Po przeliczeniu 78 proc. głosów, komisja wyborcza ogłosiła że Chávez uzyskał 61 proc. poparcia. Jego kontrkandydat, gubernator prowincji Zulia Manuel Rosales miał uzyskać 38 proc. głosów.
Po ogłoszeniu pierwszych wyników, tysiące sympatyków Cháveza wyległo na ulice stolicy kraju Caracas, a następnie zgromadziło się pod pałacem prezydenckim, aby wysłuchać przemówienia prezydenta.
Chávez powiedział m.in. że zaczęła się nowa era rozszerzania rewolucji. Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki Georga Busha nazwał diabłem, który próbuje zdominować świat i który poniósł klęske.
Prezydent Wenezueli przesłał także "braterskie pozdrowienia"
Antonio Márquez, szef sztabu wyborczego Rosalesa jest zdania, że wybory zostały sfałszowane, a władze wywierały na przeciwników Cháveza presję. Według niego, urzędującego prezydenta miało wspierać w wyborach wojsko. Sam przegrany konkurent Cháveza uznał jednak swoją porażkę.
Według niego demokracja w Wenezueli jest zagrożona. Manuel Rosales w swoim programie kładł duży nacisk na gospodarkę wolnorynkową i inwestycje zagraniczne, które - jego zdaniem -leżą w interesie Wenezueli.
Zwycięstwo Cháveza oznacza, że będzie rządzić krajem do 2012 roku. Według niepotwierdzonych informacji Chávez chciałby zmiany konstytucji wenezuelskiej, która nie pozwala mu ubiegać się o prezydenturę po raz trzeci.