Jarosław Czechowicz: Stawianie pytań

[2017-08-01 21:31:22]

Nieprzypadkowo demokracje tego świata rodziły się i trwały wówczas, gdy ludzie po prostu spotykali się w jednym miejscu, dyskutowali ze sobą i podejmowali decyzje, znajdując porozumienie między różnymi racjami i postawami. Moraliści – książka formalnie odwołująca się do idei dialogu, będąca przecież zbiorem rozmów z ludźmi – to opowieść nie tylko o współczesnej Szwecji, w której pojawia się trudność rozmowy i podejmowania pewnych tematów w dyskusji. Myślę, że to bardzo mądra, pełna empatii i dość oczywistych wątpliwości rzecz o stanie mentalnym, emocjonalnym i intelektualnym nowoczesnej Europy. Katarzyna Tubylewicz zaangażowała się w stworzenie tej publikacji bardzo silnie. Tak silnie, jak od siedemnastu lat związana jest ze Szwecją. Potrafi zadawać trudne pytania, niuansować pojęcie liberalnej demokracji. Najważniejsze jednak, że wychodzi w tych rozmowach naprzeciw swoim własnym lękom, przejętym być może w spadku polskości. Nie gloryfikuje Szwecji, uznając ją jednocześnie za jedną z najdoskonalszych demokracji europejskich. Odwołuje się do traumatyzujących opinię publiczną faktów, ujawnia własne uprzedzenia, czasem zadaje pytania z niepewnością, bo boi się uzyskać odpowiedzi. A rozmówcy nie chcą – jak współcześni Szwedzi – unikać trudnych tematów. Stąd też Moraliści to opowieść o tym, co boli, co powoduje dyskomfort życia w bogatym i dostatnim kraju, ale przede wszystkim książka, w której Tubylewicz stara się uzasadnić jedną formułowaną przez siebie myśl. Chodzi o to, że ratunkiem w zagubieniu i niemocy może być dla współczesnego Europejczyka wielość perspektyw w jego umyśle – nie tyle zrozumienie ich do końca, ile akceptowanie różnorodności. Także tego, że może się w niej pojawiać dużo zła, a na zło zawsze trzeba reagować.

Gdy niedawno czytałem dość lekką i napisaną w zupełnie innej konwencji książkę Natalii Kołaczek I cóż, że o Szwecji, rozbawiło mnie wspominanie Szwedów, którzy nie mają skłonności do kłótni, a jakiekolwiek negatywne opinie i sądy wolą wyrażać na kartkach zostawianych innym w pralniach. Kiedy zacząłem wchodzić w głąb książki Katarzyny Tubylewicz – dlaczego tak definiuję tę lekturę, wyjaśnię za chwilę – odkryłem mało zabawny aspekt tej szwedzkiej cechy. Bo Szwedzi przez lata oduczyli się konfrontowania z problemami, podczas którego trzeba wyrazić jakąś negatywną opinię. Tak jak zaczęli wyprowadzać się z przedmieść szwedzkich miast, tak w debacie publicznej wciąż milczeli o sprawach, które jeszcze przed kryzysem imigracyjnym wywoływały bardzo wiele emocji i nakazywały jasne i konkretne opowiadanie się w danej kwestii. Powstało coś na kształt getta opinii uznawanych za urażające i takich, których nie powinno się wygłaszać. Tymczasem większość rozmówców Tubylewicz – wbrew szwedzkiej tendencji do unikania trudnych rozmów – wydobywa z tkanki społecznej Szwecji kwestie, które nie tylko uwierają. Są to sprawy, nad którymi nie pochylono się do tej pory w żadnej znaczącej debacie. Nie podjęto wysiłku dyskusji o tym, że różnorodność kulturowa niesie problemy, bo zawsze opiera się na zderzeniach co najmniej dwóch różnych światów. Moraliści to książka pokazująca, o czym w Szwecji powinno się dzisiaj mówić. Imigranci krytyczni wobec innych imigrantów. Rozmówcy pełni goryczy i nadziei, kiedy jednocześnie pokazują pułapki politycznej poprawności i sankcjonują jej zasadność. Ludzie związani z kulturą, sztuką, literaturą, polityką i życiem społecznym, ale także zwyczajni mieszkańcy Szwecji. Dobór rozmówców także udowadnia, że cała ta książka jest charakterystycznym hołdem dla różnorodności. Nie tej, która ma polaryzować opinię społeczną i budować obozy przeciwników i zwolenników demokracji, liberalizmu, egalitaryzmu, tolerancji. Tej, którą trzeba pojąć ze wszystkim, co w sobie niesie – także z emanacją różnego rodzaju złych zachowań, destrukcyjnych albo autodestrukcyjnych. Tych, które pokazują, że szwedzka gotowość pomocy przybywającym z daleka uchodźcom nie idzie w parze z pełną empatią i pochyleniem się nad przybyszem, któremu najłatwiej współczuć, dużo trudniej go zrozumieć.

Wokół uchodźców – siłą rzeczy – ta publikacja koncentruje się dość czytelnie. Sprowadza czytelnika na manowce, każe mu błądzić pośród zadanych pytań i niesatysfakcjonujących go odpowiedzi. Bo autorka Rówieśniczek uczy się przede wszystkim stawiania pytań, definiowania problemów – i motywuje do tego samego swoich rozmówców. I jest tak, że na początku pełen rozczarowania zastanawiam się nad tym, dlaczego w wywiadzie z Veronicą, szefową ośrodka dla uchodźców, pojawia się opis bezradności wobec tych mężczyzn, którzy nie potrafią się zintegrować i wejdą w Szwecję z poczuciem, że nie funkcjonują w akceptowalnym systemie prawny i społecznym. Co z tymi wszystkimi trudnymi ludźmi, dla których nie znaleziono języka ani możliwości, by naprawdę im pomóc? Kiedy potem czytam rozmowę z kobietą, która w Szwecji tworzy udany homoseksualny związek, pracując na co dzień z trudnymi ludźmi spoza prawnego marginesu, otrzymuję jednak odpowiedź na stawiane przeze mnie pytanie. Dlatego w Moralistów wchodzi się coraz głębiej i jest to lektura nie tyle zajmująca, ile budująca bardzo szeroki ogląd problemów, do których z wygody przykładaliśmy czarno-białe kalki lub których nie rozumieliśmy we właściwym kontekście.

Moraliści to książka o problemach z integracją uchodźców, o Szwecji chcącej pomagać, ale niekoniecznie rozumieć. O granicach tolerancji i wolności definiowanej tutaj na wiele sposobów. O istocie szwedzkiej solidarności oraz niepoprawnym czasami marzeniu o tym, iż zawsze zwycięża dobro. Jest kilka wyjątkowo zapadających w pamięć rozmów. Jak ta z Mustafą Panshirim, policjantem afgańskiego pochodzenia. Rozmówca Tubylewicz chce, by Szwecja wreszcie zaczęła naprawdę nazywać różnice kulturowe i by nie szła za tym etykietka rasizmu. Opowiada o tym, że w sytuacji braku prawdziwego dialogu i negowania problemów różnic kulturowych w Szwecji osiada coraz więcej ludzi bezradnych. Takich, którzy wolą się bezpiecznie postawić w opozycji do nowego kraju, bo ten kraj się nimi zaopiekował, ale nie potrafił już potem wykorzystać ich potencjału. Wokół rozmów wciąż krąży to przekonanie o tym, że mówiący o sobie, swoich emocjach i postawach imigranci powinni być wzorem dla zachowawczych Szwedów. Tych, którzy nie chcą podejmować trudnych tematów, a w przyszłym roku – nie mówiąc o tym w żadnym sondażu – zagłosują za partią Szwedzkich Demokratów, która funkcjonuje w Moralistach jako mroczne widmo. Wtedy nie będzie już mowy o potrzebie czynienia dobra, poszanowania inności i akceptacji różnic między ludźmi.

Świetne są dyskusje na temat szwedzkiego feminizmu i rozmowy o roli kobiety w szwedzkim społeczeństwie. To także zbiór odważnych i pełnych empatii opowieści o sytuacji osób LGBT oraz szwedzkiego Kościoła. Instytucji finansowanej z podatków, do której należą też ateiści. Wszystkie rozmowy są dynamiczne, ale zdarzają się pełne goryczy monologi jak ten Adama Potrykusa. Rozmowy komentowane są przez Katarzynę Tubylewicz wtedy, kiedy komentarza wymagają, ale także pozostawiane bez niego wówczas, gdy wymiana myśli rozmówców ma w zupełności wystarczyć. Moraliści to nie jest książka definicji. Nie moralizuje! Nie znajdziemy tam tego, czego być może szukamy – uporządkowania złożonej codzienności Szwecji, a poprzez nią tej codzienności europejskiej. Myślę, że to opowieść o tym, co do tej pory nie zostało należycie przedyskutowane, oraz o tym, że jesteśmy świadkami przemian, których skutków nikt nie może przewidzieć. Każdy jednak może widzieć świat mądrze i empatycznie. Z wielu perspektyw. Opowiadając o uchodźcach, równouprawnieniu, podejmując tematy tabu i portretując wszelkie mroczne strony współczesnej Szwecji, autorka wraz z rozmówcami sygnalizuje coś niezwykle istotnego – musimy zmienić nie tylko język, ale także sposób rozmowy o problemach, o których trzeba dyskutować. Tylko dyskusja jest gwarancją tego, że wypracuje się jakiekolwiek rozwiązania. Może te właściwe. Można nazywać i dzisiejszą Szwecję, i dzisiejszą skomplikowaną w odbiorze Europę – potrzeba do tego specyficznej siatki pojęć i zwyczajnej otwartości umysłu.

Katarzyna Tubylewicz, Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie, Wielka Litera, Warszawa 2017, ss. 408.

Jarosław Czechowicz



Recenzja ukazała się na blogu autora "Krytycznym okiem".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


21 listopada:

1892 - Na zjeździe w Paryżu postanowiono utworzyć Polską Partię Socjalistyczną.

1918 - Odwołanie delegatów PPS z warszawskiej Rady Delegatów Robotniczych i utworzenie własnej Rady.

1918 - W czasie demonstracji robotniczej w Czeladzi żołnierze otworzyli ogień do manifestantów - 5 osób zabitych.

1918 - Rząd Jędrzeja Moraczewskiego wydał manifest zapowiadający reformę rolną i nacjonalizację niektórych gałęzi przemysłu.

1927 - USA: masakra w Columbine w stanie Kolorado - policja ostrzelała strajkujących górników ogniem karabinów maszynowych.

1936 - Polscy górnicy zadeklarowali jeden dzień pracy dla bezrobotnych, wydobywając na ten cel 9500 ton węgla.

1940 - W Krakowie grupa bojowa GL PPS (WRN) pod dowództwem M. Bomby dokonała aktu dywersji na terenie zakładów "Solvay", paląc 500 wagonów prasowanego siana.

2009 - Duńska Partia Komunistyczna założyła własną organizację młodzieżową Ungkommunisterne.


?
Lewica.pl na Facebooku