jw.
wielonarodowe i wielokulturowe to dla demoliberałów jakiś fetysz. Przypomnę więc że przez większą część 20 lecia międzywojennego, Kresy południowo wschodnie płonęły w kolejnych kampaniach terrorystycznych Ukraińskiej Organizacji Wojskowej, Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, od 1921 do 1947 problem terroryzmu ukraińskiego był problemem dla sporej części kraju, kulminacją fala masakr 1939, 1943-44 dokonana przez OUN-UPA. Mniejszość niemiecka głosowała w większości na ugrupowania szowinistyczne, ksenofobicznie antypolskie a po 1933 na partie pronazistowskie, po 1939 dziesiątki tysięcy byłych obywateli polskich narodowości niemieckiej zasiliło Selbstschutz,Gestapo,SS,NSDAP ochoczo przyłączając się do hitlerowskiego terroru i ludobójstwa ludności polskiej i żydowskiej. "Sielankę" Unii Polsko-Litewskiej przerywały kolejne powstania kozackie, bunty hajdamackie z dziesiątkami tysięcy ofiar. Kozacy, czerń, hajdamacy masakrowali polską szlachtę, ludność żydowską, Ormian, unitów
To nie była sielanka, ale pewien fakt społeczny. I mimo wszystko nadawał życiu pewnego kolorytu. Jeśli mowa o nacjonalizmach/szowinizmach, to istniała także jego polska odmiana. W trakcie wojny - za sprawą działań okupantów - część ludności np. żydowskiej wyginęła, a po wojnie i po 1968 r. wielu także wyemigrowało. Wówczas unifikowano i polonizowano ludność w pewnym sensie "na siłę", inność albo tak częsta dwoistość narodowościowa stała się czymś wstydliwym. Wiele rodzin chcąc się dostosować - zmieniało nazwiska na polsko brzmiące. Nawet żona Gomułki ukrywała swoje żydowskie korzenie. A po co to? Oczywiście, wśród Polaków żyło i nadal żyje wielu potomków nie tylko Żydów, Ukraińców, Rosjan czy nawet Tatarów, ale i Niemców (np. Mentzen, Braun i wielu, wielu innych...). Tak samo, potomkowie Polaków są i wśród różnych innych narodowości (np. - skoro już mowa o znanych postaciach - Merkel o częściowo polskim pochodzeniu). Prawie każdy naród jest w istocie pewną mieszanką etniczną i kulturową, nawet jeżeli się do tego nie przyznaje lub o tym nie pamięta...
Gwoli ścisłości, Braun to jest ponoć z austriackiej rodziny, osiadłej i zasymilowanej w Rzeczypospolitej w połowie XVIII wieku. Później zapewne te jego korzenie rodzinne przeplatały się także z "rdzennie" polskimi (ujmując rzecz umownie). I to był i jest zupełnie naturalny proces.
A np. jeden z mistrzów polskiego malarstwa historycznego - Matejko - etnicznie miał korzenie czesko-germańskie, a jego rodzice/dziadkowie osiedli w Polsce i byli rzemieślnikami/mieszczanami. Co nie zmienia faktu, że był naprawdę wielkim Polakiem.
może zajęli by się płynącymi z terenów ukraińskich członkami rozmaitych bratw
dawno udowodniono że istnieje masa krytyczna wielonarodowości po której dany kraj spotyka się z problemem irredentyzmu lub separatyzmu.
Ukraiński szowinizm/separatyzm z pod znaku UPA zakończył się ludobójstwem ludności polskiej. Niemiecki szowinizm/ irredentyzm zakończył się masowym udziałem b. obywateli II RP narodowości niemieckiej w ludobójstwie Polaków.
O relacjach ludności polskiej i żydowskiej też można dyskutować, można wyciągnąć przypadki szmalcownictwa, NSZ, postawy granatowych policjantów a drugiej udział w tzw. milicjach ludowych tworzonych przez NKWD, udział w komisjach rozkułaczania czy udział w Żagwi.
"Osiedli w Polsce", a ściślej w Autonomii Galicyjskiej.
I np. inna wybitna postać kultury - Chopin - miał mieszane, polsko-francuskie, korzenie. Bezsensowne są spory czy był Polakiem, czy Francuzem, bo zarówno etnicznie, jak i kulturowo był i jednym, i drugim. Bezsensowne były takż
A te relacje między przedstawicielami różnych narodów były - jak słusznie zauważa Przedmówca - skomplikowane, co nie znaczy, że (deklaratywna) homogeniczność narodowa jest ideałem.
Miało być (ale się urwało): "Bezsensowne były także próby spolszczenia pisowni jego nazwiska na "Szopen".