Nikt o zdrowych zmysłach nie oczekuje od którejkolwiek opcji politycznej głaskania po główkach stadionowych troglodytów nierzadko powiązanych z półświatkiem. Sęk w tym, że lewica już dawno temu odwróciła się od tych, którzy fascynują się piłką nożną (co samo w sobie nie jest niczym złym i niekoniecznie wiąże się ani z sympatią dla chuligaństwa ani z mizoginią), w wolnych chwilach oglądają telewizyjne transmisje meczów i tęsknią za sukcesami Orłów Górskiego - od robotników, dziś już w wielu przypadkach emerytowanych, którzy owe sukcesy pamiętają ze swoich młodych lat.