USA - Wybory w połowie kadencji (akt.)

USA: Wybory w połowie kadencji (akt.)

[2010-11-01 22:47:25]

2 listopada w USA odbędą się wybory w połowie kadencji prezydenckiej (mid-term elections). Partia Demokratyczna Baracka Obamy najprawdopodobniej straci większość w Izbie Reprezentantów, a niewykluczone, że także w Senacie.

Amerykanie wybiorą komplet swoich przedstawicieli do liczącej 435 miejsc Izby Reprezentantów, a także 37 senatorów spośród 100, gubernatorów 37 spośród 50 stanów, a także członków zgromadzeń ustawodawczych wszystkich stanów z wyjątkiem czterech.

Partia Republikańska potrzebuje zdobyć 39 miejsc więcej niż ostatnio, żeby przejąć kontrolę nad niższą izbą Kongresu, i zgodnie z sondażami bez trudu uda jej się to osiągnąć. Potrzebuj także 10 mandatów więcej niż ostatnio, żeby uzyskać większość w Senacie. Demokraci mają nadzieję, że uda im się jednak utrzymać przewagę jednego lub dwóch mandatów.

30 listopada Obama przemawiał do swoich zwolenników w Cleveland w bardzo ważnym z punktu wiedzenia wyborów stanie Ohio. Zachęcił ich do głosowania i przypomniał, że trudności gospodarcze USA są rezultatem polityki prowadzonej przez jego poprzednika George’a W. Busha. Wiec w Cleveland nie przyciągnął jednak tylu chętnych, żeby zapełnić wszystkie miejsca, co pozostaje w kontraście z wiecami podczas kampanii prezydenckiej w 2008 roku, kiedy to nie wszystkich chętnych wpuszczano na masowe przedwyborcze spotkania z czarnoskórym kandydatem.

Republikanie prowadzą w sondażach opinii publicznej, które odzwierciedlają niezadowolenie z wysokiego bezrobocia, utrzymującego się na poziomie bliskim 10 procent, z powolnego tempa wzrostu gospodarczego, a także z konsekwencji pęknięcia bańki spekulacyjnej na rynku mieszkaniowym, w wyniku którego miliony Amerykanów straciły swoje domy.

Partia Republikańska korzysta także z poparcia populistycznego ruchu Tea Party, który aktywizuje konserwatywną opozycję wobec programów stymulujących gospodarkę (m.in. poluzowania ilościowego czyli drukowania pieniędzy i powiększania deficytu budżetowego) oraz reformy służby zdrowia. Oba te przedsięwzięcia są wprowadzane przez Partię Demokratyczną i Obamę.

Stojąca na czele opozycyjnego ruchu Sarah Palin (była gubernatorka Alaski i była kandydatka na urząd wiceprezydenta), która tym razem nie kandyduje, ale sugerowała, że może stanąć do wyścigu prezydenckiego w 2012 roku, powiedziała, że w ciągu dwóch lat urzędowania obecny prezydent nie wywiązał się z obietnic przywrócenia gospodarki do intensywnego wzrostu. W telewizyjnym wystąpieniu stwierdziła, że wtorkowe wybory mogą być politycznym trzęsieniem ziemi.

Jak podaje bbc.co.uk, rezultaty wyborów na stanowisko gubernatora i do stanowych zgromadzeń ustawodawczych rzeczywiście mogą wywrzeć wielki wpływ na amerykańską politykę. W poszczególnych stanach partia, która ma kontrolę w organie ustawodawczym i swojego gubernatora, może zmienić podział na okręgi w wyborach do Kongresu na następne 10 lat.

Przy okazji wyborcy w poszczególnych stanach ustosunkują się do wielu konkretnych rozwiązań prawnych. Na przykład w Kalifornii zdecydują, czy legalne będzie posiadanie małych (o wadze do jednej uncji czyli ok. 28 gram) porcji marihuany, a w Oklahomie będą mieli możliwość zakazania sędziom stosowania islamskiego prawa szariatu w orzecznictwie.

Jarosław Klebaniuk

lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:

Katarzyna Przyborska: Czerwony Bór musi być biały. Tego wymaga polska wrażliwość

Mateusz Stolarz: Prezydent z plantacji bananów. Elity, przemoc i nowa twarz prawicy

Tomasz Markiewka: Tylko obniżka składki zdrowotnej czy już psucie państwa?

Wojtek Boliński: Lewica w Polsce boi się własnego cienia

Slavoj Žižek: Najlepsze rozwiązanie dla Europy? Pryncypialny pragmatyzm

Tomasz S. Markiewka: Niepamięć to przepis na polityczną katastrofę

USA: Wybory w połowie kadencji (akt.)

lewica.pl w telefonie

23 kwietnia: