19 stycznia odbyły się wybory do Landtagu w kraju związkowym Burgenland. Zdecydowane zwycięstwo odniosła tam Socjaldemokratyczna Partia Austrii (SPÖ) z wynikiem 46,4 proc. Spory sukces odniosła skrajnie prawicowa Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ), zdobywając 23,1 proc. głosów, odnotowując przy tym najwyższy skok poparcia. Największe straty poniosła Austriacka Partia Ludowa ÖVP, otrzymując 22,0%. Do Landtagu dostali się jeszcze Zieloni z wynikiem 5,7%.
Chociaż SPÖ uzyskała bardzo dobry wynik (ponad dwukrotnie lepszy niż rezultat z wyborów parlamentarnych we wrześniu 2024 r.), to straciła bezwzględną większość w Landtagu i będzie musiała wejść w koalicję z innym ugrupowaniem. Socjaldemokratom ideowo najbliżej jest do programu Zielonych, którzy wprowadziła dwóch posłów. Jednakże SPÖ i Zieloni wspólnie dysponowałyby większością zaledwie jednego głosu. Możliwe jest zatem podjęcie rozmów z ÖVP w celu zbudowania stabilnej większości. To rozwiązanie z kolei rodziłoby polityczne trudności dla socjaldemokracji, która na szczeblu federalnym chce odgrywać rolę opozycyjną wobec partii ludowej. Koalicja z FPÖ wydaje się obecnie najmniej prawdopodobna.
Tak wysoki wynik w Burgenlandzie SPÖ zawdzięcza bardzo popularnemu liderowi lokalnemu Hansowi Peterowi Doskozilowi. Doskozil przez trzy dni pełnił funkcję przewodniczącego partii, do momentu gdy okazało się, że źle podliczono głosy, a prawdziwym zwycięzcą był Andreas Babler. Silny lokalnie Doskozil jest największym politycznym konkurentem Bablera w SPÖ. Nie stronił od ostrych komentarzy, najpierw pod adresem przewodniczącej SPÖ Pameli Rendi-Wagner, a później Bablera. W partii oskarżano go o bycie „snajperem” próbującym ustrzelić swoich liderów. Pozostaje on przeciwnikiem wchodzenia w koalicję z ÖVP na szczeblu federalnym.
dr Piotr Andrzejewski (IZ), wch
fot. facebook.com/hanspeterdoskozil.at