2 października kilkuset inspektorów sanitarnych wspieranych przez ok. trzy tys. policjantów skontrolowało ponad 1600 sklepów i hurtowni z tzw. dopalaczami. Inspektorzy zabezpieczali produkty, które mogą być szkodliwe dla zdrowia. Ich próbki zostaną przekazane do badań laboratoryjnych. Za niezastosowanie się do decyzji inspektorów grozi nawet do dwóch lat pozbawienia wolności. Łącznie zamknięto blisko 800 sklepów z dopalaczami, w tym w samej Warszawie 64 lokale.
Kontrola była przeprowadzana na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz. Zgodnie z zarządzeniem ministerstwa pozwalała ona na wycofanie artykułów zagrażających zdrowiu publicznemu oraz zamknięcie sklepów, które je oferują. Zdecydowano o wycofaniu produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków.
Według rzecznika Głównego Inspektora Sanitarnego Jana Bondara, w kilku miejscach inspektorzy napotkali na trudności przy kontroli. Jego zdaniem niektórzy właściciele sklepów utrudniali inspektorom czynności, próbowali wynosić towar ze sklepów, a niekiedy darli postanowienia kontrolne. Stwierdził też, że dzięki pomocy policji udało się dotrzeć do właścicieli stron internetowych, poprzez które sprzedawane są dopalacze.
Dalsze decyzje w sprawie sklepów i zabezpieczonych w nich produktów będą zależały od zarządzeń szefa GIS.
Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków. Dotychczas można je było legalnie kupować w Polsce. Sprzedawano je jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, a w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.