Jarosław Pietrzak: Napoleon, któremu o nic nie chodziło

[2023-12-10 23:35:12]

Najdziwniejsze w Napoleonie Ridleya Scotta jest to, że jest to film całkowicie wypłukany z polityki.

Nie należę do tych, którym nic się w tym filmie nie podobało. Nie nudziłem się. Są tam sceny sfilmowane pięknie (operator Dariusz Wolski). Scenografia, lokacje, kostiumy. Światło, faktury, kolory. Kilka imponujących scen batalistycznych. Vanessa Kirby w roli Józefiny. Nawet mi tak nie przeszkadzało, że Francuzi mówią po angielsku.

Są też rzeczy, których nie potrafię tak od razu samodzielnie ocenić. Rola Joaquina Phoenixa. Czy jest nieudana, bo karykaturalna, jak twierdzą niektórzy? Nie znam źródeł, żeby tu mieć zdanie.

Niby 2h38’ to dużo, ale widać, jak mało, gdy chodzi o życie kogoś, kto długo wstrząsał całą Europą. Bardziej niż z biografią z prawdziwego zdarzenia, mamy tutaj do czynienia z wyjątkowo arbitralnym „skrótem z życia”, z którego bezceremonialnie pousuwane zostały całe postacie i sprawy ważne przecież w życiu Bonapartego. Wiadomo, w Polsce najbardziej rzuca się w oczy zupełna nieobecność Polaków (raz chyba pada słowo Polska), no i Walewskiej. Tak samo nie ma słowa o Hiszpanii, o Haiti. Cały szereg postaci pojawia się tylko w paru scenach, prawie jak żywe rekwizyty, które zaraz trafiają za scenę.

Oczywiście, że film musi coś powybierać i nie może opowiedzieć wszystkiego, a już zwłaszcza z tak burzliwego życia. Żeby opowiedzieć takie życie w całości, nawet zaczynając już po Rewolucji, być może jednak lepszym formatem byłby serial. A film mógłby np. wybrać jakiś wycinek, jakiś okres, jakiś epizod, jakąś konkretną napoleońską awanturę, w której skupiają się pewne stawki i konflikty mówiące coś o całym jego życiu albo o portretowanej epoce. Np. o początku kariery (Abel Gance już zrobił), o konkretnej bitwie (jest ich trochę do wyboru), o samym okresie rewolucyjnym, o samej wyprawie na Rosję, tylko od francuskiej strony (taka odwrotność Wojny i pokoju), o samej tej awanturze w Egipcie (Youssef Chahine już zrobił), o samym zesłaniu, tym na Elbę czy tym na św. Helenę (Jerzy Kawalerowicz już zrobił). Wtedy można by się na czymś porządnie skupić, pełniej rozegrać konflikty, przyjrzeć czemuś głębiej, mieć więcej postaci z prawdziwego zdarzenia, zamiast lecieć tak po łebkach.

Scott na swoje usprawiedliwienie ma tę nieznaną, póki co, „wersję reżyserską”, która ma liczyć ponad cztery godziny, co ma robić wielką różnicę. Nie wiem, czy nas nie bałamuci, próbując po prostu dwa razy zarobić na tym samym filmie. „Wersja reżyserska” to jest wtedy, kiedy władza producentów zmusiła twórcę do czegoś innego niż sam chciał zrobić (np. do wycięcia z filmu 90 minut, w obawie, że publiczność nie wytrzyma). Tutaj Scott jest swoim własnym producentem (nawet jeśli nie jedynym), więc sam siebie zmusił do skrótów wbrew własnej woli? Nie dajemy się tu trochę robić w balona?

Nie wiem, jakie są szanse, że dłuższa wersja zaradzi „strukturalnym” problemom tego filmu. Jeżeli te wszystkie osoby (Walewska, syn, itd.) oraz sprawy (Haiti, Włochy, Hiszpania, Polska) bez śladu w tej wersji filmu pojawią się w drugiej, to jest ryzyko, że całość jest od początku bardzo luźno połączona, jak seria nanizanych na jeden sznurek scen-koralików bardziej niż jakaś solidnie wewnętrznie powiązana dramatyczna struktura.

Ale, jak mówiłem na początku, najdziwniejszy w tym filmie jest całkowity w nim brak polityki, nieobecność politycznych kategorii, politycznych wizji, projektów, intencji. Ogląda się to trochę jak taki rozbuchany auto-remake reżyserskiego debiutu Scotta, czyli Pojedynku (1977), rozgrywającego się w tej samej epoce, tylko tym razem bez ograniczeń budżetowych, dzięki czemu obsesyjny główny bohater może rywalizować na ekranie z całymi największymi armiami ówczesnej Europy. Ambicja i rywalizacja – z Józefiną, z innymi europejskimi mocarstwami – są celami samymi w sobie i jedynymi stawkami, o które chodzi. Nikim nie kierują ani interesy, ani ideologie, ani wizje przyszłości.

Nie wiadomo, o co komu chodziło w Rewolucji Francuskiej, co było jej sukcesem, co porażką. O co chodziło w tych wszystkich wojnach, oprócz tego, że o wykiwanie innych i postawienie na swoim. Nie wiadomo, że Napoleon miał jakieś projekty politycznej reorganizacji Europy, ani tym bardziej, o co w nich chodziło. Że niektóre z nich zmienią Europę na zawsze i do dzisiaj wpływają na życie wielu jej mieszkańców. Nie wiadomo też, o co chodziło tym, którzy chcieli Napoleona pokonać – oprócz tego, żeby nie postawił na swoim. Nie wiadomo, dlaczego jednych jego projekty porywały, innych przerażały lub wywoływały ich opór. Nie wiadomo, komu służyły, komu zagrażały.

Film o burzliwej epoce, w której siły i projekty polityczne ścierały się jak mało kiedy wcześniej, a z której ostatecznie wyłoniła się Europa już w pełni nowoczesna, z właściwymi nowoczesności sprzecznościami – nie dostrzega absolutnie żadnego z tych tematów i do żadnego nie ma jakkolwiek wyczuwalnego stosunku.

Jarosław Pietrzak



Tekst pochodzi ze strony internetowej Jarosława Pietrzaka https://jaroslawpietrzak.com/

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



DEMONSTRACJA: ZATRZYMAĆ IZRAELSKĄ MACHINĘ ŚMIERCI
Warszawa, Plac Zamkowy
5 października (sobota), godz.13.00
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


11 października:

1968 - Kanada: Powstała socjaldemokratyczna Partia Quebecka (Parti québécois) domagająca się niepodległości dla prowincji Quebec.

1992 - Postkomunista Ion Iliescu wygrał w II turze wybory prezydenckie w Rumunii.

2001 - Inauguracja Kampanii Przeciw Homofobii.

2015 - Khadga Prasad Oli z Komunistycznej Partii Nepalu został premierem.


?
Lewica.pl na Facebooku