Anna Artwińska: (Anty)historia ciała
[2016-10-09 20:10:38]
Usuwanie ciąży, konkretnie zaś jego zakaz wprowadzony przez Stalina w lipcu 1936 roku, jest w powieści metaforą ustroju politycznego dążącego do przejęcia całkowitej kontroli nad życiem swoich obywateli. Ulicka w werystyczny sposób pokazuje medyczne, psychologiczne i prawne konsekwencje tegoż zakazu, kreśląc obraz społeczeństwa, w którym ciało kobiety staje się przedmiotem manipulacji i politycznych rozgrywek. Przypadek doktora Kukockiego nie jest jednak kolejną narracją o charakterze interwencyjnym, domagającą się „przerwania milczenia na temat kobiet w ciąży czy też kobiet, które nie chcą urodzić dziecka”[4]. Rosyjska pisarka idzie o krok dalej i pokazuje, że niezależnie od sytuacji politycznej aborcja jest zawsze niezwykle trudnym problemem, gdyż jej zwolenników i przeciwników dzieli praktycznie wszystko: światopogląd i wizja świata, język i retoryka, wreszcie interes społeczny. Przypadek doktora Kukockiego jest więc, i o tym będzie mowa w moim artykule, traktatem o (nie)możności znalezienia społecznego porozumienia w kwestii tego, jak winno się regulować problemy związane z ludzką reprodukcją. Ukazując klęskę około aborcyjnych debat i dyskusji w Rosji lat czterdziestych i pięćdziesiątych, Ludmiła Ulicka w modelowy sposób przedstawia klęskę tego rodzaju debat i dyskusji in totum. Coś takiego jak „kompromis aborcyjny” na dobrą sprawę nie istnieje, twierdzi autorka na kartach swojej powieści, pokazując krzyżujące się pola dyskursów pro- i contra aborcyjnych. Co jednak nie oznacza, że o prawo do legalnego usuwania ciąży nie należy walczyć. Wręcz przeciwnie: należy dążyć do wyboru takich władz, które decyzje w tej kwestii pozostawią kobietom, wspierając je odpowiednimi ustawami i procedurami medycznymi. Możliwości wyboru nigdy nie należy jednak traktować jako sprawy załatwionej raz na zawsze – problem legalizacji aborcji zawsze bowiem dzielić będzie rodziny i społeczeństwa, zawsze może on stać się iskrą zapalną nowych sporów. Fatalistyczny traktat Ludmiły Ulickiej warto czytać jako przestrogę, także, czy może zwłaszcza, w kontekście obecnej sytuacji politycznej w Polsce. Przerośnięta cebula i interes narodu Jeden z głównych bohaterów sagi, Paweł Aleksiejewicz Kukocki, jest lekarzem-ginekologiem walczącym o prawo do aborcji, jak również o edukację seksualną społeczeństwa i polepszenie warunków życia samotnych matek i rodzin wielodzietnych. Jako cieszący się uznaniem i autorytetem specjalista, zaraz po wojnie podejmuje on odpowiednie kroki zmierzające do zniesienia zakazu przerywania ciąży. Kiedy jego starania w ministerstwie zdrowia nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, Kukocki decyduje się na osobiste odwiedziny u wysoko postawionego członka partii. W tym celu przygotowuje nie tylko odpowiednią przemowę, ale bierze ze sobą także preparat medyczny, mający obrazować determinację kobiet, którym odmawia się prawa do bezpiecznej aborcji[5]. Ów preparat to odseparowana macica kobieca w formalinie, w środku której znajduje się korzeń cebuli. Jak wyjaśnia Kukocki: "To płód w macicy z przerośniętą cebulą. Cebulę wprowadza się do szyjki macicy, gdzie ona próbuje rosnąć, jej korzenie przebijają się przez płód, po czym wszystko razem zostaje usunięte z macicy. W przypadku pozytywnym, oczywiście. Przypadki negatywne trafiają do mnie na stół operacyjny albo wprost na cmentarz w Wagańkowie… Tych ostatnich jest więcej. […] Cebula […] to najsprytniejszy sposób przerywania ciąży, ale nie jedyny. Metalowe pręty, katetery, nożyce, wlewki domaciczne jakiegoś paskudztwa… jodu, sody, mydlanej wody…". (PdK, s. 38) Mylilibyśmy się sądząc, że prezentacja Kukockiego poruszy przedstawiciela sowieckiej władzy. W stosunku do ofiar nielegalnych praktyk aborcyjnych nie odczuwa on żalu i współczucia – choć w trakcie spotkania przychodzi mu do głowy myśl, że przed wojną jego żoną także korzystała „z tego sposobu”[6]. Zakaz aborcji uważa on za konieczny bynajmniej nie z przekonań etycznych: chodzi po prostu o to, żeby kobiety rodząc dzieci przyczyniały się do wzrostu liczby populacji w radzieckim, wyniszczonym wojną państwie. Zdenerwowany funkcjonariusz poucza Kukockiego o „interesie państwa” i „interesie narodu” (s. 39) nie pozostawiając złudzeń co do tego, że interesy te nie pozwalają na dyskusję o życiu i zdrowiu kobiet, które zaszły w nieplanowaną ciążę i podjęły decyzję o jej usunięciu. Racjonalne argumenty Pawła Aleksiejewicza, że chodzi tu o śmierć dwudziestu tysięcy kobiet rocznie w samej Rosji oraz o pozostawione przez nie sieroty, notabene także wychowywane w domach dziecka na koszt państwa, pozostają bez odzewu. Preparat z macicą i cebulą w formalinie trafia do szuflady urzędnika, gdzie jest przechowywany aż do momentu, kiedy w ZSRR ponownie zmienia się prawo aborcyjne. Ludmiła Ulicka opisuje zakaz aborcji obowiązujący w państwie totalitarnym i trudno nie zauważyć, że kryje się za tym krytyka tegoż państwa i jego władzy. Stalinizm nie został w powieści pokazany przez pryzmat Wielkiej Czystki, łagrów i masowych mordów, tylko przez pryzmat zbrodni dokonywanych na kobiecym ciele. Krytyka pisarki dotyczy tym samym również tych aspektów totalitaryzmu, które mogą pojawić się także w innych konstelacjach politycznych i nie ograniczają się do stalinowskiej Rosji. Zdaje się ona ostrzegać przed każdą sytuacją, w której „interes narodu” stawia się wyżej niż prawo kobiet do decydowania o własnym ciele. Jej opis represji i praktyk dyscyplinujących społeczeństwo wydaje się niezwykle aktualny, tak że możliwe jest wyobrażenie sobie, że opisany model sprawdziłby się także dzisiaj. Bo chociaż w XXI wieku kobiety chcące dokonać aborcji nie są skazane na wkładanie do macicy korzenia cebuli, to jednak współczesne mechanizmy kontroli nie muszą różnić się wiele od tych, które stosował Stalin. Powieściowa rzeczywistość, w której aborcja była przestępstwem, wyglądała mianowicie tak: "Przeprowadzenie aborcji zostało oficjalnie zakazane […] Środki antykoncepcyjne w praktyce nie istniały. Lekarz miał obowiązek zawiadamiać o każdym przypadku nielegalnego przerwania ciąży u każdej, przywiezionej karetką Pogotowia Ratunkowego kobiety. Wiązało się to z dochodzeniem sądowym. Paweł Aleksiejewicz unikał takich zawoalowanych donosów i w wywiadzie lekarskim umieszczał słowa „nielegalne przerwanie ciąży” jedynie w przypadku, gdy pacjentka umierała. Gdy zaś życie kobiety udało się uratować, chronił poszkodowaną i osobę, dokonującą zakazanego zabiegu przed znalezieniem się na ławie oskarżonych. Ileż bowiem setek tysięcy kobiet siedziało w łagrach za to przestępstwo!" (PdK, s. 33) "Kodeks Karny oceniał taką nieudaną interwencję na trzy do dziesięciu lat odsiadki, w zależności od kwalifikacji przeprowadzającego zabieg aborcyjny: lekarz w przypadku śmiertelnego zejścia dostawał dziesiątkę, dwa razy więcej niż amator. Była w tym swoista sprawiedliwość". (PdK, s. 75-76) Usankcjonowane dzieciobójstwo Zakaz aborcji stanowi centralny problem nie tylko w zawodowym, ale również w prywatnym życiu Pawła Aleksiejewicza. Kiedy do rodziny Kukockich dołącza Toma, dziewczynka z sąsiedztwa, której matka zmarła z powodu źle przeprowadzonego zabiegu usunięcia płodu, między Pawłem a jego żoną Heleną wywiązuje się światopoglądowa dyskusja. Przekonany o tym, że drastyczna śmierć matki Tomy stanowi dobry moment na przypomnienie rodzinie o swoich zawodowych ambicjach, Paweł Kukocki rozpoczyna rozmowę o konieczności zniesienia w Rosji zakazu przerywania ciąży. Ku swojemu zdumieniu odkrywa, że kobieta, z którą wiódł dotychczas szczęśliwe małżeńskie życie, aborcję nazywa „usankcjonowanym dzieciobójstwem”, „przestępstwem gorszym od zabijania dorosłych” (s. 78) i nie wykazuje nawet minimum zrozumienia dla jego poglądów. Kłótnia o prawo do aborcji nieodwracalnie odsuwa od siebie małżonków i przerywa dotychczasową rodzinną sielankę. Stanowisko Heleny popiera także bogobojna gosposia Wasilisa Gawryłowna, dla której wcześniej uwielbiany Paweł staje się złoczyńcą i mordercą, a przy okazji także Wielkim Innym: „Czy przypadkiem on sam nie jest Żydem? Jeszcze niedawno wierzyła w Pawła Aleksiejewicza jak w Pana Boga, ale po nieszczęsnym odkryciu […] nie wiedziała jak do niego się odnosić” (s. 141). Na przykładzie tego brzemiennego w skutki epizodu z historii rodzinnej Kukockich Ulicka zwraca uwagę, że podziały dotyczące prawa do aborcji przebiegają nie tylko wzdłuż grup społecznych i partii, ale także w obrębie rodzin. Ponadto pisarka pokazuje bolesną prawdę, że w kwestii aborcji trudno liczyć na kobiecą solidarność. Przeciwnikami Kukockiego są w powieści przede wszystkim kobiety – najpierw minister zdrowia, ignorująca jego niezliczone pisma i prośby, później zaś własna żona i gosposia, a także, choć nie wprost, córka Tania. Najbardziej wyraziste stanowisko zajmuje przy tym Helena, która na żądanie Pawła, by „pomyślała o kobietach”, odpowiada w następujący sposób: „Dlaczego mam myśleć o nich? To zbrodniarki, zabijają własne dzieci” (PdK, s. 79). Przypadek doktora Kukockiego jest zapisem różnic światopoglądowych, pojawiających się każdorazowo w dyskusjach dotyczących prawa do aborcji. Ulicka niezwykle precyzyjnie zwraca przy tym uwagę na różnice występujące na poziomie języka. Jako że jedna strona mówi o płodach i komórkach, druga zaś o niewinnie zabijanych dzieciach, porozumienie odnośnie możliwości legalnego usuwania ciąży musi pozostać w sferze iluzji. Także badania naukowe niczego w tej kwestii zmienić nie mogą, gdyż dla pewnej grupy problem aborcji zawsze będzie problemem etycznym, którego nie da się rozwiązać za pomocą argumentów biologicznych i medycznych. W tym sensie Przypadek doktora Kukockiego nie jest książką budującą – pisarka nie podsuwa żadnych rozwiązań, jak można by wyjść z tej patowej sytuacji „rytualnego chaosu”[7] i nieustająco przypomina o tym, że mimo postępu, ewolucji i zmieniających się ustrojów aborcja zawsze będzie niezwykle polaryzującym tematem. W powieści Ulickiej obie strony są gotowe walczyć do upadłego o swoje poglądy i ustawicznie domagać się dopasowania do nich prawa i konstytucji – i to właśnie wydaje się szczególnie niebezpieczne, tak w ramach rzeczywistości tekstowej, jak i poza nią. To, czy aborcja będzie w danej sytuacji legalna czy zabroniona, zależy bowiem wyłącznie od tego, komu uda się przejąć władzę. Tym samym nie jest ona prawem z dziedziny tych niepodważalnych, które raz ustalone obowiązują pond politycznymi podziałami. W Rosji czekano lata, by wreszcie „państwo […] zezwoliło kobietom na decydowanie o anonimowym życiu, które rodziło się w ich wnętrzu bez ich wyraźnej woli” (s. 153), jednak i ta decyzja nie okazała się trwała i niepodważalna. Brzmi znajomo? Hierarchia bytów Legitymizację dla swoich poglądów dotyczących prawa do aborcji Paweł Kukocki czerpie z przekonania, że w hierarchii gatunków i rodzajów człowiekowi przypada miejsce najwyższe i szczególne. "Sztuczne przerywanie ciąży uważał [on] za najtrudniejszy zabieg ginekologiczny tak dla kobiety, jak i dla lekarza… Ale czy to właśnie nie tu przebiega istotna granica między człowiekiem a zwierzęciem, możliwość i prawo wyjścia poza twarde reguły prawa biologicznego – wydawania na świat potomstwa nie według rytmu, narzuconego przez naturę, a według własnej woli? Czy to nie w tym przypadku realizuje się wolny wybór człowieka, wreszcie jego prawo do wolności?" (PdK, s. 180-181). Antropocentryzm doktora Kukockiego nie jest w powieści traktowany bezkrytycznie. Ulicka z jednej strony przedstawia dążenia doktora do delegalizacji restrykcyjnego zakazu przerywania ciąży oraz jego działalność edukacyjną, z drugiej brak wrażliwości tejże postaci na cierpienia zwierząt i przekonanie, że eksperymenty medyczne na zwierzętach są dozwolone, jeśli służą tzw. dobru ludzkości. Dla córki Kukockiego, Tanji, praca w laboratorium medycznym, w którym zajmuje się ona przekłuwaniem płodów ciężarnych szczurzyc, dzięki czemu możliwe ma się stać zrozumienie przyczyn wodogłowia u ludzi, staje się doświadczeniem traumatycznym, rewidującym m.in. także jej stosunek do aborcji. Nie zgadza się ona z argumentami Kukockiego, iż nie może być żadnych wątpliwości co do tego, że aby „[…] nauczyć się leczyć jedną tylko chorobę u ludzi, trzeba zgładzić w laboratorium sto tysięcy czy nawet więcej zwierząt” (s. 195) i zrezygnowana odchodzi z pracy, kończąc swoją karierę biolożki i naukowczyni. W pewnym sensie trudno zrozumieć, w jakim celu Ulicka wprowadza do swojej powieści ten wątek – z pewnością jednak nie w celu ukazania analogii pomiędzy losem uśmiercanych ciężarnych szczurzych samic a losem usuwanych w trakcie aborcji płodów ludzkich. Wydaje się, że raczej chodzi tu o wpisanie problemu aborcji w bardziej ogólny kontekst i poszerzenie perspektywy. Ulicka pokazuje, że w kwestiach biopolityki i biowładzy nie obowiązują czarno-białe schematy i że warto zastanowić się nie tylko nad hierarchią bytów, ale także nad hierarchią cierpień. Dla tych, którzy zapłodnioną komórkę uważają za człowieka, reprezentującego najwyższą formę istnienia, jej porównanie z zabijanymi szczurzycami będzie niedopuszczalne i uwłaczające. Z kolei dla tych, którzy ponad dobro zapłodnionej komórki – tak ludzkiej, jak i zwierzęcej – stawiają dobro istot już urodzonych, niezależnie od różnic gatunkowych, trudne do zaakceptowania stają się raczej eksperymenty medyczne, w których życie zwierząt podporządkowuje się korzyściom odnoszonym przez człowieka. Są wreszcie tacy, dla których zarówno aborcja, jak i zabijanie zwierząt stanowią nieodłączną część życia na ziemi i jedyne, co należy robić, to starać się minimalizować i cywilizować tak jedno, jak i drugie zjawisko. Przypadek doktora Kukockiego nie przynosi „jedynie słusznej” odpowiedzi na powyższe pytania i wątpliwości; rosyjska pisarka pokazuje raczej, jak istotną rolę odgrywają one w procesie kształtowania się społeczeństwa. Także i w tym przypadku nie ma co liczyć na porozumienie i konsensus. Jednakże mimo tego, iż toczony pod górę kamień z dużym prawdopodobieństwem będzie zawsze z niej spadał, nie należy przestawać go na tę górę toczyć. *** Saga rodzinna Ludmiły Ulickiej jest rozpisanym na wiele głosów traktatem o prawach kobiet, tajemnicy życia i pułapkach biowładzy. Czytana anno domini 2016 w Polsce okazuje się niezwykle odkrywcza, gdyż pokazuje nie tylko dramat społeczeństw pozbawionych prawa do legalnego usuwania ciąży, ale także analizuje reguły prowadzenia dyskursów pro i contra aborcyjnych. Wbrew nauce płynącej z Przypadku doktora Kukockiego chciałoby się wierzyć, że kwestię ludzkiej reprodukcji można uregulować racjonalnie, biorąc pod uwagę interesy obu stron. O ile jednak zwolennicy aborcji mogą żyć w świecie, w którym część społeczeństwa odrzuca możliwość dokonania aborcji, tak przeciwnicy usuwania ciąży chcą życia tylko w takim świecie, który jest zorganizowany według ich przekonań ideologicznych i światopoglądowych. Tymi, którzy w wyniku tych wojen i sporów tracą, są każdorazowo kobiety. Przypisy: [1] Ludmiła Ulicka, Przypadek doktora Kukockiego, tłumaczenie z jęz. rosyjskiego Barbara Reszko, Warszawa 2006. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania (PdK). [2] Por. Bernardetta Darska, "Medycyna to tylko pretekst", artpapier 2006 nr 19, http://artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=20&artykul=435 (dostęp 21.05.2016). [3] O biografii Ulickiej zob.: http://www.lechaim.ru/1555 (wywiad z pisarką w języku rosyjskim; dostęp 21.05.2016). [4] Agnieszka Gajewska, „Reprezentacja”, w: idem, Hasło: feminizm, Poznań 2008, s. 230. Zob także: Kazimiera Szczuka, Milczenie owieczek: rzecz o aborcji, Warszawa 2004. [5] Kukocki wielokrotnie podkreśla, że „uczciwie dokonane przez lekarza przerwanie ciąży nie stanowi zagrożenia dla życia” (PdK, s. 39). Wizja legalnej i bezpiecznej aborcji zostaje w tekście wielokrotnie zderzona z wizją nielegalnej, brutalnej i prowadzącej do śmierci aborcji dokonywanej w warunkach domowych. [6] Na marginesie warto wspomnieć, że przed wprowadzeniem w 1936 zakazu aborcji w Rosji obowiązywało jedno z najbardziej liberalnych praw na świecie: Na mocy dekretu z 18 listopada 1920 r. każda kobieta miała prawo do bezpłatnej aborcji pod warunkiem, że przeprowadzi ją lekarz w szpitalu. [7] Ewelina Wejbert-Wąsiewicz nazywa „rytualnym chaosem” strategie i reguły, rządzące współczesnym dyskursem publicznym na temat aborcji w Polsce, zwracając uwagę, że w innych kulturach chaos ten został już dawno przezwyciężony. Zob. Ewa Wejbert-Wąsiewicz, Aborcja w dyskursie publicznym. Monografia zjawiska, Łódź 2012. Według Ulickiej z kolei „rytualnego chaosu” nigdy nie da się do końca przezwyciężyć: debaty o aborcji nie rozwijają się bowiem w sposób linearny czy progresywny i cyklicznie wracają do swoich punktów wyjścia. W Przypadku doktora Kukockiego przedstawiciele pokolenia, które w dorosłe życie weszło po zniesieniu restrykcyjnego stalinowskiego dekretu, wracają do myślenia o aborcji jako o morderstwie. Ludmiła Ulicka, Przypadek doktora Kukockiego, przeł. Barbara Reszko, Wyd. Philip Wilson, Warszawa 2006, ss. 488. Recenzja ukazała się w 108 numerze kwartalnika "Bez Dogmatu". |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?