Leć, Adaś, leć!
2008-12-18 21:06:45
W najnowszej "Polityce" w cyklu „Rozmowy na dwudziestolecie” dostajemy wywiad red. Żakowskiego z Adamem Michnikiem. Rozmawiają oczywiście o dwudziestoleciu „wiadomo czego”, bo to już przecież w przyszłym roku. Głównym wątkiem wywiadu jest tajemnica pochodzenia sukcesu politycznego braci Kaczyńskich. Ktoś, kto zna publicystykę Żakowskiego, szybko zorientuje się, o co tak naprawdę chodzi w tej rozmowie. Stara się on ciągnąć Michnika za język, aby ten w końcu wyartykułował tezę, powtarzaną już do nudzenia przez Sierakowskiego, że fikcja ponadklasowego konsensusu w imię powodzenia kapitalistycznej transformacji, poskutkowała tym, że sfrustrowane „doły społeczne” uwierzyły Kaczyńskim, którzy otwarcie gromili elity (żeby, rzecz jasna, zainstalować swoje własne).

Zaskakujące jest to, ile wysiłku Michnik wkłada w to, żeby tego nie dostrzegać. Przyznaje, że owszem, była bieda, było bezrobocie i stanowiło to pewien problem, ale to już, według niego, przecież minęło. Rozumiem, że unijne raporty o warunkach w jakich żyją polskie dzieci, albo te o poziomie życia, zrównujące Polskę z Bułgarią i Rumunią, nie dają Michnikowi do myślenia. Albo to, że przeciętna Polska rodzina nadal przytłaczającą część dochodów wydaje na jedzenie i koszta utrzymania mieszkania.

Jak na dłoni widać, że Adam Michnik myśli o okresie transformacji w kategoriach patriotyzmu i zgody narodowej. Z góry wiadomo, że wszelkie próby wprowadzenia frontowymi drzwiami polityki odwołującej się do podziałów klasowych, będą w jego oczach skompromitowane właśnie z powodu „niepatriotycznego” kursu. Wiadomo przecież, jak śpiewał klasyk, że „wszyscy Polacy to jedna rodzina”. Wiadomo również, że „po pierwsze gospodarka”, a z tego jasno ma wynikać, że interes narodowy wyrażają PKPP „Lewiatan”, BCC i Centrum im. Adama Smitha. Michnik sam wyznał, że ma „serce po lewej stronie, a portfel po prawej”. Nic dodać, nic ująć.

Nie bez przyczyny upowszechnienie się pojęcia narodu, w jego dzisiejszym sensie, zbiegło się z eksplozją XIX-wiecznego kapitalizmu. I nie bez powodu bezrefleksyjność posługiwania się kategoriami narodowymi była najczęściej efektem działania machiny państwowej propagandy – chodziła już ona bowiem na pasku nowej klasy rządzącej, a tej zależało, by robotnik był przekonany, że z kapitalistą, dla którego tyrał 14 godzin na dobę, łączy go metafizyczna, ponadklasowa więź i wspólny interes – interes narodowy.

Poglądy Adama Michnika stanowią „miękkie”, acz propagandowo skuteczne wsparcie w zasadzie dla każdej antypracowniczej inicjatywy, bo burżuazja za każdym razem pomysły te forsuje przy akompaniamencie haseł, w których aż się przelewa od „dobra wspólnego” lub „dobra Polski”. Nie inaczej jest w sprawie pomostówek. Twierdzą, że drastyczne ograniczenie wcześniejszych emerytur, jest sprawiedliwe m.in. z powodu likwidacji rzekomych „przywilejów”. To doskonały przykład sposobu, w jaki ideologia ponadklasowej zgody narodowej pasożytuje na idei równości, redukując ją do równości wobec prawa. Jeśli wszyscy podlegają tym samym kryteriom – głoszą – to sprawiedliwość murowana. Taka równość wymaga w ich mniemaniu, by wszyscy zostali wrzuceni do jednego wora sprywatyzowanego systemu emerytalnego, przykładającego do każdego jedną miarę. Tak się jednak składa, że najlepiej z tego wora wychodzą ci, którzy „zarządzają” tą równością. Prywatne fundusze nadal będą pobierać prowizję 7% za postradanie na giełdach połowy pieniędzy wyspekulowanych dla przyszłych emerytów przez ostatnie 9 lat!

Od kilku miesięcy gniew klasowy regularnie przetacza się przez ulicę Warszawy, ale Adam Michnik dostrzega w nich zapewne jedynie próbę rozbioru Polski przez związki zawodowe. Być może dlatego, że kapitalistyczny podział na wyrobników i poganiaczy nie został zadekretowany w żadnej ustawie. Najwyraźniej Michnik, wzorem innego Adama M., zapragnął unosić się wysoko nad ziemią, udało mu się bowiem wzbić na znaczną wysokość ponad realia życia Polaków, na zdaniu których podobno mu zależy. Ciekawe zatem jakich not spodziewa się przy lądowaniu… No i spotkanie z gruntem może się okazać bolesne.


Paweł Jaworski


poprzedninastępny komentarze