Murem za nauczycielami
2019-04-09 20:03:29

Narzucana przez kapitał zawiść, której owocem jest walka pracowników z własną klasą to główna broń systemu w jego walce z solidarnością świata pracy. Prawdziwą przeszkodą stojącą na drodze do podniesienia płac pracownikom nie jest inny pracownik, tylko właściciel kapitału, właściciel środków produkcji i akcjonariusz - są to ci, którzy czerpią rzeczywiste korzyści z faktu, że pracownik zarabia niewiele i cena jego pracy pozostaje niska.

Pracownicy, którzy nie wspierają walki innych pracowników o wyższe płace sami działają więc na własną szkodę. 600 tysięcy strajkujących pracowników oświaty bije właśnie strajkowy rekord III RP. Ich tropem powinni pójść wszyscy inni, których płace wciąż nie pozwalają na godne życie. Budżetówka to o tyle istotne miejsce, że w roli "pracodawcy" występuje tu całe społeczeństwo. I właśnie jako społeczeństwo nie możemy zgodzić się na oszczędzanie na edukacji i na pauperyzację zawodu nauczycielskiego. Wysoki status nauczycielki to wysoki status edukacji, to szacunek dla kształcenia i samej wiedzy.

Dla pozostałych pracowników wyższa płaca nauczycielska bynajmniej nie wiąże się z obniżeniem pensji i nie grozi pogorszeniem się poziomu życia. Walka o wyższe pensje dla nauczycielek i nauczycieli jest jednocześnie walką o wyższe płace w innych sektorach, ponieważ gospodarka to suma naczyń połączonych, a rezultatem kolejnych zwycięskich walk pracowniczych są kolejne ustępstwa ze strony rządu i właścicieli. Walka klas to walka, która rozgrywa się na wielu poziomach. Każde zwycięstwo pracownika osłabia jednak dyktat kapitału i posłusznego mu rządu - im więcej pracowniczych zwycięstw, tym mniejsza integralność i totalność władzy kapitału.

Istnieje przy tym coś takiego jak presja płacowa.

Dla neoliberalnych ekspertów presja płacowa to prawdziwy upiór, koszmar i demon. Bo dla kapitału nie ma nic gorszego niż coraz większa presja na wyższe płace i żądanie coraz większych stawek wynagrodzenia, które pojawia się zawsze wtedy, kiedy choć części z pracowników poprawia się byt. Kapitalistyczny rynek wciąż próbuje obniżać realną płacę roboczą stale podnosząc koszty utrzymania i życia. To jego główna broń, by pozostawić pracownika biednym, a właściciela bogatym. Jedyną bronią pracownic jest natomiast ich codzienna walka o wyższe płace, organizacja związkowa i prawo do strajku.



Im więcej podwyżek - tym większe szanse na stabilizację wyższego poziomu życia dla wszystkich. Wyższe pensje to jednocześnie lepsze życie dla kolejnych grup zawodowych. Dzięki kolejnym podwyżkom właścicielom coraz trudniej oferować jest śmieciowe warunki zatrudnienia, a dotychczasowy wyzysk staje się nagi. Każdy udany strajk to także realny przykład efektywnej i udanej walki o swoje prawa, to przykład na skuteczność związków zawodowych i robotniczych form organizacji.

Kapitalizm walczy ze strajkiem, ponieważ wie, że jego władza jest całkowicie umowna i opiera się na zarządzaniu strachem i narzucaniu masom swej opresyjnej ideologii. Te masy - czyli świat pracy - są jednak znacznie potężniejsze od swojego pana. Kilka dni ogólnopolskiego strajku generalnego z prawdziwego zdarzenia wystarczyłoby, aby wymusić na całym systemie uniwersalnie godne płace, godną reprodukcję i sprawiedliwe świadczenia socjalne. Broń, którą tak łatwo i sprawnie posłużono się w walce z realnym socjalizmem w starciu ze współczesnym kapitalizmem byłaby stuprocentowo i morderczo wręcz skuteczna.


Kapitał nie jest w stanie żyć bez pracownika i bez jego choćby milczącego przyzwolenia. Kapitał nie istnieje też bez czynnika społecznego, którym sam przecież nie jest, ponieważ rzeczywisty beneficjent obecnego systemu społecznego to przedstawiciel kilkuprocentowej zaledwie elity, która nie liczy się w ogólnym łańcuchu zatrudnienia, czy produkcji, a nawet konsumpcji.

Strajk nauczycielski i w budżetówce jest tym bardziej dotkliwy, że uderza w samo sedno społecznej reprodukcji. Lęk o niezrealizowanie testów gimnazjalnych to ukryty lęk przed brakiem świeżej siły roboczej, a to właśnie szkoła kontroluje i zarządza jej dostarczaniem. Przyszłość narodu nie zależy dziś jednak od klasistowskich testów, które już na poziomie gimnazjum mają odebrać dzieciom marzenia o skończeniu "lepszej" szkoły, lecz od dobrze dofinansowanego systemu edukacji, w którym znaczenie i autorytet nauczyciela są coraz większe. Wojna rządu z oświatą i szkolnictwem wyższym to zaś celowe działanie, które na swym głównym celu ma utrzymanie pracownika umysłowego w biedzie, a całego narodu w stanie ciemnogrodzkiej, ksenofobicznej półprzytomności.

Prawdziwy test gimnazjalny rozwiązujemy dziś jako pracowniczy kolektyw: to od jedności świata pracy i od naszego poparcia dla nauczycieli zależy kształt przyszłej Polski i jej rola w świecie.

Albo pozostaniemy rezerwuarem taniej siły roboczej i coraz bardziej upośledzoną montownią dla bogatszych sąsiadów - albo wywalczymy sobie lepszą przyszłość, która zaczyna się od dobrej edukacji, czy od skutecznej i pozbawionej kolejek opieki medycznej. To właśnie tutaj - w walce o dobro wspólne i o naszą wspólną (społeczną) własność rozstrzygnie się kształt przyszłej Polski. Interesy polskiego nauczyciela są tu zbieżne z interesami świata pracy, a strona rządowa i łamistrajki wciąż stoją na straży świata śmieciowego zatrudnienia, śmieciowej edukacji i śmieciowej przyszłości.


poprzedninastępny komentarze