W obydwu spontanicznych akcjach wzięło udział pomiędzy 250 a 500 osób. W piątek demonstranci przeszli przez komercyjne centrum Hamburga, próbując przedostać się do ratusza. Doszło do aktów wandalizmu i prób przebicia policyjnego kordonu, policja odpowiedziała pałkami i gazem pieprzowym. W obydwa dni, po zakończeniu pokojowych demonstracji, pojedyńcze grupy kontynuowały protest. Kilkanaście osób zostało zatrzymanych.
Problemy mieszkaniowe i postępująca gentryfikacja są obecnie jednym z głównych rejonów zainteresowania hamburskiej radykalnej lewicy. Kilkakrotnie w ciągu ubiegłych miesięcy dochodziło do symbolicznych okupacji pustostanów i demonstracji. Wiąże się to z komercjalizacją tradycyjnie "alternatywnych" i lewicowych części miasta skutkującą drastycznymi podwyżkami czynszów. Jak podkreślają działacze, ma to miejsce w tym samym czasie gdy dziesiątki tysięcy lokali biurowych stoi pustych, a miasto wydaje setki milionów euro na prestiżowe lecz pozbawione wartości społecznej inwestycje.
Akcje solidarnościowe odbyły się również m.in. w Kilonii, Lipsku i Dortmundzie.
W Kopenhadze doszło do zamieszek. W odpowiedzi na eksmisję Liebig 14, aktywiści związani z alternatywnym centrum "Ungdomshuset" wezwali do zablokowania 14 ulic w północno-zachodniej części miasta. Wzniesiono barykady, a w stronę policji poleciały kamienie i koktajle Mołotowa. Po akcji, uzbrojony oddział do tłumienia zamieszek wtargnął do "Ungdomshuset". Przebywających tam około 50 osób spisano, nikt nie został jednak zatrzymany.
Dawid Moen