Sebastian Michalik: Tymczasem w szkole
[2015-06-28 23:56:27]
Nowy serial Szkoła, emitowany w stacji TVN od września 2014 r., stanowi chyba najbardziej wymowną manifestację tych zmian. Wyprodukowany z myślą o młodzieży szkół gimnazjalnych i licealnych, rozgrywa się w dość osobliwej szkole. Jej osobliwość jest pochodną wyjątkowo niecodziennych i spektakularnych perypetii jej uczniów. Porwania, otrucia, przedawkowania narkotyków, uprowadzenia, bijatyki, zdrady są tu na porządku dziennym. Seks wydaje się wszechobecny. Powszechnie dostępne narkotyki. Patrole policyjne i karetki pogotowia trafiają tu niemal codziennie. Licealistki popularyzują „filozofię głodu”, gimnazjalistki usuwają ciąże lub samodzielnie dokonują operacji plastycznych odstających uszu. Uczniowie uprawiają hazard karciany, uwodzą nauczycielki, wódkę spożywają między lekcjami niczym pierwsze śniadanie. Nie ma wątpliwości, że producenci, zapewne mając na względzie wysokie słupki oglądalności, nakręcili serial wykorzystujący szokującą i skandalizującą konwencję fabularną, rodem z estetyki tabloidów. Większość postaci nie ma nic wspólnego z wyobrażeniem rozważnych nastolatków przykładnie zdobywających wiedzę czy choćby pociesznych urwisów urozmaicających lekcje niespodziewanymi żartami. Uczniowie i uczennice to najczęściej bezwzględni gracze rozgrywający brutalnie swoje interesy, ambicje czy intrygi. I to jest chyba najbardziej uderzający rys ich postaw, który decyduje o specyfice społecznego mikroklimatu Szkoły. Z interesującego nas punktu widzenia typowe wzory postaw i działań, stanowiących oś fabuły poszczególnych epizodów, możemy podzielić z grubsza na dwie kategorie. Z jednej strony są to starania i wysiłki podejmowane niekiedy z narażaniem własnego lub cudzego życia i zdrowia mające na celu osiągnięcie podziwu w oczach innych (np. obsesyjne odchudzanie, robienie „metodą domową” tatuażu w szkolnej toalecie, aby zdobyć chłopaka, zażycie na pokaz dużej ilości narkotyków, preparowanie fałszywych pozorów, że „chodzi się” z przystojnym nauczycielem). Z drugiej strony są to akty systematycznego szkodzenia innym i ich degradacji, najczęściej rywali konkurujących o te same dobra, zapewniające społeczny prestiż (np. główna rola w szkolnym przedstawieniu czy odbicie dziewczyny koledze), bądź też robione dla określonej korzyści własnej (szantażowanie ucznia z nadwagą kompromitującymi zdjęciami, by wyłudzić od niego pieniądze). W tym drugim przypadku częstymi ofiarami takich strategii padają również najsłabsi społecznie i odstający od rówieśniczej normy sukcesu (np. matematycznie uzdolniony autystyczny chłopak, syn sprzątaczki czy bezdomny). W uproszczeniu wzory te sprowadzają się do strategii narcystycznej egoafirmacji oraz deprecjacji innych. W obydwu przypadkach repertuar podejmowanych zachowań czy środków postępowania jest tyleż wymyślny, co okrutny: obśmiewanie, zastraszanie, poniżanie, szykanowanie czy szantażowanie innych, kłamstwo, spreparowane (sfotoshopowane) zdjęcia, oczernianie, przemoc, zatruwanie, podawanie pigułki gwałtu itd. Do najczęstszych technik należą zaś manipulacje i intrygi. To właśnie one obejmują kompilacje działań, stanowiąc instrumentarium efektywnej realizacji własnych celów i interesów. Wyjątkową rolę w tego typu wzorach działania, strategiach i technikach odgrywają dwie współczesne, wszechobecne w Szkole, technologie: internet i telefonia komórkowa. Komórką robi się zdjęcia wszystkiemu i nagrywa się wszystko, aby potem udostępnić takie materiały na portalach społecznościowych czy blogach z korzyścią dla ich autorów bądź ze stratą dla uwiecznionych na nich osobach. Wyposażony w internet telefon komórkowy staje się w Szkole sportretowanym przez Michaela Foucaulta współczesnym mikro-panoptikonem powiązanym z makro systemem panoptykalnej kontroli, globalnie powiązanej i zsynchronizowanej sieci widzialności, komunikowalności i słyszalności nadzoru, rozwidlającego się w niezliczonej mnogości lokalnych i zindywidualizowanych, mobilnych mediów. Uczniowie i uczennice żyją w internecie i dla internetu, stając się tam widzialnymi po to, by zawłaszczyć uwagę innych dla własnych korzyści i egoafirmacji bądź wbrew własnej woli, by zostać zdeprecjonowani. Wszechobecność mobilnych „wejść” do cyfrowej sieci tego nowego panoptikonu, więc i wszechobecna potencjalność internetowej widzialności decyduje o tym, że bohaterowie serialu starają się myśleć, działać i pragnąć tak, jakby stale byli w nim widzialni. Co więcej, są dyscyplinowani, a raczej sami siebie dyscyplinują zgodnie z normatywnością cyfrowego panoptykonu, która krystalizuje się wokół kasy, fame`u i atrakcyjności fizycznej. Te wartości bowiem wraz konkurującymi o nie partykularnymi interesami uruchamiają agresywną dynamikę animozji, konfliktów interpersonalnych i zmagań, które poruszają mechanizmami konstrukcji świata społecznego tego serialu. Bez wątpienia zatem nie jest to świat współpracy i działania grupowego, wzajemnej życzliwości i pomocniczości, ale agresywnego hejtyzmu, zawiści i hipokryzji. Taki wyłaniający się ze Szkoły szkic świata dzisiejszych nastolatków może oburzać czy napawać niesmakiem, może wydawać się przerysowany, a jednak, jak sądzę, to wstępne rozpoznanie prowadzi nas we właściwym kierunku. Istnieją bowiem powody, by przyjąć, że program Szkoła uwyraźnia charakterystyczne i swoiste cechy klimatu społecznego, jaki zawitał i zadomowił się w naszym kraju, że stanowi on swoistą soczewkę powiększającą integralne rysy kondycji społecznej nie tylko młodych Polaków, choć prawdopodobnie ich znamionującą w największym stopniu. Innymi słowy, Szkoła odzwierciedla społeczeństwo polskie w miniaturze, tyle że widziane oczami nastolatków. Dwa wskazane wyżej wzory osi fabularnych to w gruncie rzeczy dwie komplementarne strategie działania w świecie, w jakim przyszło nam żyć w kraju nad Wisłą. Albo niszczysz innych, albo/oraz kompulsywnie zabiegasz o własny sukces. Jak wygląda rzeczywistość społeczna, w której te dwie strategie są funkcjonalne i skuteczne? Jest to świat aspołecznego indywidualizmu, który rządzi się zasadą, że każdy z nas jest wyłącznie odpowiedzialny za własne życie i że wszystko, co się w nim dzieje, jest tylko efektem naszych własnych działań. Jakie są konsekwencje takiej postawy, nietrudno się domyśleć. Jesteś biedny? Twoja wina. Masz pomagać innym i dzielić się z nimi? Ależ po co – przecież każdy jest odpowiedzialny tylko za siebie i ma w pełni suwerenne prawo do tego, co sam zdobył. Jest to również świat bezwzględnej rywalizacji i konkurencji. W końcu każdy z nas z osobna swoją zaradnością, pracą, sprytem, a przede wszystkim intrygą i manipulacjami musi zdobyć jak największą część tortu, którego przecież nie starczy dla wszystkich. Przy czym w tym świecie korzyść jednego oznacza z konieczności stratę drugiego. Jest to świat pozbawiony zaufania, za to przepełniony wrogą nieufnością, jak również wypłukany z reguł międzyludzkiej wzajemności, która wymagałaby od nas regularnego odwzajemniania symbolicznych darów i aktów życzliwości, podtrzymujących więzi społeczne i solidarność. W końcu jest to świat nie tyle grupowej kooperacji, zobowiązań rozłożonych w czasie, lecz doraźnych kontraktów i tymczasowych aliansów. Przede wszystkim jednak jest to rzeczywistość, w której działania społeczne podlegają zasadzie nieegalitarnego uznania. Wymaga ona od ludzi, żeby określali swoją wartość tym, że są lepsi od innych, nie zaś tym, że czują się im równi. Dlatego też w Szkole dziewczyny i chłopcy bezwzględnie dążą to zdobycia lauru pierwszeństwa pośród innych, czy to będąc najładniejszą, czy to przyjeżdżając do szkoły drogim autem, czy to histerycznie zabiegając o sławę. Jest to agresywna walka o status pierwszeństwa wśród innych, o bycie najładniejszą, najbogatszym, czy najbardziej sławnym. Ta walka ustawia innych ludzi z konieczności na pozycjach rywali, których po prostu w ten czy inny sposób trzeba wyeliminować. Tak z grubsza prezentowałyby się podstawowe rysy polskiego społeczeństwa. Czy jest to obraz wydumany? Chyba nie, jeśli odwołać się do badań socjologicznych dotyczących postaw polskiego społeczeństwa. Wynika z nich, że jesteśmy społeczeństwem nierówności dochodowych i majątkowych, w którym występuje deficyt kapitału społecznego. Janusz Czapiński od lat na podstawie wyników badań zawartych w Diagnozie społecznej eksponuje tezę o niskim poziomie kapitału społecznego w Polsce. Kapitał społeczny to rozmaite cechy relacji społecznych, takich jak zaufanie, rozległość sieci społecznych, przynależność do organizacji obywatelskich, zaangażowanie w sprawy społeczne czy intensywność kontaktów towarzyskich i sąsiedzkich. Dzięki tym atrybutom możliwa jest kooperacja czy gotowość do niesienia pomocy. Opisany wyżej zarys istotnych cech społeczeństwa polskiego przeczy definicyjnym cechom kapitału społecznego. Polacy nie ufają sobie, a to przenosi się również na stosunek do państwa traktowanego jako obce, zewnętrzne ciało. Patrzą na siebie podejrzliwie, traktują się w kategoriach rywali konkurujących o rzadkie i ograniczone zasoby, są niechętni do kooperacyjnych działań grupowych i w większości przyjmują zasadę indywidualnej strategii przetrwania wyrażającej się w potocznym „umiesz liczyć, licz na siebie”. Polska jest też krajem o wysokim poziomie nierówności dochodowych i majątkowych. Obrazujący skalę nierówności dochodowych wskaźnik Giniego dla Polski wynosi około 31, podczas gdy w rozwiniętych krajach zachodnich oscyluje wokół 26-28 zaś w Słowacji i Czechach nie przekracza 25. Warto też zwrócić uwagę, że w ciągu ostatnich dwóch lat skala bezwzględnego ubóstwa w Polsce wzrosła o około 300 tys. osób, a zarazem bardzo szybko zwiększają się majątki milionerów i prezesów spółek notowanych na giełdzie. Richard Wilkinson i Kate Pickett w swojej książce Duch Równości pokazują na podstawie porównawczych badań kilkudziesięciu krajów, że wysoki poziom nierówności dochodowych koreluje z niskim poziomem zaufania społecznego oraz aktywności obywatelskiej (a także wielu innymi niekorzystnymi zjawiskami społecznymi). Z kolei w krajach wyróżniających się niską wartością wskaźnika Giniego jest odwrotnie. Dysproporcje dochodowe fragmentaryzują społeczeństwo na wiele żyjących oddzielnie klas dochodowych, radykalnie różniących się stylem i jakością życia. Członkowie tych klas żyją obok siebie, w innych segmentach przestrzeni miejskiej, robią zakupy w innych sklepach, jedzą co innego i gdzie indziej. Ta obcość rodzi zaś dystans, nieufność, a często również wrogość. Wilkinson i Pickett pokazują też związek pomiędzy nierównościami dochodowymi, a postrzeganiem się przez pryzmat statusu społecznego. Im bardziej zróżnicowane dochody, tym mniejsza skłonność do postrzegania siebie w ramach wspólnych cech i podobieństw, a większa do oceny siebie nawzajem w kategoriach różnic statusowych, wyznaczonych przez dochód. Takie podejście rodzi lęk, że zostaniemy zakwalifikowani jako gorsi od innych i odbiegający w dół od pożądanego standardu. Ten lęk z kolei wytwarza obsesyjną wolę walki o status społeczny np. przykład poprzez ostentacyjną konsumpcję, finansowaną z kredytów lub pożyczek. Szkoła ilustruje te zjawiska wyjątkowo wyraźnie. Szkolna społeczność uczniowska nie tworzy bynajmniej nowoczesnej wspólnoty, chętnie ze sobą współpracujących, ufających i szanujących siebie wzajemnie partnerów. Odwrotnie, przypomina hobbesowską wojnę każdego z każdym czy marksowską wizję kapitalistycznego społeczeństwa. Jest to zatem konflikt prowadzony przez potencjalnych antagonistów rywalizujących ze sobą o ograniczone zasoby, a ostatecznie zaś o status najlepszego. To społeczność obcych, obojętnych czy wrogich sobie ludzi, zmuszonych, by żyć w jednym państwie, którzy lokalnie czy doraźnie tworzą alianse, był łatwiej realizować swoje interesy. Jest jeszcze jeden argument na rzecz tezy, że Szkoła wyraża i odzwierciedla w skali mikro integralne rysy naszej aktualnej narodowej kondycji społecznej, którą określamy jako społeczeństwo deficytu kapitału społecznego i nierówności dochodowych. Jeśli przełożyć tę wizję społeczeństwa polskiego, którą odbija w sobie i projektuje Szkoła, na język postulatów politycznych, to najbliższy jej okaże się program wyborczy Janusza Korwin-Mikkego. Przecież indywidualizm ekonomiczny, zderegulowany wolny rynek, niskie podatki pozbawione funkcji redystrybutywnej, mała rola państwa, przyzwolenie na olbrzymie nierówności dochodowe – to fundamentalne punkty programowe jego projektu politycznego. Nie może dziwić zatem, że według badań zrobionych przez Centrum Edukacji Obywatelskiej w maju 2014 r. w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych Kongres Nowej Prawicy zdobył aż 27%. Po prostu program polityczny tego ugrupowania najbardziej koresponduje z wartościami, wzorami stosunków społecznych i potocznością praktyk i postaw, tej grupy wiekowej, której wizerunek tak adekwatnie odzwierciedla Szkoła. W tym kontekście wydaje się, że projekt Polski jako społeczeństwa deficytu kapitału społecznego i nierówności dochodowych nie wziął się znikąd. Jego realizacja jest jednym z efektów transformacji ustrojowej, na którą składają się strategie polityczne prowadzone przez kolejne rządy po 1989 r. Projekt ten rozwijający się w czasie stopniowo i nierównomiernie obejmował różne segmenty i płaszczyzny populacji Rzeczpospolitej Polskiej. Jednak stosunkowo szybko okazał się on projektem dominującym tak w wymiarze rzeczywistości społecznej, jak i hegemonii ideologicznej. W największym stopniu stał się on naturalną, bo zastaną oczywistością dla tych, którzy urodzili się już po 1989 r. a więc dla widzów serialu Szkoła, których można określić jako pokolenie „kuców Korwina”. Popularność politycznego programu KNP wśród tej grupy wiekowej świadczy o tym dobitnie. Wiele wskazuje na to, że pokolenie „kuców Korwina” może rosnąć w siłę z roku na rok. A to znaczy projekt Polski jako społeczeństwa deficytu kapitału społecznego i nierówności dochodowych będzie się rozszerzał, umacniał, pogłębiał, zradykalizował. Niestety jest to realna tendencja rozwojowa. Jeśli się ona nie zmieni… Szkoła, TVN, data premiery: 1 września 2014 r. Tekst ukazał się w kwartalniku "Bez Dogmatu", nr 103/ 2015 |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- DEMONSTRACJA: ZATRZYMAĆ IZRAELSKĄ MACHINĘ ŚMIERCI
- Warszawa, Plac Zamkowy
- 5 października (sobota), godz.13.00
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
1 listopada:
1928 - Początek XXI Kongresu PPS w Dąbrowie Górniczej i Sosnowcu; większość delegatów przeciwko współpracy z PPS dawną Frakcją Rewolucyjną i resztą lewego skrzydła obozu władzy.
1935 - W Jerozolimie urodził się Edward Said, amerykański krytyk i teoretyk literatury. Autor m.in. "Orientalizmu".
1942 - Powstał Patriotyczny Front Lewicy Polskiej.
1945 - Ukazał się pierwszy numer miesięcznika ideologiczno-teoretycznego "Przegląd Socjalistyczny".
1961 - Początek wojny między siłami rządowymi Wietnamu Płd. a Viet Congiem.
1998 - Utworzono Europejski Trybunał Praw Człowieka.
2006 - W Wiedniu założono Międzynarodową Konfederację Związków Zawodowych (ITUC).
?