Witold Mrozek: Wreszcie polski Ken Loach?

[2010-08-27 13:16:20]

Na "Ewę" Adama Sikory i Ingmara Villquista szedłem z mieszanymi uczuciami. Specyficznie polski gatunek - "film śląski" - zawsze budził moją niechęć. Temat również napełniał obawami. Żona byłego górnika, która zaczyna uprawiać prostytucję by utrzymać rodzinę - nietrudno tu popaść w melodramatyczny sentymentalizm lub moralizatorski ton kaznodziei. A tu - niespodzianka.

Już od pierwszych minut filmu widzimy, że Sikorze i Villquistowi udało się uniknąć pułapki związanej nie tylko ze "śląskim" nurtem naszej kinematografii. Chodzi o szerszy problem ukazywania w filmie ludzi z nizin społecznych oraz społecznego wykluczenia. Pisał o tym niedawno w książce "Kino polskie 1989-2009. Historia krytyczna" Jarosław Pietrzak, wykazując że przedstawianiu proletariuszy w polskim kinie towarzyszy rasizm klasowy. Biedni w filmach takich, jak "Cześć, Tereska" sami są winni swojej sytuacji, nie umieją wykorzystywać nadarzających się okazji odmiany swego losu, wreszcie – często są również zdegenerowani moralnie. Drugim biegunem jest sentymentalna idealizacja biedy i ukazywanie dotkniętych nią ludzi jako szczęśliwych "dobrych dzikusów"- jak w filmie "Rezerwat" Łukasza Palkowskiego.

Autorzy "Ewy" nie poszli żadną z tych dróg. Środowisko "zredukowanych" górników dorabiających zbieraniem złomu traktuje się tu z życzliwością, jednak bez baśniowej otoczki. Erwin, mąż tytułowej bohaterki, nie jest agresywnym i zadufanym "roszczeniowcem", jak choćby górnicy ze śląskiej noweli Ody do radości, czy innym "społecznym pasożytem". Uporczywie szuka pracy, próbuje dostosować się do powtarzanych przez media i pracowników urzędu pracy zaklęć o konieczności opanowania obsługi komputera i znajomości języków obcych - zaklęcia te jednak nie działają.

Również świat codzienności i rozrywek zdegradowanych przez transformację rodzin - urodzinowe imprezy, bary piwne, prowincjonalna elegancja towarzysząca wspólnym wyjściom na karaoke – nie są dla realizatorów filmu okazją do ośmieszenia bohaterów ani budowania w widzu poczucia wyższości. W polskiej kulturze, przenikniętej pogardą dla tego, co plebejskie - to już bardzo dużo.

Śląsk – jak zazwyczaj to bywa - pokazywany jest w "Ewie" przede wszystkim z perspektywy familoków. Jednak - w odróżnieniu od swoich poprzedników - Sikora i Villquist ukazują ten region wielkich nierówności społecznych również od strony podmiejskich burżuazyjnych osiedli, z willami nie ustępującymi tym należącym do bohaterów warszawskich komedii romantycznych, a także - co ważne - katowickich wieżowców. Tam, w kawiarni na czterdziestym ósmym piętrze, spotykają się pracownicy coraz liczniejszych korporacji. Tam także tytułowa bohaterka poznaje swoją pracodawczynię. Nie wie jeszcze, że jest ona po prostu sutenerką. Elegancka i uprzejma pani przypomina bardziej świetnie zarabiającą menadżerkę czy prawniczkę, nie zaś typową filmową "burdelmamę". Bo i sam burdel zorganizowany jest jak korporacja - główna bohaterka zaczyna karierę od najniższego szczebla, sprzątaczki. Później otrzymuje awans na barmankę, w międzyczasie zaś - szefowa motywuje ją dodatkiem "na kosmetyczkę" czy służbową komórką, którą pracownica cieszy się jak dziecko. Społeczny awans i samodzielność finansowa fascynują główną bohaterkę. Gdy przychodzi do decyzji, czy przejść do świadczenia usług seksualnych, czy wracać do nędzy familoka – nie umie się wycofać. Poniżona przez biedę, nie potrafi się oprzeć. Podobnie czyni jej mąż – gdy przedstawiciel firmy kredytowej "Wolność" kładzie przed nim na stole pięć tysięcy złotych w gotówce, nie może zdobyć się na przeczytanie umowy. Podpisuje ją od razu - i wpędza rodzinę w wieloletnie spłacanie lichwiarskich procentów.

Przykłady zmysłu społecznej obserwacji reżyserskiego tandemu można mnożyć. Twórcy wpisują fabułę filmu w kontekst katastrofy w kopalni "Halemba". Pojawia się ważny, choć poboczny, wątek krytyczny: patologie związane z nowymi formami wydobywania węgla, wynajmowaniem przez kopalnie - dla cięcia kosztów - zewnętrznych firm "górniczych", zatrudniających niewykwalifikowanych pracowników i niedbających o standardy bezpieczeństwa. To kolejny ważny aspekt śląskiej rzeczywistości, świata w polskim filmie dotąd nieprzedstawionego. Sikora z Villquistem nie składają się razem na polskiego Kena Loacha. Jednak "film śląski" nigdy nie był jeszcze tak blisko kina społecznego.

"Ewa", scenariusz i reżyseria: Adam Sikora i i Ingmar Villquist.

Witold Mrozek


Recenzja ukazała się na stronie internetowej "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Zandberg w Częstochowie!
Częstochowa, Plac Biegańskiego
14 maja (środa), godz. 12:00
Wsparcie na rzecz funkcjonowania projektu Czerwony Goździk
https://zrzutka.pl/evh9hv
Do 18 maja
Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki

Więcej ogłoszeń...


16 maja:

1921 - Została założona Komunistyczna Partia Czechosłowacji (KPCz).

1945 - Utworzono Politechnikę Śląską w Gliwicach.

1974 - Socjaldemokrata Helmut Schmidt został nowym kanclerzem RFN.

2000 - Zmarł Andrzej Szczypiorski, pisarz, żołnierz AL, uczestnik powstania warszawskiego, więzień KL Sachsenhausen, pod koniec lat 70. związany z KOR.

2005 - Parlament Kuwejtu przyjął ustawę, dzięki której kobiety w tym kraju uzyskały pełne prawa wyborcze.

2009 - W Kuwejcie odbyły się wybory parlamentarne, w których po raz pierwszy zdobyły mandaty 4 kobiety.

2012 - We Francji powstał centrolewicowy rząd Jean-Marca Ayraulta.

2015 - David Granger z lewicowego sojuszu APNU-AFC został prezydentem Gujany.


?
Lewica.pl na Facebooku