Przemysław Wielgosz: Aksamitna rabacja?
[2024-03-19 22:24:19]
W Polsce trwa uśmiechnięta czystka. A może nawet – kto wie? – aksamitna rabacja… Co prawda nie brak malkontentów, stanowczo przekonujących, że lepszym słowem byłaby restauracja, ale – trawestując słynny bon mot z pewnego słynnego filmu – jak na razie nie jest źle. Dzieje się dużo i efektownie. Groteskowa okupacja telewizji publicznej, operetkowa pogoń za byłymi posłami Kamińskim i Wąsikiem oraz ich całkiem już farsowa obrona przez prezydenta i prezesa. Nie brak mniej teatralnych, ale niemniej oczekiwanych – i wdrażanych – zwolnień komendantów, prezesów i dyrektorów: policji, Zachęty, Radiowej Trójki, Instytutu Książki, Orlenu, Lasów Państwowych… W ferworze zmian zdarzają się nawet takie jak zupełnie nieoczekiwane i raczej pozbawione sensu – jak odwołanie prezeski ZUS. Złośliwi chcieliby widzieć w tych spektakularnych działaniach zaledwie konieczność zaspokojenia rozbudzonych do granic możliwości apetytów najtwardszego elektoratu KO, przez dwie kadencje śniącego sen o „odsunięciu PiS od władzy”. Ten karnawałowy moment musi zatem trwać jak najdłużej, bo „silni razem” mogliby się obrazić. Wydaje się, że taka – częściowo słuszna – interpretacja nie wyczerpuje sprawy, a nawet nie dotyka jej sedna. Transmitowane w telewizji i na YouTubie zmiany kadrowe przyciągają codziennie kilkaset tysięcy osób, a rządzącym zapewniają – jak na razie – rosnące poparcie społeczne. Być może najważniejsze jest jednak to, że siły tworzące Koalicję 15 października nareszcie odrobiły lekcję z Gramsciego. Tyle razy wyrzucaliśmy im – lewicy i liberałom – że w odróżnieniu od prawicy, zupełnie zapomnieli o wadze hegemonii kulturowej. Że uwierzyli różnym podejrzanym myślicielom z Waszyngtonu i w ogóle nie doceniają wagi ideologii. Że bezkrytycznie „wybierając przyszłość” i „ciepłą wodę w kranie”, pozostawili odłogiem historię, pamięć i zbiorowe emocje. Dziś koncepcja wymyślona niemal 100 lat temu przez marksistowskiego filozofa i założyciela Włoskiej Partii Komunistycznej wydaje się teoretyczną podstawą działań przynajmniej kilku ministerstw rządu Donalda Tuska. Dlatego powinniśmy pamiętać czego domagaliśmy się od opozycji, gdy ogarnia nas chęć sarkania na niezbyt dyplomatyczny styl w jakim Bartłomiej Sienkiewicz dokonuje czystki kadrowej w instytucjach kultury przejętych przez prawicę. Oczywiście nie należy ignorować krytyki. Można przecież zasadnie wyrażać obawy, że dzisiejsze „dobre czystki” de facto legitymizują „czystki złe” w dającej się przewidzieć przyszłości. W końcu kiedyś prawica powróci do władzy. Całkiem realne jest zagrożenie, że koalicja normalizuje właśnie metody budzące sprzeciw, gdy były stosowane przez PiS. Czy aby nie wymontowujemy, tak lubianych przez liberałów, bezpieczników mających zapewnić instytucjom publicznym stabilność, a społeczeństwu rządy prawa? Możliwe. Kwestia nie polega jednak na braku zagrożeń wynikających z polityki nowego rządu, a na ich zestawieniu z korzyściami, które ona przynosi. Innymi słowy, oceniając trwające zmiany powinniśmy nieustannie dokonywać rachunku zysków i strat. A przy takim podejściu sprawy mają się nieco inaczej. Bo np. „odzyskanie” tego, co zostało „przejęte” wydaje się stanowić jeden z warunków takiego przesunięcia spektrum idei i debaty publicznej w Polsce, które podetnie wpływy prawicy na więcej niż tylko jedną kadencję. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, czy warto takie ryzyko podejmować, niech wsłucha się w narrację protestujących dziś w sejmie i na ulicach posłów i zwolenników formacji rządzącej w Polsce przez minione 8 lat. Można się zasadnie zastanawiać, czy zależy nam na tym, aby było na nią miejsce w debacie. I nie chodzi o agresywną formę wyrażania poglądów, ale o ich treść. Nie ma powodu, żeby nie sprzyjać agresywnym i bardziej emocjonalnym formom artykułowania postulatów postępowych. Można sobie wyobrazić polityczne korzyści z podkręcenia dyskursu równości ekonomicznej, praw kobiet, świeckości, internacjonalizmu i radykalnej demokracji w miejscu pracy. Wszystkim im dobrze zrobiłoby zdecydowanie więcej agresji i mniej poprawności politycznej. Co innego z brunatnawym językiem nienawiści, którym posługują się politycy PiS i ich sojusznicy. W tym przypadku znacznie trudniej wskazać błogosławieństwa mające spłynąć na kraj za sprawą umocnienia, czy choćby tolerowania takiej retoryki. Nie oznacza to oczywiście, że nie grozi nam pułapka typowej liberalnej rewolucji. Polega ona w skrócie na realizacji postulatu księcia Saliny z Lamparta Giuseppe Tomasi di Lampedusy, głoszącego, że zmienić musi się wszystko, żeby wszystko pozostało po staremu. Taka spektakularna rewolucja w polskich warunkach oznaczałaby, że to co zaczęło się od deszczu głów ścinanych pisowskim nominatom, skończy się odejściem od dotowania energii, „urealnieniem” cen i uberyzacją rynku pracy – słowem restauracją. Dlatego ważne, by w rządzącej koalicji ktoś przeczytał nie tylko Gramsciego, ale i Niccolò Machiavellego. Pisał on, że by dokonać realnej zmiany, trzeba zachować coś ze starego reżimu [1]. Ta dialektyczna koncepcja nie ma w sobie nic z cynizmu, za to bardzo dużo z dążenia do skuteczności. Jej zastosowanie na naszym gruncie oznaczałoby, że np. odwołaniu konserwatywnych kuratorów oświaty powinno towarzyszyć radykalne zwiększenie wydatków na szkolnictwo, rezygnacji z CPK skokowy wzrost inwestycji publicznych, a obradom komisji ds. fuzji Orlenu i Lotosu, reintegracja spółek kolejowych w nowe, uspołecznione, kuszące tanimi przejazdami PKP. I to byłaby aksamitna rabacja jakiej Polki i Polacy potrzebują. [1] Różnicę między Saliną-Lampedusą a Machiavellim doskonale wykłada Carlo Ginzburg w eseju „Czytać między wierszami. Notka o Gepardzie”, w: Czytać między wierszami. Lektury szkice, noty, tłum. Joanna Ugniewska, wyd. Słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2023, ss. 77-86. Tekst pochodzi z najnowszego numeru "Le Monde diplomatique - edycja polska". |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- DEMONSTRACJA: ZATRZYMAĆ IZRAELSKĄ MACHINĘ ŚMIERCI
- Warszawa, Plac Zamkowy
- 5 października (sobota), godz.13.00
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
1 listopada:
1928 - Początek XXI Kongresu PPS w Dąbrowie Górniczej i Sosnowcu; większość delegatów przeciwko współpracy z PPS dawną Frakcją Rewolucyjną i resztą lewego skrzydła obozu władzy.
1935 - W Jerozolimie urodził się Edward Said, amerykański krytyk i teoretyk literatury. Autor m.in. "Orientalizmu".
1942 - Powstał Patriotyczny Front Lewicy Polskiej.
1945 - Ukazał się pierwszy numer miesięcznika ideologiczno-teoretycznego "Przegląd Socjalistyczny".
1961 - Początek wojny między siłami rządowymi Wietnamu Płd. a Viet Congiem.
1998 - Utworzono Europejski Trybunał Praw Człowieka.
2006 - W Wiedniu założono Międzynarodową Konfederację Związków Zawodowych (ITUC).
?