie instalacji NATO na terenie wschodniej Ukrainy drastycznie pogorszy bezpieczeństwo Rosji.
Zapowiadał, że nie dopuści do tego ale nikt nie wierzył, że się na to odważy.
Tak samo jak nikt nie wierzy, że dociśnięty do ściany użyje broni jądrowej.
A ja mu wierzę i boję się tego.
W mojej perspektywie Rosjanie nie są lepsi od Ukraincow a ta wojna, która się toczy to wojna domowa.
Jeśli nie zgadza się Pan z takim oglądem, to zawsze może Pan ogłosić prawo Katalonii do secesji czy Flamandów, Szkotów i wiele innych mniejszości.
Opluwamy Putina na zamówienie Amerykanów i nic by mnie to nie obchodziło, gdyby nie potencjalne w przyszłości dramatyczne skutki.
I musi Pan wiedzieć, że Ukraina musi przegrać tę wojnę, chyba że udałoby się Żeleńskiemu wplątać w nią państwa natowskie, nie tylko materiałowo ale i czynnie ( np. ochotnicza dywizja, na początek).
Perorujesz Pan jakbyś nie znał (lub zupełnie pomijał) fakty z najnowszej historii i zatrzymał się na 1991 r. Nie ma praktycznie żadnych podobieństw między sytuacją Rosji i Ukrainy, a wymienionymi krajami. "W referendum niepodległościowym, które odbyło się 1 grudnia 1991 r., wzięło udział 84,18% obywateli Ukrainy uprawnionych do głosowana, spośród których 90% opowiedziało się za niepodległością swojego kraju (nawet większość mieszkańców Krymu była za niepodległością. 20 lutego 1992 r." Tuż potem ZSRR się rozpadł w wyniku porozumienia w białowieskiego 8 grudnia 1991 r., a na jego miejsce powstała luźna organizacja pod nazwą WNP. Ukraina jest od tamtej pory niepodległym krajem, pełnoprawnym członkiem ONZ, uznanym przez chyba wszystkie kraje świata, łącznie z samą Rosją. Jeśli już doszukiwać się jakichś podobieństw, to do... Kuby, która znajdując się w bezpośredniej strefie wpływów USA postanowiła ją (słusznie) opuścić. Poza jedną próbą (jednak rękami ex-Kubańczyków) USA nie próbowały w drodze wojny wcielić jej na powrót do "macierzy". Możemy, a nawet powinniśmy krytykować NATO, UE i cały świat zachodni, ale Ukraińcy mają prawo decydować sami o sobie i wybrać swoją drogę, nawet jeśli miałaby ona okazać się błędna. Żaden inny kraj nie ma prawa podejmować decyzji za nich, a już szczególnie tak bardzo autorytarny, prawicowy i nacjonalistyczny, jak putinowska Rosja.
..jest całkiem bez znaczenia. Rację ma zawsze ten, kto swoje roszczenia może wymusić na przeciwnikach.
To znaczy w tym wypadku Rosja lub Stany Zjednoczone.
I to te dwa państwa zadecydują czy Ukraina wywalczy prawo do zainstalowania na swoim terytorium instalacji wojennych NATO, czy nie. Ale dla samej Ukrainy będzie to bez większego znaczenia, nie uzyskają w ten sposób suwerenności a jedynie zamienią jedną zależność na inną.
A samo państwo ukraińskie niezależnie od tego czy wygra czy nie, zatrzyma się w rozwoju społecznym na dziesiątki lat z powodu zniszczeń wojennych i jak na razie nie ma siły która wymusi na Rosji odszkodowanie, bo reparacje płacą przegrani a państwo które posiada taki arsenał jak Rosja nie może przegrać i niech to wreszcie do Pana dotrze.
I nie mieszaj,panie V.C. do obecnej sytuacji Lenina, bo ośmiesza się Pan tak samo jak Autor.
przypomnieć genezę tworzenia narodu ukraińskiego, która nie była tak spontaniczna ale miała swoje korzenie w kręgach polityczno-dworskich AustroNiemców którzy od połowy XIX wieku szczodrze sponsorowali galicyjskich unitów czyli protoplastów narodu ukraińskiego, celem tej działalności było spacyfikowanie ruchu staroruskiego i ruchu młodoruskiego , cerkwi prawosławnej i likwidacja narodu ruskiego. Trzeba przyznać że na terenie zaboru austriackiego udało im się zbudować dosyć silną narodowość ukraińską która wyparła w wielu rejonach, świadomość ruską. Natomiast na terenie Imperium Rosyjskiego, świadomość małorusko/wielkoruska była dominująca np. w Kijowie, sam Petlura był postrzegany jako awanturnik,ekstremista, razem z kilkudziesięcioma tysiącami zwolenników. Co do bolszewików, to np. twórcy Odeskiej Republiki Radzieckiej czy Doniecko-Krzyworoskiej Republiki Radzieckiej ni jak nie uważali się za członków narodu ukraińskiego. Członkowie miejscowego ruchu białych, junkrzy i członkowie rosyjskiego korpusu ochotniczego (członkiem tego korpusu jako chorązy-felczer był Bułchakow) którzy stawiali opór w Kijowie atakującym petlurowcom. Przeciwnikiem przyłaczenia Donbassu,Odessy,Charkowa do Ukrainy był min. Swierdłow,Bucharin,Zinowiew,Artiom .
Ps. od 2014 pomajdanowe rządy zakazały kilkanaście organizacji w tym wiele lewicowych, zarzuty zawsze te same albo komunizm albo prorosyjskość
Jak traktowani są baskijscy niepodległościowcy, korsykańscy niepodległościowcy czy irlandzcy irredentyści republikańscy, jak abchascy niepodległościowcy czy osetyńscy irredentyści, jak separatyści, terroryści itd a jak Albańczycy z Kosowa i ich irredentyzm jak bojownicy o wolność i demokracją w stylu zachodnim.
17 marca 1991
Czy uważacie za konieczne zachowanie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich jako odnowionej federacji równych suwerennych republik, w której prawa i wolności osoby dowolnej narodowości będą w pełni zagwarantowane?
ZSRR TAK- 77,85%, w USRR - 71,48%
NIE-22,15%
przestaną okupować roponośne tereny Syrii i wspierać terrorystów ?
W polityce należy używać zasady "szach-mat" oraz "wchodzenia jedną nogą przez drzwi"
Dlatego błędem nie było wejście wojsk NATO na teren Ukrainy 23.02.2022 (bez podejmowania działań zbrojnych, a po prostu jako element gry - wy zbliżacie się do granic Ukrainy by ją zaatakować, to my wchodzimy na jej teren i macie zagwozdkę, czy iść dalej)
Zasady typu "jednomyślność" są zawsze ograniczające. W każdej organizacji winna rządzić większość. Mniejszość rządów ma prawo wtedy do "zneutralizowania" swoich działań, ale nie do blokowania całego procesu.
To samo dotyczy Ukrainy do UE. To UE winna "nachalnie"i "w buciorach" wejść i objąć Ukrainę członkowstwem drogą faktów dokonanych. Bezzasadne jest czekanie na "uregulowanie się granic". UE jako podmiot, w szczególności bardziej uświadomionych rządów, dających większość w ramach UE powinna wykazać czyn, aktywność. Zasada jednomyślności paraliżuję Unię, stawia ją ciągle jako klienta wobec amerykańskiej dominacji, amerykańskiej bieżącej polityki. Zasada jednomyślności już pokonała Rzeczpospolitą Obojga Narodów. UE powinna zbudować własną armię. UE powinna szybko rozszerzyć się o nowe kraje, bo z powodu braku wzrostu populacji jej potencjał maleje względem USA oraz Chin (choć tu tylko technologicznie, bo od niedawna Chiny mają większe problemy demograficzne niż UE).
Podsumowując:
- szybka ekspansja terytorialno-demograficzna UE jest konieczna
- UE zyskuje podmiotowość wobec UE
- mniejszość przegłosowana może się integrować wolniej, wprowadzać zmiany, ale nie może ich zahamowywać większość
- Ukraina (podobnie Mołdawia, najlepiej również całe Bałkany) powinny szybko wejść do UE, nawet jeśli to oznacza obszary przejściowe dla tych krajów w niektórych dziedzinach
- UE potrzebuje wspólnej armii
- UE musi być podmiotem silnym demograficznie, ekonomicznie, technologicznie i wojskowo
- EU powinno być federacją, choć obszary z rządami stale eurosceptycznymi, jeśli to dla nich korzystne, mogą realizować nieco słabszą wersję integracji, nie zmieniając jednakże jej kierunku, który ustalać powinna większość
Metoda nogi w drzwiach jest skuteczna jedynie wobec słabych, jak np. Izrael kontra Strefa Gazy a i w tym wypadku ostateczny rezultat jest trudny do przewidzenia.
W wypadku Rosji byłaby to próba samobójcza i dlatego zdecydowano się na inny wariant ale i on z powodów demograficznych nie uda się.
Ukraina już przegrała a to co się wokół niej dzieje, to maskowanie tego rezultatu wobec opinii społecznej.
Odwrotnie niż w USA - gdzie skupiono się na WSPÓLNYM interesie tam, gdzie przynosi to efekty (np. obronność, sprawy zagraniczne), pozostawiając do dzisiaj poszczególnym państwom (tj. stanom) ogromny zakres wolności legislacyjnej w sprawach lokalnych (od prawa cywilnego do regulacji środowiskowych). W UE odwrotnie - wspólnej obronności ani polityki zagranicznej nie ma, jest za to coraz więcej coraz bardziej absurdalnych i oderwanych od życia przepisów ujnijnych.
Myślę że już teraz trzeba się przygotowywać na scenariusz ewakuacji z Unii. Anglicy przetarli szlaki.
Bo możemy jeszcze pozostać, tu, gdzie jesteśmy ale wtedy ( poza UE) nasza sytuacja geostrategiczna nie zmieni się na lepsze a wprost przeciwnie.